można mieć wrażenie, że twórcy chcą pomieścić w jednym miejscu Kabaret, Zmierzch bogów i Mefisto, potem dochodzi trochę Indiany Jonesa i pojwiają się pierwsze bańki opery mydlanej. Długo jest mimo to dość dobrze, ale sezon 4 to kompletne mydło z kompletnie niewiarygodnymi postaciami.