Dawid przegrał walkę z Goliatem. To było do przewidzenia, że ludzie łaknący wolności, zostaną stłamszeni przez ksenofobię, zaściankowość i wstecznictwo. Zaścianek chlubi się tym, że nie akceptuje ludzi żyjących inaczej. Ma swój uporządkowany, bazujący na uprzedzeniach, ograniczony horyzont i będzie bronił tego horyzontu za wszelką cenę. Działalność Sheeli była tylko reakcja obronna na pierwszy rzucony kamień w postaci wysadzonego w powietrze hotelu wspolnoty. Wielokrotnie powtarzała, że nie będzie nadstawiać drugiego policzka. To było nie do zaakceptowania, gdyż ofiara bigotow powinna spuścic głowę i przyjąć wyrok "prawowitej" społeczności. Dalsze sytuacje to tylko odzew nożyc po uderzeniu w stół, dodatkowo napędzane instynktem i emocjami.
Sama postać Bhagwana jest fascynująca. Nie był on łaknącym blasku fleshy Jonesem, ani autoryarnym Coreshem. Myślę, że sława i odpowiedzialność przygniotły go. Dodatkowo, cierpiał na głęboką depresję. Nie był też w stanie pełnić roli duchowego autorytetu, został nie jako sztucznie wypromowany przez Sheele. Rolexy i inne świecące badziewia były tylko prezentami, spragnionych akceptacji Bhagwana, nie lapowkami. Mnie, osobiście to wszystko zasmuciło. Jedynym pozytywnym wydarzeniem była łaska sądu wobec jednej z niedoszłych zamachowczyn. Wobec tragedii jej syna, nawet zaścianek okazał się być chociaż przez monent humanitarnym.
po części się zgodzę ale no trochę rozumiem strach mieszkańców spokojnej osady gdy nagle zjeżdżają im się tysiące ludzi o innych poglądach zycjacych tuż za rogiem nie możemy się im też dziwić ze tak reagowali
Dobrze, ale ci ludzie nie robili im nic złego. Korzystali z wolności, które gwarantuje amerykańska konstytucja. Nie głosili nienawiści, płacili podatki. Reakcja była przesadzona.