Według mnie stara miała charakter, ta nowa zachowuje się jak 90% kawaii postaci w anime, choć nie powiem, ładna jest.
Hmm, jak dla mnie nowa wersja jest ok, bo w ok. 90% pokrywa sie z manga, a ja jakos zawsze wolalam bardziej mange niz anime, ktore choc kochalam ogladac - bylo nieraz przydlugie, rozwleczone, charakter Bunny inny niz w mandze, Mamoru byl bucem, itd.
Totez cieszy mnie fakt, ze postanowili zrobic w koncu nowa, troche mniej dziecinna wersje, zawsze mozna sobie porownac :)
Zdecydowanie wolę starą wersję. Głównym jej plusem jest to, że każda osoba dała się poznać i w ogóle nie przeszkadzają mi zmienione charaktery. Manga Naoko Takeuchi nie jest niestety najwyższych lotów :(. Dlatego nowa seria oparta na niej, według mnie, daje nam ładną wydmuszkę.
Też wolę starą wersję, gdyż była zabawniejsza, a ta jest troszeczkę taka mdła.
Wolę starą wersję, gdyż była bardzo zabawna i uczyła wybaczania, miłości, zaufania.
Ukazała ona starą prawdę: "Miłość to jedyna siła, która może zamienić wroga w przyjaciela".
Poruszała niekiedy niezwykle trudne kwestie np. "Czy można zabić dla większego dobra?" Nowa jak zauważona to taka wydmuszka. Do dziś pamiętam wspaniały openning, nasycenie kolorów ( najbardziej w ostatnim odcinku) i uniwersalne wartości. Każda czarodziejka miała problemy, rozterki i "duszę". Kilka rzeczy oczywiście mnie irytowało np. tylko Sailor Moon może zabić "demona" dnia, inne wojowniczki nie. postać Small Lady i "bezbronność" Usagi, gdy nie ma broszki oraz poszukiwanie Princess Moon( tak naprawdę nie szukały jej, miały szczęście bo okazało się, że to ich koleżanka nią jest). Jeśli chodzi o Sailor Moon Crystal, kiedyś czytałam że listy mają duszę, a SMS nie.
Więc powiem tak:
Sailor Moon ma duszę, a Sailor Moon Crystal nie. Bez obrazy dla fanów Crystal ;)
Ja też wolę starą wersję, bo były fajne sceny walki i postacie trójwymiarowe. Ale to anime też się zaczyna poprawiać, choć przez parę odcinków naprawdę było źle :D Szkoda tylko, że dopiero teraz... To anime oglądałam, przyznam się, dla scen Czarodziejki x Generałowie, za którymi stoję murem.
Zdecydowanie ta wersja podoba mi się bardziej. Wolę mangę niż stare anime i cieszę się, że ta wersja się na mandze opiera (nie w 100%, ale jednak). Ponadto uważam, że kreska w tym anime jest prześliczna.
Kreska w SMC jest sztuczna. Bohaterzy wyglądają, jak modele - bez wyrazu, bez mimiki, jednowymiarowi i bezduszni.
Nowa seria ssie psie jajca, mimo, że początkowe ochy i achy napawały optymizmem.
W zasadzie darowałem sobie oglądanie po przemianie Usagi w Serenity - w starej serii był to jeden z moich ulubionych fragmentów pierwszego sezonu, wliczając w to walkę Sailorek z Kunzite oraz walkę i przemianę w Tokyo Tower, wszystko okraszone świetnym kawałkiem Maboroshi no Ginzuishou, którego w nowej odsłonie próżno szukać, a nowy podkład dźwiękowy nawet nie zbliża się do starego. I mimo wad, dłużyzn i częstych uproszczeń w grafice wolę jednak starą wersję.
Jeżeli czyta ten wątek ktoś z grupy robiącej fanduba do nowych Sailorek - proszę, błagam - przestańcie. Wasz fandub jest po prostu do kitu i nie da się tego słuchać - szczególnie Usagi.
Jesteś nienormalny? Dzięki dubbingowi moja młodsza siostra może oglądać nowe sailorki, więc jak Ci się nie podoba to wy*** i przestań spamować.
Z twojej riposty wnioskuję, że jesteś niewiele starszy do swojej siostry (jeżeli ta w ogóle istnieje).
Odnośnie spamu - sprawdź sobie w słowniku definicję tego słowa.
Odnośnie wy*** - i vice versa. Nie zamierzam się dalej zniżać do takiego poziomu.
Fandub jest niestety tragiczny i ma w tym spory udział fakt, że spod duba słychać oryginalne głosy postaci.
