Dlaczego Iwo nie skorzystał z Pistoletu, który zdobył od postrzelonego policjanta, skoro w jego skończyły się naboje? Dlaczego wyrzucił ten pistolet?
Myślę, że nie było to częścią planu. Nie zakładał wcześniej, że zdobędzie pistolet, ani nie zakładał, że zabije kogoś poza tymi, których planował zabić. Gdyby to była zwykła masakra, to pewnie by strzelał jak leci, ale gdy nie zastrzelił tych dwóch dziewczyn, to wiadomo było, że nie o strzelanie mu chodzi.
Mam nadzieję, że z tych samych powodów ten blondyn nie wziął broni, do której dobiegł jako pierwszy - znał plan Iwo.
I mam nadzieję, że w późniejszych odcinkach obie te sprawy nie okażą się błędami w scenariuszu.
To dziwne bo jak Iwo zaczął strzelacz podczas próby teatralnej, to tak jakby strzelał wszędzie, do każdego, a potem nagle niby zaczął wybierać ofiary. I że Iwo dał się wkręcić we teorie romansu swojej dziewczyny z nauczycielem? Ta teoria o tajemniczej osobie która rozsiewa tego typu plotki? Kto by się dał nabrać na taką plotkę o NN?
Jak dla mnie, to ewidentnie strzelił do Karoliny i nauczyciela, potem wyłączyli mu światło. Mógł strzelać na oślep po ciemku, pewnie kogoś by trafił, ale wyszedł.
No i moim zdaniem Iwo nie dał się nabrać na plotki o romansie, chodziło o coś innego. Plotki o romansie mają przykryć to coś innego. Taką mam nadzieję.
Zawadzki mimo wszystko nie pasuje, pojawił się w szkole, gdy Iwo już nie było. Nie miał mu czym podpaść, poza nieudolnym szpiegowaniem.
Po kolejnym odcinku wiadomo, kto rozsiewał te plotki, ale nie wiadomo, w jakim celu. Na razie ma pójść i powiedzieć rodzicom Karoliny, że to z zemsty na nauczycielu. Ale Patryk mówił coś o jakichś "treningach", a i Tymek go straszy, że się "wszyscy dowiedzą". Czy chodzi tylko o to, że to on jest autorem tych plotek? Czy o coś jeszcze?
Mi za to mniej pasuje to, że rodzice Karoliny w ogóle uwierzyli w ten romans. Oczywiście, całą winę zrzucają na nauczyciela, że uwiódł, i tak dalej, ale w romans wierzą. Wydaje mi się, że w obliczu całej tragedii, oni pierwsi powinni stać na straży stwierdzenia, że absolutnie ich córka nigdy w życiu w nic takiego by się nie zaangażowała. Atakując nauczyciela potwierdzają, że jednak taki romans był wysoce prawdopodobny (z jego winy oczywiście).
A co byś pomyślał na miejscu jej rodziców, gdyby były chłopak ich dziecka, te dziecko zabił?
No raczej wszystko co najlepsze o córce, a co najgorsze o mordercy. Rozumiem szukanie winnych, więc skoro nauczyciel również dostał, to może on też jest winny. Ale wydaje mi się, że rodzice mimo wszystko staraliby się nie dopuszczać do siebie myśli, że ich córka mogłaby dobrowolnie utrzymywać kontakty intymne z nauczycielem. Raczej w obliczu śmierci myśleliby oni, że ona była w porządku, a oskarżenie, że nauczyciel uwiódł, omamił, nie wiadomo co jeszcze, to jednak potwierdzenie, że i z jej strony była tam jakaś chęć do romansu. Oczywiście - z jego winy, bo uwiódł, bo ona młoda i naiwna, i tak dalej, ale o robienie czegoś wbrew jej woli jego nie posądzili. Ja bym raczej szła w kierunku, że pewnie nauczyciel czynił jakieś zaloty, córka się im skutecznie opierała, ale Iwo kiedyś zobaczył jakąś taką sytuację, źle zinterpretował i mu odbiło. Wtedy można się wkurzać na nauczyciela bez naruszania dobrego imienia własnej córki.