Jak widzę jak Maryśka traktuje Perchucia (tego informatyka, nie mam pamięci do serialowych imion) to mnie szlag trafia. Brzydka stara wdowa z rzadkimi włosami i 5-tką dzieci na koncie a wybrzydza jak brazylijska miss pośladków. Ile to ona już razy mu powiedziała, że "to już koniec; to nie ma sensu; nie pasujemy do siebie blablabla"?! Co najmniej 5. A ten gościu wciąż wraca do niej jak bumerang i wiecznie ją przeprasza, że jej nie rozumie i obiecuje, że postara się ją zrozumieć. Chciałabym znać takiego wyrozumiałego i tolerancyjnego kawalera po 40-stce bez przyzwyczajeń (tzn. w tym sensie, że wiedzieć, że tacy istnieją). Niech ta jego matka roz.........li ten quasi-związek w drobny mak, bo jak widzę ten wątek to idę do wc na drugie.
dokładnie! nie dość że niemłoda, nieładna, z brzydkim głosem i 5 piątką dzieci to ciągle strzela fochy i obraża się jak 15-latka! jedzie po tym Perchuciu jak po starej kobyle, zrywa z nim, rozkazuje na kazdym kroku, a ten płaszczy się przed nia jak uczniak! widzi go na mieście z jakąś kobietą to zamiast podejśc przywitać się, to czai się za krzaka, a potem nie odbiera jego telefonów i strzela focha! nie wspomnę, że ta matka Perchucia ( nie wiem jak ma na imie w serialu) wygląda młodziej od Kuny