Stuhr lepiej nadawał by się na obleśnego WF-mana, Simlat powinien grać "Belfra". Stuhr gra jak poklatkowo fotografowana postać z dużej ilości plasteliny. Pewnie i tak Simlat nie uratowało by serii drugiej która jest miałka, kretyńska, groteskowa a współczesny Wrocław pokazywany jak z rzeczywistości powieści Krajewskiego o detektywie Mocku sprzed pół wieku.