Poczułam się rozczarowana przez zakończenie i jestem ciekawa czy ktoś ma podobne przemyślenia do mnie.
Mam wrażenie, że twórcy nie mogli się zdecydować czy chcą iść w stronę zakończenia "Powrotu do przyszłości" czy nie i zrobili coś pomiędzy.
(Aby zrozumieć analogię, której będę tu używać - dla tych co nie oglądali "Powrotu do przyszłości", możliwe spoilery, fabuła mniej więcej opiera się na tym, że głowny bohater cofa się w czasie, nie dopuszcza do spotkania swoich rodziców, próbuje to naprawić, a kiedy wraca okazuje się, że jego rodzina wiedzie luksusowe życie.)
Tutaj mamy motyw, jakiejś "lekcji", którą Eun-gyeol miał wyciągąć, ze swojej podróży. Eun myślał, że ma odmienić los swoich rodziców i w ten sposób zmieni też swoją przyszłość, więc za wszelką cenę chce uratować ojca przed wypadkiem i pogrzebaniem jego marzeń. Niestety nie udaje mu się to. I wszystko byłoby ok, gdyby też nie odmienił losu swojej matki.
Przed wyruszeniem w przeszłość Eun kłóci się z ojcem. Po powrocie do swoich czasów okazuje się, że jest dziedzicem firmy matki, jego rodzina nie ma takich problemów jakie miała, ojciec nadal żyje z niepełnosprawnością, ale nie ma nic przeciwko temu żeby nasz główny bohater grał w zespole. Jego problem, można powiedzieć sam się rozwiązuje.
I tu mnie właśnie zabolało - bo skoro udało mu się odmienić los matki, skoro i tak drastycznie zmienił własną przyszłość to co to za różnica jakby mu się udało odmienić też los ojca? Mam wrażenie, że twórcy po prostu chcieli wycisnąć z nas łzy tym wątkiem, albo nie do końca wiedzieli w jakim kiedunku ma pójść ta cała "lekcja".
Dla mnie ogólnie idealnym zakończeniem byłoby, gdyby nie udało się mu odmienić też losu matki, wróciłby do przyszłości i musiał się skonfrontować z rodzicami w takim samym momencie w jakim ich zostawił, dokładnie po tej kłótni z ojciem. Mam wrażenie, że zostaliśmy obrabowani z dobrej rozmowy między nimi. Los matki mógłby się potoczyć na przykład w ten sposób, że dzięki niemu szybciej wyrwała by się z toksycznego domu i usamodzielniła.
Ewentualnie jeśli chcieli pójść w ten happyend powinni zrobić inny początek i sprawić, że od początku był w tej bogatej rodzinie i na przykład rodzice oczekiwali po nim, że odziedziczy bogate stanowisko w firmie a on chciał być w zespole i myślał, że go nie zrozumieją, czy coś w ten deseń. Potem by się dowiedział, że sam miał rolę w tym, że życie jego rodziców potoczyło się w tym kierunku, że oni w przeszłości też mieli problemy, a matka nie zawsze dogadywała się z ojcem.
Mam wrażenie, że któryś z tych scenariuszów byłby lepszy od tego, który dostaliśmy. Ponadto, pomijając to, że na koniec Eun-gyeol został pozbawiony konfrontacji z rodzicami, odczułam jakby został całkiem pozbawiony swoich rodziców i zastąpieni oni zostali innymi. Tak, to były wciąż te same osoby, to była jego rodzina, ale mieli całkiem inne wspomnienia i całkowicie inne doświadczenia niż on. Tak jakby został skradziony ze swojego wymiaru i wrzucony do jakiegoś nowego, w którym niby jest osobą o tym samym imieniu ale prowadzi całkiem inne życie. To zakończenie wydawało mi się rozczarowujące i smutne.
Powodem dla, którego w "Powrocie do przyszłości" to działało było to, że tam dosłownie nie było czego żałować. Rodzice głownego bohatera byłi chodzącymi porażkami, więc kiedy on odmienił ich los i zarazem swój, kibicowało się mu. Tutaj Eun-gyeol miał kochających rodziców, zmagających się z trudnościami, ale kochających. I miałam wrażenie, po obejrzeniu całej dramy, że jakby wrócił do tej kłotni z ojciem, sprzed przeniesienia się w czasie, gdyby poświęcił rozmowie więcej czasu i wrócił z doświadczeniem, które poznał, udało by im się dogadać. Zamiast tego twórcy postanowili mu dać w pewnym sensie nowych rodziców, nowe życie, zamiast rozwiązać problem.
Ostatecznie jaka z tego lekcja płynie? "Kiedy masz pieniądze możesz wszystko"? 'Biedni ludzie nie są wspierającymi rodzicami"?
Pomijam to, że całkowicie porzucili wątek On Eun-yoo. Po tym jak budowali jej postać i przedstawili jej historię, powinni na koniec dać jej jakąś, choćby krótką rozmowę z matką. Nie dali też szansy Eun-gyeolowi na przedstawienie jej rodzicom, a pod tym kątem też ciekawiła mnie ich reakcja.
Ogólnie miałam wrażenie, że zakończenie było zbyt przyspieszone, pochopne i nieprzemyślane, a przez to rozczarowujące. Po tak dobrej dramie, liczyłam na coś więcej.