Niestety.. Momentami mam wrażenie że oglądam Ojca Mateusza albo wątek kryminalny w Złotopolskich. Zła gra aktorska i strasznie przerysowane, wręcz karykaturalne i oderwane od realiów postacie.
od siebie dodam jeszcze , że poziom dialogów poza poziomem, a scenariusz to istna tragedia. Po drugim odcinku spasowałem, to i tak o cały odcinek więcej niż Pakt ... można więc powiedzieć, ze polskie seriale coraz lepsze :P
Na rodzimym poletku serialowym i tak są to co najmniej wyróżniające się produkcje. Jak na taką małą mieścinę to bardzo dużo się tam dzieje, myślę że wydarzeniami z jednego odcinka można by zapełnić historię dowolnej większej polskiej wioski na najbliższe dziesięciolecie :)
...nie wykluczone, że te historie są podkładką pod rozpisanie dalszych losów w następnym sezonie lub... w książce.
Wiem, że jestem w temacie "Belfra" spóźniony, bo dopiero teraz oglądam, ale jestem (też) po drugim odcinku i na razie jest bardzo słabo (niestety, bo wielu znajomych seria zachwyciła), naiwnie, przerysowanie i nieatrakcyjnie - na tyle, że nie wiem, kiedy przestałem zauważać, że oglądam serial z kryminałem w tle. Nie wiem, czy to wina płytkiego i przewidywalnego scenariusza, czy może nienajlepszej realizacji. Może na początku lat 90. takie otoczenie, postaci i ich charaktery miałyby więcej szans na pokazanie serca Polski małomiasteczkowej, ale w tym przypadku "sensacja" trąci myszką. Ktoś wspomniał o klimacie a la... "Twin Peaks". Gratuluję wyobraźni:) Pozdrawiam
celny komentarz :)
jak się widziało Detektywa, Narcos, Prawo Ulicy czy Breaking Bad to nie ma siły, która zmusi do takich "dzieł" jak Belfer. Czym szybciej zakończysz przygodę z tą telenowelą tym lepiej :)
Wybacz, że nie posłuchałem:) Dobrnąłem do końca telenoweli (dobre!:); nie było zaskoczeń, szybszego bicia serca. Może gdybym był nastolatkiem, ta produkcja trafiłaby do mnie, jednak od serialu oczekuję dziś nerwówki jak przy pierwszym Detektywie, Forbrydelsen, zaskoczeń przy Broen, "poważnej rozrywki" a la Breaking Bad czy zwrotów w stylu - chociażby - czeskiego Pustkowia. Belfer jest takim kulturowym miksem wszystkiego tego, co już było i co się zna, dla młodzieży właśnie (patrz: język, infantylizm postaci). W 2017 roku nie łapię się na ocenę typu "jak na polską produkcję jest wyróżniająco". Ja wolę, żeby było zaskakująco, niespokojnie, przełomowo... Nie wciągnąłem się, po II serię na pewno nie sięgnę:)
Z pewnością z polskich seriali z XXI wieku lepsze od Belfra są np:
seriale kryminalne Glina i Pitbull, a te z kolei przecież też odstają od
najlepszych seriali polskich - Janosik 1974, Alternatywy 4 1983 czy Dekalog 1988.
Wiadomo, gdy się obejrzało Twin Peaks, Sopranos, Prawo ulicy, Breaking Bad to
narzeka się momentami nawet na
Zakazane imperium, Detektyw, Fargo, Gomorra, Narcos :) itd
I Glina, i Pitbull mają jednak to coś "swojskiego", bez silenia się na odwołania do realiów Zachodu (nawet jeśli bywa to przerysowane). I scenariusze lepiej się trzymają, i aktorzy nie zawodzą...
Belfer miał potencjał, ale nie wykorzystał go. Ma dobre i złe strony.
Mimo wszystko 1 sezon dobrze się mi oglądało.
Chyba głównie z powodu dwóch postaci A.Kusia i Grzegorza Molendy.
