Tyle przedwczesnego zachwytu, tyle przedwczesnej dumy, że serial jest dopracowany, że tyle było przy nim pracy, że kostiumy sprowadzane....I co?
Włączyłam-byłam ciekawa co z tych zachwytów wyjdzie. I wyszło, a raczej nie wyszło; i na pięknych kostiumach się skończyło. Bo 0 wczucia się w rolę przez aktorów był tak odczuwalny, że nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. To drewno-Małaszyński to po prostu jakaś kpina. Starał się grać tą swoją twarzyczką, ale jak się odezwał to wychodziła ciepła piczka bez wyrazu.
Coś tam wymyślili; "super zagadkę", ale nie można się było wczuć w ten odcinek w jakikolwiek sposób; muzyka i aktorzy na to nie pozwalali.
Wiele osób pisze, że na pierwszy rzut oka serial wtapiał się w Tabu. Tyle, że osobiście po pierwszym odcinku Tabu, czułam ten klimat, miałam niedosyt i od razu po końcu chciałam obejrzeć kolejny. Miałam takie wewnętrzne " o ku**a...chce więcej" i tego zabrakło w Belle epoque.
Ale, że trochę niegrzecznie skreślać ten serial po pierwszym odcinku, postaram się obejrzeć przynajmniej do 5 odcinka i dopiero ostatecznie go ocenie.
Gorzej jak kolejne odcinki też będą takie smętne i na końcu TVN go zdejmie. I udowodni tym to, że lepiej robić niskobudżetowe Szkoły i Patologie które sie sprzedają i mają dobre wyniki oglądalności.
W wywiadzie Małaszyński powiedział, że od nakręcenia drugiej serii (tzn. decyzji o tym czy będzie drugi sezon) uzależnia swoje plany aktorskie. Pewnie po cichu liczyli wszyscy, że zachwycimy się BE i drugi sezon będzie.
Myśleli, że dając nam coś innego, niż to co zaśmieca wszystkie stacje od razu nas podbije, no ale "coś innego" nie wystarcza, jeśli nie ma w tym nic co w jakikolwiek sposób oczaruje widza.