Ten serial sprawdziłby się znacznie lepiej jako dramat o napięciach społecznych, a nie thriller/kryminał. Nie tylko przez to, że intryga jest kiepsko napisana i dość łatwo można się domyślić, o co tam chodzi i kto żyje, a kto już nie, a przez to, jak jest zrobiony. Pewnie dlatego czuje się, że te sekrety są tutaj zbędne.
Serial bazuje na takim samym schemacie jak „Niewinny”, czyli hiszpańska produkcja na podstawie powieści Cobena. Każdy odcinek to inna postać, dzięki której poznajemy wydarzenia z jej perspektywy. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że historii brakuje dynamiki. Mamy mnóstwo flashbacków, które pojawiają się w przypadkowych momentach – rzadko kiedy faktycznie wynikają z przebiegu zdarzeń.
A żeby tego było mało, to bohaterom trudno kibicować. Guillaume nie pasuje do roli mężczyzny, który za wszelką cenę chce odnaleźć swoją ukochaną. Jest zmęczony tym wszystkim, co go otacza – stracił wiele bliskich mu osób, a od pracy nie może się odciąć. Nie widać chemii między nim a Judith – kobieta również wygląda tak, jakby dźwigała potężny bagaż doświadczeń. Ich związek w znacznie większym stopniu opiera się na ogólnej tęsknocie za bliskością. Nastrój tej produkcji jest bardzo depresyjny. Dlatego, gdy nagle wjeżdżają sceny akcji, one zupełnie nie pasują do nastroju.
Wydaje mi się, że twórcy zbyt wiele chcieli osiągnąć w tak krótkim czasie antenowym, przez co kilka wątków zostało uciętych/niewyjaśnionych. I chociaż historie bohaterów dają ogromne pole do popisu w kontekście analizy psychologicznej, a kwestia napięć społecznych miała ogromny potencjał, to całość nie pasuje do thrillera.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=_0KlQzCowTI