Mimo, że momentami sceny są wręcz irytujące, niedorzeczne, to całość tworzy klimat ponadczasowy. Od samego pilota, przez ostatnie sceny ostatniego odcinka mamy ociekający krwią film z prawdziwym przykopem.
Jeśli kogoś jakieś sceny nie zachwycają, to spójrzcie na ten serial jako całość. Te smaczki, te koszmarne postacie, te śmierć ścieląca trupy wszędzie i wręcz patologicznie, śmierć, która zabija nawet zanim na dobre przyjrzymy się jakiejś postaci - wątki, aluzje, normalnie kocham Asha, kocham Martwe zło i Brandy - jeśli ona ma z Pablo i Kelly przejąć historię, to nie może się to udać. Oby tylko Raimi nad tym patronował.