Moim zdaniem najlepsza dziedzina sztuki filmowej to anime. Uważam, że najlepsze rysunki tworzą japończycy, z głosami jest troche różnie, ale co tam.

Przepraszam bardzo, ale musiałem to napisać, by jakoś przekonać własną podświadomość, że anime nie jest takie szkodliwe. Straciłem pewność co do tego po obejrzeniu połowy odcinka tego... czegoś. Oglądam minutę, zaciskam zęby. Po piątej minucie trzęsły mi się ręce. Po dziesiątej lewa brew była już na stałe przytwierdzona do górnej części czoła, a na ziemi leżały szczątki mojej fryzury. Nagle uruchomił mi się ośrodek decyzyjny:

Wybór pierwszy: Wyrwać sobie uszy
Wybór drugi: Oderwać sobie rękę i rozwalić nią kineskop

Gdy nagle, niespodziewanie uruchomiła się natychmiastowa reakcja palec - pilot. Czułem się uwolniony, chociaż tik na wspomnienie nazwy tego tego czegoś został.
Oglądałem wersję z polskim dubbingiem. Takiego idiotyzmu i banalności tekstów to w teletubisiach nie uświadczysz, to, co one gadają ma większy sens niż bohaterowie tego serialu.
Grafika beznadziejna. Troszeczkę lepsza od Pokemonów, których jeden odcinek wytrzymałem... Tyle