PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=832858}

Awatar: Ostatni władca wiatru

Avatar: The Last Airbender
2024 -
6,9 6,9 tys. ocen
6,9 10 1 6874
6,0 6 krytyków
Awatar: Ostatni władca wiatru
powrót do forum serialu Awatar: Ostatni władca wiatru

Nie mam nic do idei adaptacji. Naprawdę. Ale jeśli bierze się jedno dzieło i przekształca w coś nowego, powinno się to zrobić tak, żeby nowy twór się bronił. Adaptacja nie musi być odtworzona 1:1, ale podjęte decyzje muszą mieć sens.
Ta adaptacja nie ma żadnego sensu i nie broni się ani trochę.

Postacie są kartonowe. Aang jest staruszkiem w ciele dwunastolatka, pędzącym od punktu A do punktu B. Hitem jest to, że co chwilę ktoś mówi mu, że TO NIE CZAS NA ZABAWĘ AANG MUSISZ URATOWAĆ ŚWIAT, podczas gdy... Aang doskonale to wie XD Netfliksowy Aang nie wie, co to zabawa, ale co chwilę ktoś gani go za to, że... robi coś, czego nie robi? Za to raczył nam POWIEDZIEĆ, że lubi zabawę. Nigdy tego nie widzimy, ale za to mieliśmy okazję podziwiać jego wspaniały monolog rodem z kiepskiego musicalu. Nie no, super rozwiązanie.

Za to, co zrobili Katarze, powinien być kryminał. Netfliksowa Katara to jednowymiarowa Mary Sue, której jedyną cechą charakteru jest to, że jest niezbyt dobrym magiem wody, ale to nic, bo jest przecież niezależną kobietą who needs no man i nawet nie musi się uczyć od mistrza Pakku, zostaje mistrzynią tak o, po przeczytaniu zwoju, dzięki sile kobiecości.

Zainteresowani wiedzą, że rozpętała się burza po tym, jak wydostała się wieść o tym, że NATLA "ograniczy" seksizm Sokki. No, ograniczył. Znaczy usunął go całkiem... paradoksalnie sprawiając, że CAŁY serial jest bardziej seksistowski niż ten jeden odcinek, w którym Sokka był seksistą i dostał za to wciry. Dzięki tym cudownie "progresywnym" zmianom każda żeńska postać w NATLA istnieje tylko po to, żeby być. Albo ślinić się do Sokki. Suki została zredukowana do chodzącej bomby hormonalnej, która od początku i bez żadnego powodu jest po prostu napalona na Sokkę. To cała jej postać. Rzeczywiście, feminizm pełną parą.

CGI... po prostu jest. Nie jest tragiczne, ale nie jest tak dobre, jak twierdzą niektórzy. Sceny na biegunie palą w oczy, bo WIDAĆ, jakie to wszystko jest plastikowe. Sceny na Appie są koszmarne - twórcy nie raczyli dodać nawet wiaterku poruszającego włosami bohaterów. Gdy rozmawiają podczas lotu, po prostu nie da się nie zauważyć, jak wszystko poza greenscreenem w tle jest nieruchome. Jak na produkcję z takim budżetem to absurd.

Kostiumy są absurdalnie... czyste. Jasne, są wierne oryginałowi, ale każda scena wygląda jak cosplay. Widz nie jest w stanie uwierzyć w uniwersum. Postacie wyglądają jakby ledwo wyszły z garderoby, bo to właśnie zrobiły. Nie zadbano w ogóle o realizm w tym aspekcie. Makijaże i peruki momentami wołają o pomstę do nieba. Babcia Katary i Sokki jest chyba najlepszym przykładem. Aktorkę skrzywdzili tak, że sama wygląda jak CGI. Ale za to ma idealnie równe i bielutkie zęby bez skazy. Tylko pozazdrościć opieki dentystycznej w wiosce na biegunie południowym.

Naprawdę chciałabym polubić ten serial, ale nie da się. Jeśli oczekuje się czegoś więcej niż średniawy, to ten serial niestety nas nie zadowoli. Technicznie jest niby ok, mogłoby być lepiej, ale samo MIĘCHO, czyli SCENARIUSZ, to jakiś żart. Ten serial powinno się pokazywać początkującym scenarzystom jako case study. Kartonowe postacie TŁUMACZĄCE kim są i co robią. Zmiany względem oryginału, które nie mają sensu i działają na niekorzyść adaptacji. Prowadzenie widza za rączkę, żeby przypadkiem się nie zgubił. Durne monologi postaci.

Obejrzyjcie sobie animowany serial. Jak na bajkę dla dzieci, to jest nadal 100x bardziej dojrzały niż to coś traktujące widza jak uzależnionego od TikToka sześciolatka.