Wielu pisze, że serial wiele kopiował z "The Killing".
Zabawne, bo twórcy oryginalnego jak i remaku "The Killing" kopiowali pomysły z Twin Peaks. Ciężko być oryginalnym. Zresztą z Twin Peaks kopiowało ok
30-40 znanych seriali i miał największy wpływ na rozwój tv.
Zwiastun 2 sezonu Belfra prezentuje się nieciekawie dla mnie.
Zawsze bawiły mnie osoby które w serialu oczekują realizmu zżymają się na dziwne zbiegi okoliczności itp itd... ludzie realizm to na Animal Planet ;) Komisję morderstw sobie chłopie obejrzyj to jest dopiero syf
Nie w Komisji morderstw dialogi są sztywne tak że nawet nieźli aktorzy jak Pieczyński mówią je jak dzieci na akademii szkolnej. Zagadki są bezsensu rozwiązania beznadziejne. W Komisji oprócz widoczków Dolnego Śląska nie ma nic dobrego
Czyli tak samo jak w Belfrze. Jedynie Fabijański się bronił bo jakoś nie gryzło u niego za wiele się sprzeczności.
A np. tu i tu mamy Pieczyńskiego - w Belfrze różnica taka, że gra krzywy ryj i kuleje a reszta tak samo.
Scenariusz jest tragicznie naiwny.
Obejrzyj sobie np. Długą Noc, to zobaczysz realistyczne kino kryminalne (choć z innej perspektywy - bardziej procesu karnego).
Taka różnica, że w Długiej Nocy był bardzo dobry scenariusz, świetnie pokazane realia działania amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, a w Belfrze - bzdura na bzdurze, schematy goniące schematy, prostackie uproszczenia fabularne.
Ale skąd kolega tak dobrze zna amerykański wymiar sprawiedliwości (który notabene różni się istotnie między stanami).
Ale tu nawet nie trzeba się znać. Nie chodzi o to, żeby pokazali prawdę, tylko, żeby widz czuł, że pokazują prawdę. Przecież to zasada znana od wieków i dotyczy nie tylko kina.
Długa Noc jest tak zrobiona, że widz zostaje z poczuciem: ale dobrze pokazali realia amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. A po Belfrze widz zostaje z wrażeniem: ale beznadziejnie i niewiarygodnie pokazali polskie realia.
Kwestia jakości. :)
Belfer jest dramatyczny dlatego, że w Polsce tworzy się po to byleby sprzedać. Tymczasem warto czasami połączyć dobry marketing z wartością artystyczną. Ale jak widać po setkach wypowiedzi i zresztą samej ocenie tego serialu wystarczy zrobić dobrą reklamę, namieszać w scenariuszu tak totalnie, że jest czterdziestu podejrzanych no i ogłosić, że w 10 odcinku będzie wielkie zaskoczenie. A to, że fabularnie bzdura goni bzdurę nikogo nie obchodzi. ;)
Argument, ze coś jest jest jeszcze większym syfem nie trafia do mnie :)
Jeżeli mam do wyboru dobre seriale kryminalne to daruję sobie te pokroju Belfer czy jeszcze większy "syf", to chyba oczywiste...
