Trochę dziwi mnie to, że tak mało ludzi dyskutuje tutaj o tym, serialu. A według mnie jest to jeden z lepszych seriali w tym roku. Trochę taki wilk z wall street, tyle że z dużo mniejszą dozą rozrywki(chociaż i tutaj pokazywane są "zabawy"). Aktorzy pierwszego czy drugiego planu są wyśmienici w swoich rolach. Grają wg. mnie na tak wysokim poziomie, że nie wyróżniam nikogo, bo nie ma ani jednej postaci, która by mnie irytowała. Achtung spoiler: Będzie mi brakowało Wendy Rhoades w firmie Bobbiego, dużo wnosiła ta postać do gry. No ale też , nie mogło się to toczyć w nieskończoność. Ktoś wie, jak wyglądają wyniki oglądalności w usa?Drugi sezon potwierdzony na 100%? Bo szkoda, by było kasować takie cudo. Jakie są wasze opinie na temat serialu?jak oceniacie pierwszy sezon?
pozdrawiam.
Po drugim odcinku już zamówili drugi sezon. Serial jest bardzo dobrze zagrany i zrealizowany ale jak dla mnie NUDNY(niezbyt mnie ta tematyka interesuje). Obejrzałem do piątego odcinka ale zamierzam dokończyć dla Damiana Lewisa,którego bardzo lubię.
Nie wszystkie odcinki prezentowały równy i wysoki poziom, faktycznie ci aktorzy nawet z trzeciego planu, gdy mieli w kolejnych odcinkach więcej miejsca to, także stanowili dodatkową wartość, ale scenariuszowo chyba problem w tym, że nie jest to konstrukcja zamknięta w jednym sezonie i można było zrobić serial inny, bez sezonów, który w kilkunastu odcinkach jest esencjonalną zamkniętą całością. Pierwsze odcinki dawały więcej frajdy, a Wendy - no cóż większość pracowników nie porzuciłoby firmy i szefa, który daje Maserati - żart - ogólnie ten wątek z dominą, obsesjami erotycznymi niewiele wnosił, a wręcz był zbędny.
Właśnie wątek z dominą jest zasadniczy, bo to nie ci dwaj faceci, ale Wendy jest osią tego serialu, katalizatorem wszelkich, najistotniejszych zmian. Widać to już bardzo wyraźnie w drugim sezonie. W sumie - serial o trójce dewiantów. Kobieta z psychotyczną obsesją kontroli nad innymi i socjopatyczną skłonnością do ich upokarzania (pierwsza scena serialu, po której wszelkie opowieści o tym, jaka to ona jest "dobrą żoną i matką", oraz jak "kocha" swego męża to wyłącznie dowód dewiacji scenarzystów, liczących na kompletną głupotę widzów). Od kilkunastu lat zafascynowana i związana (pewnie z czasem się dowiemy, jak blisko) z rudym socjopatą-miliarderem. Nie wyszła za niego za mąż wyłącznie dlatego, że bała się, słusznie, iż w takim związku to on będzie miał nad nią pełną kontrolę. Znalazła więc sobie mało atrakcyjnego, piekielnie ambitnego socjopatę-masochistę, którego może do woli upokarzać, i który nie ma żadnych szans, aby przejąć nad nią kontrolę. Efektem tego trójkąta jest, ewidentnie ją podniecająca, totalna wojna między człowiekiem-popielniczką (pierwsza scena serialu) oraz rudym socjopatą. No i człowiek-popielniczka z pewnością przegra, tak jak przegrywa do tej pory. Czy Wendy spotka "zasłużona" kara (jest to jeden z najobrzydliwszych portretów kobiety, jaki widziałem w TV, a ja bardzo lubię kobiety), czy odejdzie z rudym socjopatą w siną dal, to jedyne pytanie, jakie można sobie stawiać. Chyba, że scenarzyści uciekną od takiej odpowiedzi, zostawiając ją, jako "kontraktową", zdradzająca go na lewo i na prawo "żonę polityka", o ile człowiek-popielniczka będzie się próbował w niego zamienić.