Tą metodą można zrobić wersję z lektorem, nie wiem czy obecny syntezator "Iwona" nie wyszedł by lepiej.
Rodzice cię wychowali na chama i prostaka. A fandub rzeczywiście jest tragiczny.
W starej animacji mogliśmy poznać bardziej czarodziejki, a w nowej klimat historii jest poważniejszy powiem szczerzę starą wersje w moim wieku bardzo trudno ją się ogląda wiec nowa.
Nowej nie ogląda się trudno? ;) Fabuła jak była tak jest dla nastolatek, zmieniło się podejście - z wielu odcinków ukazujących relacje w grupie na mało odcinków (fabuła gna jak szalona) z mocniejszym zaakcentowaniem przeciętnego wątku miłosnego.
Jak dla mnie stara, właśnie poprzez ukazanie relacje pomiędzy postaciami, sporą dawkę humoru i większy (wręcz za duży) luz przy prowadzeniu akcji - stare anime było nieźle rozwleczone, natomiast w nowym, tak jak i w mandze, fabuła naprawdę ostro gna do przodu. Trochę szkoda, że na 1 akt przeznaczyli 20 min, dwukrotne wydłużenie każdego odcinka (i wypuszczanie go co tydzień) wyszło by raczej na plus.
A ja najbardziej lubie w tej nowej wersji wrogow Sailorek - sa naprawde mroczni ;)
Oj tak są mroczni :) ten numer z planetą mi się najbardziej podobał :) niby to tylko planeta a tu niespodzianka gościu opanował planetę w tak niezwykły sposób :)
wort801, przede wszystkim przepraszam, że wcześniej nie odpisałem, umknęło mi to :( Z Filmwebu ogólnie nie korzystam, więc czegoś pewnie nie dopatrzyłem.
Owszem kwestia gustu, mi po prostu chodzi o to, że SMC cierpi na podobne problemy co stara seria anime - rzucająca się na każdym kroku docelowa grupa wiekowa widzów. W SMC jest może i ciut wyższa, ale nadal - dla dorosłego człowieka, który już coś tam widział i przeczytał w życiu coś ciekawszego niż Greje, Zmierzchy i inne tego typu książki "młodzieżowe", przełknięcie infantylności, spłycenia, uproszczeń i wpisywania się w utarte schematy fabuły "Sailorek" jest sporym problemem. Sentyment tu dużo pomaga, ale nie zrobi wszystkiego.
Live action:-D ot, cała ja zawsze wybieram trzecią drogę. A tak poważnie nie to stare anime, ale ponad nim jest jeszcze live acion. A dlaczego tak otóż w starym podobał mi się humor i fakt, że mogliśmy każdą z dziewcząt bardzo dobrze poznać i polubić lub nie. Dzięki filerom, które niestety przybrały sławną formułę potwora tygodnia mogliśmy podglądać prywatne życia sailorek i kibicować im w codziennych zmaganiach. Wrogowie też byli lepiej zarysowani i dzięki temu dużo ciekawsi i bardziej wieliwymiarowi niż w Crystalu. Nigdy nie zapomnę pięknego wątku miłosnego Naru i Nephrite, Czy miłości Kunzite i Zoisite. Szkoda tylko, że stare anime pomija zwiazek pomiedzy Endymionem, a generalami i patrząc z tej pespektywy stwierdzam, że to naprawę spora strata. Jednak w crystalu i mandze wątek ten wydaje mi się za mało rozwiniety. I tutaj dochodzę do LA, które zrobiło z tego tematu jedną z sił napędowych fabuły. Ok odbywało się trochę charakterom i postawom generałów, ale to właśnie było tam fajne, fakt, że każdy miał wolną wolę i odmienny stosunek do przeszłości, a co za tym idzie dawnego władcy. Ot jeden chciał go dalej bronić, inny zabić, a jeszcze innemu był obojetny, ostatni zaś zdawał się być w tym wszystkim nieco zagubiony. No i nigdzie indziej Zoisite nie grał na fortepianie. W LA, lepiej niż w obu anime wypadł też wątek miłosny Usy i Mamoru. I w sumie życie prywatne Rei, czy Ami też. A no i Mina jako gwiazda j-popu i idolka Usy była strzałem w 10. Wracając jednak do amine... Crystal ma problem z kreską, animacją i muzyką. Te piewsze są niechlujne, ta ostatnia miałka i niemajaca startu do tej ze starej serii. A największym grzechem Crystala jest popsycie Szafirka, a co za tym idzie jednej z najpieknuejszych scen tegoż anime. Tak, mówię o jego śmieci i relacji z bratem. Aczkolwiek saga ciemnego księżyca i tak wyszła lepiej niż ta o królestwie ciemności, która była zwyczajnie nudna. Tak czy siak... Stare anime opowiedziało to lepiej... A i
jeszcze jedno co oni zrobili z transformacjami?