Wiesz skoro to jest serial kryminalny, osadzony w rzeczywistości, to wypadałoby, żeby choć trochę z tą rzeczywistością miał wspólnego... no chyba że zmieńmy gatunek na fantastyka lub bajka i po sprawie :)
Podaj mi kilka tytułów kryminałów które nie decydują się na pewne uproszczenia.... ludzie jeszcze raz powtórzę mieć pretensje że film kryminalny nie oddaje w 100 % rzeczywistości to tak jakby mieć pretensje że Rambo nie oddaje prawdziwego oblicza wojny... no przecież tylu do niego strzela a żaden nie trafi no ludzie myślcie trochę ;D albo serio przerzućcie się na Animal Planet
ale tu nie chodzi o uproszczenia tylko o niedorzeczności! Zresztą, te uproszczenia to tutaj nawet najmniejszy problem. Fabuła nawet nie jest naiwna, ona jest głupia. Dialogi, scenariusz, a nawet aktorstwo słabiusieńkie. Jakieś flaki z olejem, zero dynamiki, napięcia, jak ktoś wyżej wspomniał, taki Ojciec Mateusz. Szczerze? jak się prędzej oglądało coś takiego jak Prawo Ulicy, Detektywi czy Narcos to przez taki chłam się nie przebrnie. Dla porównania, oglądałeś Fargo? To serial z klimatem, scenariusz i dialogi z jajem, postacie krwiste - wyraziste, a przy tym przerysowane i to jest super, scenariusz momentami nawet i niedorzeczny ale to zupełnie nie przeszkadza, serial po prostu kompletny, wspaniały.
A ja mam wrażenie że cierpicie na syndrom pt ,, wszystko co na zachód jest lepsze a nasze to syf " tak bardzo jaracie się zagranicznymi produkcjami że nie potraficie obiektywnie spojrzeć na nasze podwórko bo wydaje się wam brzydkie i wydawać będzie. Nie twierdzę że Belfer to serial idealny z perspektywy czasu widzę w nim wady ( ale błagam nie spodziewaj się że będę dyskutował z tobą o szczegółach gdy odpowiadasz na post sprzed niemal roku... po prostu nie pamiętam ;D ) ale moim zdaniem na tle innych polskich produkcji Belfer się wyróżniał nawet jeśli miał swoje słabości P.S mówisz o tych Detektywach w których drugi sezon to podobno dwa metry mułu ?
Uwierz mi, żaden syndrom :) jaram się serialem tylko dlatego, że jest dobry, nie dlatego, że jest amerykański. Dla przykładu Tabu, amerykański, a dla mnie słabiutki. Niby wszystko poprawne ale kompletnie się nie rozwinął mimo, że potencjał początkowo był. Sherlock też nie dotarł, podobnie spłynął po mnie Stranger Things.
Napisałeś, że na tle innych POLSKICH Belfer się wyróżnia, możliwe.... ja próbowałem jeszcze POLSKI Pakt i faktycznie po pierwszym odcinku odpadłem, więc są gorsze. Tylko pytam się po co? po co marnować czas, którego nigdy za wiele, na coś co drażni na każdym kroku, prawie w każdej scenie? Ja nie jestem masochistą i tyle, serial ma mnie tak wciągnąć, zaskoczyć, opętać, że kończąc jeden odcinek natychmiast sięgnę po kolejny, chociażby zarywając noc.
A co do Detektywa, nieprawda że drugi sezon muli, jest na pewno inny ale dla mnie równie dobry...
Tabu to serial brytyjski ;) Sherlock też do mnie nie przemówił ponadto od tego serialu odrzuca mnie częstotliwość sezonów... zanim pojawi się kolejny zdążę zapomnieć co było w poprzednim i tyle. Dużo bardziej lubię amerykańskie Elementary. Oczywiście że nie ma sensu oglądać tego co odrzuca.... tylko miałem wrażenie że rozmawiamy o jakiś obiektywizmie no ale chyba jeśli chodzi o gusta o obiektywność mowy być nie może mi się podoba kolor niebieski tobie żółty i ani ty mnie ani ja ciebie nie przekonamy że ten nasz jest ładniejszy ;)
No właśnie rozmawiamy o obiektywizmie, albo coś jest dobre albo nie. Nie mam tutaj zupełnie na myśli gustów. Chyba się nie zrozumieliśmy, Belfer nie odrzuca bo jest polski, odrzuca bo jest kiepski. Przyznać mogę, że Tabu jest poprawnie zrealizowany, wszystko "trzyma się kupy", itp. tylko dla mnie to za mało na wysoką ocenę, o Belfrze nawet tego nie można powiedzieć. Dla mnie nieważne czy serial powstał on nad Wisłą czy Hudson. Belfer jest po prostu słabym serialem i tyle. W innych postach pisałem dlaczego w mojej ocenie zasługuję tylko na naciągane 5 więc nie ma sensu za każdym razem się powtarzać... Tabu to koprodukcja, na filmwebie znajdziesz go zarówno w rankingu seriali brytyjskich jak i amerykańskich.
