Na moje zdecydowanie nie.Jest płytki nie ma w nim nic szczególnego Może zobacz SGU

SGU bez zartow, zdecydowanie nie , patrzac na tematy jakie zakladasz nie zrozmumiales tego serialu. Sgu to banalny serial do bolu ktory padl po 2 sezonach. Zaczal sie dobrze. ale pozniej .... tak zepsuli caly klimat ze nie bylo co ogladac. Polecam Battlestar sam obejrzalem calosc juz 2x, nie znudzil mnie jako jeden z nielicznych

SG-1 : 10 sezonów
Atlantis : 5 sezonów
Ostatnia seria miała dwa sezony

polac ci :-)

Ja z kolei polecam Battlestar Galcticę. Z wymienionych przez Ciebie seriali najlepiej nada się do tej pracy. Dr Who ma bardzo wiele różniących się od siebie serii, przy tym poszczególne odcinki różnią się dość mocno od siebie, co bardzo utrudniłoby analizę. Supernatural i Fringe moim zdaniem ustępują warstwą fabularną. SGU to nędzna podróbka Battlestara.
Battlestar to świetny przykład klasycznego science-fiction wzbogaconego o wątki społeczne, kulturowe i (w pewnym stopniu) filozoficzne.
Można analizować efekty specjalne, ukazany świat, wątek survivalowy, ukazanie zamknięcia w ograniczonej przestrzeni, ukazane procesy społeczne, ujęcia w przestrzeni kosmicznej i ogół efektów specjalnych. Postacie są wyraziste, ale nie przerysowane. Lekkie mielizny zdarzają się podczas poszukiwań odniesień religijnych, ale nie jest to główny wątek :p Można analizować miejsce tego serialu na mapie produkcji sci-fi. Można też zastanowić się nad fenomenem serialu.
Poza tym to tylko 4 sezony, a więc relatywnie niewiele ;)

Zdecydowanie polecam. Jest to serial s-f wzbogacony o niebanalne wątki polityczne, społeczne, filozoficzno-religijne. Braku głębi nie można mu odmówić. Postaci są wyraziste, ich motywacje zrozumiałe. Postać Gaiusa Baltara jest jedną z najoryginalniejszych z jakimi się do tej pory spotkałem. Aktorstwo stoi na wysokim poziomie. Do tego dochodzą aspekty techniczne takie jak praca kamery (nowatorska szczególnie w ujęciach kosmosu i walk - ujęcia w stylu "reporterskim", z ręki z nagłymi zbliżeniami itd.), scenografia, dekoracje i efekty specjalne - zrealizowane są w taki sposób, że serial wygląda zdecydowanie bardziej wiarygodnie niż typowa space opera. Muzyka stanowi klasę samą dla siebie - Bear McCreary stworzył ścieżkę bardzo różnorodną, nietypową dla s-f, odnoszącą się do motywów i korzystającą z instrumentów z całego świata (i co ciekawe, taka różnorodność, wydawałoby się nielogiczny miszmasz - motywy celtyckie i orientalne?! - ma tutaj uzasadnienie fabularne!).
No zdecydowaną zaletą jest to, że serial już się skończył i ma tylko 4 sezony - z powodu swojej względnie małej długości można spokojnie oglądnąć całość i ocenić jako całość nie gubiąc się jednocześnie w gąszczu sezonów i epizodów. Historia jest spójna, dość zwięzła, ma wyraźne początek i koniec. Z wymienionych przez Ciebie seriali - moim zdaniem najambitniejszy i najmniej banalny wybór.

SzalonyChemik- w życiu nie opisał bym tego serialu lepiej. Próbowałem po jego obejrzeniu odświeżyć Star Trek i okazało się,że to totalne dno fabularne z marną grą aktorską,idiotyczną muzyką i ogólnie nie wytrzymałem 2 odcinków.Widocznie od lat 80 minęło zbyt dużo czasu:) Szukam czegoś równie dobrego,ale po SG-wszystkich, szczególnie po SG-Universe i BG nie widzę nic co by zaspokoiło apetyt na więcej kosmosu:)

hej :) możesz powiedzieć na jaki serial się w końcu zdecydowałaś i czy Ci spodobał?