TVN zapewniało w swych spotach reklamowych o geniuszu serialu i jego nowatorskiej formie zaczerpniętej prosto z najlepszych amerykańskich produkcji. Przez to widz oczekiwał czegoś przynajmniej przyzwoicie dobrego. I stąd tak niska ocena. Rzeczywistość nie dorównała oczekiwaniom. Fakt, zabrakło kogoś, kto tchnąłby życie w dialogi na siłę i przewidywalną fabułę. Ale na miłość boską, 3,8?! To chyba ocena za scenariusz, nie za serial. Już wyższą średnią mają Barwy szczęścia i M jak miłość. Tym bardziej, że do scenografii i kostiumów nie ma się co przyczepić. Może z każdym odcinkiem będzie lepiej, bo aktorzy poznadzą i polubią swoje postacie?...
Zgodzę się, średnia ocena zdecydowanie przesadzona, bo serial po 1 odcinku prezentuje się znacznie lepiej od takich w/w oper mydlanych. Ja oczywiście daję szansę tej produkcji, czekam aż się rozkręci.
Fakt, 4, czyli powyżej średniej. Filmweb oferuje możliwość zmieniania zdania i jeżeli dalsze odcinki będą lepsze - moja ocena będzie wyższa, bądź w przeciwnym przypadku niższa. A widzę tutaj mnóstwo ludzi, którzy w ciemno dają 1 i 2.
Średnia jest adekwatna do Twojej oceny, nie wiem o co masz pretensje. Ze niby ludzie w ciemno oceniają? Jezeli pierwszy odcinek okazał się katastrofa to czego widzowie maja oczekiwać od kolejnych? To właśnie pierwszy odcinek ma przyciągnąć widzów, żeby obejrzeli kolejne. Jeżeli ktoś po pierwszym odcinku nie ma zamiaru wrócić już do tego serialu i ocenia na 1 to nie znaczy ze ocenia w ciemno.
Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tej wszechobecnej zgryźliwości. Czy ja gdzieś napisałam, że mam pretensje? Lub że zabraniam oceniać na 1 bez oglądania dalszych odcinków? Nie. Napisałam, że nie rozumiem takiego zachowania. I MOIM zdaniem serial nie jest aż tak zły, a także pozwoliłam sobie na stwierdzenie, iż nie zasługuje (w mym mniemaniu, oczywiście) na gorszą ocenę niż choćby Barwy Szczęścia. Tyle w temacie.
Być może osoba, która nie zna realiów epoki może uznać, że nie ma zarzutów do scenografii i kostiumów. Ktoś, kto ma ciut lepsze o tym pojęcie znajdzie błędów i niedociągnięć całą masę. Nawet patrząc przez "filmowe palce" na pewne uproszczenia błędów i niedociągnięć jest tam sporo. A źle wypada nie tylko scenariusz, ale i gra aktorska, sposób kręcenia, oświetlenia, jakość dźwięku, ścieżka dźwiękowa... Człowiek ma wrażenie, że reżyser wziął kasę, ale nic tam nie zrobił. Pewnie nie dałbym 1 gdyby nie wielka kampania marketingowa i przyrównanie BE do Taboo i Peaky Blinders, ale przy całokształcie 2 uznaję za zbyt wysoką notę.