No i tu szanowny kolego mam problem bo twój post jest tak kategoryczny że nie wiem jak z nim polemizować i szczerze mówiąc nie wiem czy jest sens ;) Mam wrażenie jakbyś swoje zdanie uważał za prawdę objawioną niczym w Biblii Nie widzę sensu w dalszej dyskusji bo co ja mam ci odpowiedź na ,,Belfer jest po prostu słabym serialem i tyle" Belfer jest serialem niezłym i tyle ? Równie dobrze mogłeś napisać ,, Belfer mi się nie podoba więc jest słaby i ch** " Otóż właśnie rozbijamy się kolego o gusta z tym że ja wkładam swój do kieszeni a ty stawiasz swój na piedestale. Jeszcze raz z uporem maniaka posłużę się przykładem Komisji ( wybacz metodologii odniesień nie potrafię się wyzbyć ) nie wiem czy oglądałeś to dzieło jeśli nie to obejrzyj sobie randomowy odcinek KM i Belfra na pewno zobaczysz różnicę w tak podstawowej rzeczy jak dialogi. W KM są one tak złe że nawet Pieczyński ( koleś stuknięty ale aktor niezły ) nie potrafi niczego z tego skleić a w Belfrze jest to flow ( sorry za wtręty ale nie potrafię znaleźć polskiego odpowiednika :D ) że nawet młodzi aktorzy dają w tym radę. Oczywiście jak w każdej produkcji zdarzają się mankamenty choćby ten wasz nieszczęsny nie-realizm no ale powszechnie uważany za dobry Dr House symulatorem pracy lekarskiej raczej nie jest.... Ufff koniec wypracowania Pozdrawiam
jest kategoryczny bo i nie mam wątpliwości co do słuszności mojej oceny tego serialu :). Pisałem, że nie ma sensu się powtarzać w tym temacie bo już wszystko napisałem wcześniej w innych postach (bardziej merytorycznie). Prześledź ten wątek, nie tylko moje wypowiedzi ale też te z którymi się zgadzam, to będzie wszystko jasne.... Naprawdę nie chodzi tu o gusta tylko o podstawowe sprawy na których ten serial leży. Piszesz, żebym go porównał z Komisją, bo ona jest gorsza. Wierzę Ci na słowo, na pewno jest gorsza i co z tego? Bo coś jest gorsze od Belfra to w moich oczach Belfer powinien urosnąć? Ja wolę go porównywać z tym co na mnie robiło wrażenie i na tej podstawie oceniać jego wartość. Jakbyś chciał polemiki to musiałbyś napisać co Cię w tym serialu zachwyciło, i dlaczego oceniłeś go tak wysoko. Dotychczas dostrzegłem Twoje dwa argumenty: jest polski i jest lepszy niż inny gorszy polski, a z tym nie polemizuje bo się z Tobą tu zgadzam :)
Skoro jesteś tak święcie przekonany że masz rację to nie widzę sensu w przytaczaniu żadnych argumentów ;) po za tym jak wspomniałem troszkę czasu już minęło i musiałbym jeszcze raz serial obejrzeć by sypnąć jakimiś szczegółami..... Może odłożymy tą dyskusję na sezon drugi który już niebawem o ile oczywiście zamierzasz po sezon drugi sięgnąć ;) Pozdrawiam
A mi się serial podobał - polubiłam niektórych bohaterów i z chęcią obejrzę drugi sezon. Aczkolwiek spodziewałam się że Belfer wróci do Warszawy do pracy, gdzie też przeniesie się część bohaterów, którzy po maturze zaczną studia. Moja wizja dwóch pierwszych odcinków II sezonu:
Paweł i Marta zaczynają pracę w publicznym gimnazjum. Obydwoje są zachwyceni najlepszą uczenicą - Kasjaną Dąbrową, która jak się okazuje jest bratanicą Pawła Dąbrowy, a siostrzenicą Adriana Kusia.
