Z jakiegoś bardzo tajemniczego powodu wśród polskich filmowców zapanowała moda na maksymalne udziwnianie współczesnej młodzieży - oraz czynienie jej do bólu antypatyczną. Niemal każdy ukazany licealista, nawet prowincjonalny, musi być zblazowany, cyniczny, opryskliwy, a nierzadko też emocjonalnie zimny jak temperatura w prosektorium.
Filmowi młodzi ludzie przypominają wyzute z ludzkich cech avatary - w czym pomaga filmowa stylizacja. Scenarzyści i charakteryzatornia tylko taką młodzież znają?...
To z punktu obniża ocenę filmu, choć daleko mi do oceniania seriali po I odcinku
dla osób chcących oglądać normalnych ludzi z "normalnymi" problemami powstał serial - Trudne sprawy :)