Kasjana ma 14 lat, świetnie zna angielski, rosyjski i ... japoński. Bardzo mądra i zdolna. Jest świetna we wszystkim za co się weźmie. Wszyscy ją uwielbiają.Jest bardzo zaradna i przedsiębiorcza - na tygodniu wyprowadza psy sąsiadów zaś w weekendy pracuje w Arkadii. Ma jednak problem ze swoimi rodzicami - 29 latkowie nadal nie dorośli do bycia rodzicami i to ona opiekuje się nimi a nie oni nią. To na jej głowie spoczywa zrobienie zakupów, posprzątanie mieszkanie, ugotowanie obiadu, a nawet rozliczenie PITów:/ - co oczywiście stara się ukryć przed resztą świta. Kiedy Kasjany nie ma kilka dni w szkole - co nigdy dotąd jej się nie zdarzyło bo rokrocznie wygrywa nagrody za 100% frekwencję - nauczyciele postanawiają skontaktować się z jej rodzicami. Marta i Paweł bezskutecznie pukają do drzwi nikt im jednak nie otwiera. Gdy chcą odejść drzwi uchylają się. W środku zastają cztery zakrwawione ok.30 letnie osoby. Wzywają pogotowie. Paweł dostrzega włączony komputer, a na nim otwarty blog - kopiuje adres strony.
Paweł w domu czyta najczęściej komentowane wpisy i domyśla się że to historia Kasjany, ale błędy językowe i ortograficzne świadczą że autorem bloga jest inny uczeń, który również opuścił kilka dni w szkole.
"8III Wujek Adrian zaproponował rodzicom jakąś podejrzana współpracę. Nie było ich przez tydzień, ale przynajmniej mamy pieniadze..."
"15V Przez te beznadziejne Zielone Świątki wszystko pozamykane i nawet nie mogłam nic dorobić. Ojca po raz 6 w tym roku wyrzucili z pracy, a matka jako satystka więcej wydaje na castingi niż zarabia..."
"1VI z Okazji Dnia dziecka i urodzin dostałam od rodziców ubrania w których mogłabym spokojnie zacząć pracę w burdelu. Nie chciałam ich więc matka ubrała się w nie i poszła na wywiadówkę. Znowu musiałam klamać że gra w teatrze i nie zdążyła się przebrac po próbie..."
"15VIII Byliśmy u dziadków na uroczystym świętowaniu w Dobrowicach. Rodzice pokłócili cię z babcią o to że za dużo pije, jakby zapomnieli o litrach wódki, wina,piwa czy cydru,które wlewają w siebie przy każdej okazji.Powinnam zabrać mojego wujka i uciec stad jak najdalej..."
"1IX Mamy nowego wychowawce,polonistę. Przypomina moich rodziców. Już go nie lubię..."
"11XI Razem z dziewczynami szykowałyśmy się do olimpiady w domu belfra. W jego telefonie zobaczyłam zdjęcie wujka Adriana więc pożyczyłam go sobie. To czego się dowiedziałam jest ..."
"30XI Rodzice zaprosili gości. Grali w rozbierany Monopoly. Matka przy tych wszystkich ludziach ściagnęła mi bluzkę i zademonstrowała jak prawidłowo badać piersi..."
Odnosze to samo wrazenie... jednostki patologiczne, niewspolpracujace ze soba; cale towarzystwo jak dla relaksu rzuca miesem, jest wkurzone na kazdego i o wszystko, a czasem i powodu nie trzeba. Poziom konwersacji w kazdym odcinku jest po prostu żenujący - i do czego to, zeby nadac mrocznosci, agresji serialowi, ktory moglby sie obyc bez tego? Duzo duzo sensacji, duzo szokujacych scenek: jest morderstwo, jest gwalt, jest zazdrosc, jest korupcja, dilerka, jest ciąża, jest wypadek jeden, drugi.. trzeci.... jest patologia ogolnie; zostalo wykorzytane wszystko co tylko mozliwe... I DOBRZE SIE OGLADALO TEN SERIAL, gdyby nie razilo karykaturalne, jak to autor posta okreslil zachowanie bohaterów - postacie sa przerysowane i wszystkie takie upierdliwie "buntownicze", awanturnicze. Nikt rezyserowi nie zasugerowal, ze mozna isc nieco bardziej stonowana sciezka? Przegiecie paly, mam nadzieje, ze drugi sezon zostanie skonstruowany bez tych idiotycznych "smaczków" i postacie beda roznorodne, bez takiej ilosci cwaniaczków. O .. i widze wsrod komentarzy taki jeden ktory idealnie by sie sprawdzil w serialu "ale koleś bzdury piszesz...puknij się ku..wa w łeb" Pytanie: po co ta "kur.." ? Serio: po co?
Widzę błędy różnej kategorii.
A. Pory roku w serialu - nie ma ich. Wszystko dzieje się, sądząc po roślinności i pogodzie, w sierpniu. Takim raczej ciepłym. Choć podobno akcja całego serialu dotyczy okresu co najmniej kilku miesięcy od jesieni do wiosny (przykładowy argument: Zawadzki pojawia się w mieście z początkiem roku szkolnego, a pod koniec serii mamy sceny na olimpiadzie z polskiego, kiedy wiadomo że w Polsce wszystkie sprawdziany w olimpiadzie OLiJP przeprowadzane są w zimowych i wiosennych miesiącach).
B. Czas w serialu - traktowany z wielkim lekceważeniem. Już w pierwszym odcinku Zawadzki umawia się przed szkołą z Porębą na piwko zapoznawcze, z tym że nie od razu, ale "za godzinę", bo.. musi sobie pobiegać (no cóż, w innym odcinku mówi o sobie, że lubi bieganie). W ciągu tej godziny ma czas pójść do domu, przebrać się w dres, pobiegać po lesie, dobiec do miejsca znalezienia Asi (dlaczego akurat wybrał tę ścieżkę?), odbyć potyczkę z policjantami, wrócić do domu, przebrać się z powrotem (wziąć prysznic?) i dotrzeć do baru Kozaczek nad jezioro. Myślimy - może to wszystko było zlokalizowane gdzieś nie daleko? Przeciwnie, na tyle daleko, że w prologu do odc. 2 widzimy Asię z telefonem, która pada pod drzewem i jest to miejsce, gdzie kończy się jej zasięg (telefon wysuwa się jej z ręki, tak żeby kamera zdołała uchwycić napis "brak dostępnych sieci") Logika? Poszła..
C. Są sceny dla mnie dziwne lub śmieszne: Zawadzki, obyty polonista z Warszawy (1) jak chuligan włamuje się do obcego domostwa (dwa razy - raz w pierwszym odcinku tylko na podwórko (nie wiadomo po co - żeby zobaczyć przez okno załamanych rodziców?), a za drugim razem wchodzi również do środka budynku - u Molendy), (2) jedzie spotkać się z kaliningradzkimi bandytami, prosić ich, żeby zaświadczyli (komu - polskiej policji?) nt. jednego z kolegów z Polski, (3) nie wie, że kalie w Polsce są kwiatem wykorzystywanym w cmentarnych wieńcach i z zasady nie daje się ich na prezent kobiecie (choć jest polonistą, poniekąd znawcą kultury polskiej), (4) dostaje sms o treści "musimy się zobaczyć. O 21:00 na cmentarzu", itd. itp. Nie chcę spojlerować, ale od połowy serii liczba scen w rodzaju "zabili go i uciekł" rośnie.
Moje subiektywne odczucie: Zawadzki jako osoba jest niespójny i jego motywacja nie jest czytelna. Scenariusz jest oderwany od realiów polskich jak też realiów dotyczących natury (dobrze, że przynajmniej scen nocnych nie kręcono w ciągu dnia - w końcu z włączoną latarką można chodzić również w południe, a widzowie by dzięki temu więcej widzieli). Choć kiedy spojrzeć na całość przez palce, to ogólny pomysł był rzeczywiście ciekawy. Dlatego tym bardziej uczestniczenie w sytuacji, gdzie ktoś spalił dobry suspens, pozostawia niesmak.
Reżyser powiedział podobno: "Jeśli chodzi o telewizję, w Polsce na tak dobry tekst jeszcze się nie natchnąłem. To jest najlepszy scenariusz serialowy, na jaki do tej pory trafiłem." Aha.
Błędów w realizacji jest więcej. Dziwnie zmieniające się chmury, na zmianę znikające i pojawiające się rzeczy na stole w trakcie jednej sceny... :)
Miałem dokładnie to samo. Trochę taki kryminał dla licealistów. Dilerzy sprzedają kilogramami amfetaminę w jakiejś zapyziałej szkole. Scena nagrywania dyktanda ukrytą kamerą i obserwowania reakcji uczniów to żenada pierwsza klasa. I po co był wątek romansu Stuhra i Cieleckiej który skończył się po jednym odcinku - też nie wiem. Po produkcji Canal+ spodziewałem się czegoś więcej.
A Twin Peaks oceniłeś na 9, gdzie postacie były jeszcze bardziej karykaturalne i oderwane od realiów.
Nie wypada nawet porównywać tych dwóch seriali do siebie. Twin Peaks to swojego rodzaju "dzieło", w którym konwencja stanowi trzon i nawet jeśli momentami pojawia się w nim kicz bądź absurd, to są to zamierzone, konsekwentne zabiegi, podane w estetyczny i niecodzienny sposób (muzyka, zdjęcia, świetna gra aktorska, prowadzenie kamery etc..). Belfer to nieumiejętny zlepek, w którym nie ma w ogóle pierwiastka "artystycznego" i każde niedociągnięcie i nieprzemyślany zabieg kłują w oczy.
Zaczalem ogladc ze wzgledu na Macka Stuhra. W koncu nazwisko (jego) zobowiazuje. Niestety, zawod na calej linii. Przekombinowana historia, psychologicznie niespojna, dialogi strasznie dretwe... Moglbym dalej wymieniac, ale po co? Szkoda. Chcialoby sie napisac, ze zmarnowany potencjal, ale nawet potencjalu nie bylo. Mam nadzieje, ze pan Stuhr w przyszlosci bedzie unikal podobnych produkcji.
Zgadzam się całkowicie. Mam za sobą 2 odcinki i na razie jestem głównie rozczarowana totalnie drętwą grą aktorską, nawet tych lepszych aktorów. Dialogi na koszmarny poziomie. Cześć scen nic nie wnosi, nie wiadomo, po co znalazły się w scenariuszu. Koszmar.
Można gadać ile się chce złego o tym serialu , ale dawno nie było takiej produkcji, która tworzyła by tyle emocji, takie zainteresowanie i mi osobiście, wiele przyjemność z oglądania.
Zgadzam sie w pelni jak na polskie realia serial bardzo dobrze im wyszedl...a malkontenci zawsze sie znajda
Serial bardzo dobry dałbym 9 a nawet 10 gdyby nie jeden fakt
Po zabójstwie Kusia przez młodego Molendę nikt nie zadawał pytań gdzie się podziała torba z pieniędzmi o które odcinek wcześniej w kółku wzajemnej adoracji była awantura . Komendant przecież widział że że miał torbę z pieniędzmi i naprawdę nikt a nikt nie zadawał pytań a co się stało z kasą , a młody jak gdyby nigdy nic zawinął ją i szastał na lewo i prawo .