Zdecydowanie wolę nową wersję :) do starej jest wiadomo sentyment ale w nowszej charakter Usagi i Mamoru jest znacznie lepiej ukazany. W starej anime Usagi praktycznie w ogóle nie potrafiła walczyć, robiła tylko dziwne miny, płakała i uciekała, ewentualnie na koniec zadziałanie berłem czy inną bronią adekwatną do danej serii, w nowej wersji jest znacznie lepiej, również jest dziewczyną płaczliwą, naiwną ale jednak w walce potrafi działać co mi się bardziej podoba. No i przede wszystkim wątek z Mamoru. W starej anime ich miłość wyglądało to tak , że narodziła się tylko dlatego że dowiedzieli się o swoich poprzednich wcieleniach, Mamoru od początku nie lubił Usagi, drażnił ją, nie było żadnego pozytywnego uczucia zanim dowiedział się kim są oboje. Natomiast w nowej wersji od początku już przy pierwszym spotkaniu oboje coś poczuli, Usagi jak i Mamoru, oczywiście nie od razu była to miłość od pierwszego wejrzenia, pojawił się również motyw zrobienia z Mamoru kosza na śmieci :D i lekkie dogryzanie, aczkolwiek znacznie lepiej to przedstawiono, tak jak i motyw ukazania że Usagi to Sailor Moon, a Mamoru to Tuxedo. Oboje się tego domyślali, natomiast w starym anime wielkie zaskoczenie, co bylo śmieszne... No ale gdyby nie pierwsza wersja wiadomo , że nie byłoby i obecnej, także sentyment pozostał, aczkolwiek lepiej ogląda mi się nową :)
"Mamoru od początku nie lubił Usagi, drażnił ją, nie było żadnego pozytywnego uczucia zanim dowiedział się kim są oboje." Chyba oglądaliśmy różne anime :D Chociaż fakt, że Crystal wysunął Miracle Romance na pierwszy plan i w zasadzie nie liczy się w nim nic poza mocniej bijącym sercem Usagi, kiedy spotyka Mamoru po raz pierwszy w życiu (!!!). Potem są jeszcze gorsze kwiatki odnośnie Usagi i Mamoru, nie chcę spojlerować. Oczywiście Mamo jest, jak w mandze, wspaniały i bez skazy, ideał człowieka. Tak się pisze romanse dla 10letnich dziewczynek, Crystal miał być "poważniejszy".
Powiem tak - przejście przez 200 odcinków starego anime było dla mnie pestką (poza SuperS, to naprawdę słaby sezon), ba!, uważam, że wiele rozwiązań jest o wiele ciekawszych niż w mandze (to samo można powiedzieć o bohaterach). Tymczasem 10 odcinków Crystala było dla mnie wyzwaniem. W oryginalnym anime kiedy ma być zabawnie - jest zabawnie, kiedy ma być poważnie - jest poważnie, kiedy ma być smutno - scenarzyści naprawdę są sadystyczni wobec bohaterów i widza. Oczywiście, seria ma swoje wady, ale generalnie ogląda się świetnie.
Crystal jest przede wszystkim fatalnie napisany IMHO, cholernie mdły, niektóre wątki są wprowadzane na siłę i kompletnie bez sensu (senshixshitennou) kosztem budowania relacji między bohaterami. SMC odziedziczyło najgorsze grzechy mangi (jak ktoś napisał wcześniej - "wydmuszka"). Twórcy anime z lat 90tych mieli powody, by zmienić dynamikę tej historii.
Przebrnęłaś przez 10 odcinków? Gratuluję. Ja zmęczyłem 4. Czekałem na serię, w której usuną wszelkie niepotrzebne dłużyzny, walki, które nic nie wnosiły do fabuły i były zapychaczami.
Do obejrzenia SMC nie zmusi mnie nawet sentyment jakim darzę starą serię.
"Crystal jest przede wszystkim fatalnie napisany IMHO"
Bo taka jest manga ;) SMC to jej bardzo wierne przeniesienie na ekrany komputerów, wraz ze wszystkimi wadami i zaletami.
Też uważam, że mocne odcięcie się od słabej twórczości Takeuchi w latach 90 wyszło na dobre, z przeciętniaka dla dziesięcilatków wyszedł sympatyczny twór dla piętnastolatków ;)
no cóż ja też się pokuszę o porównanie :D
1) nowe anime - większa zgodność z komiksem choć nie 100% ...no i to by było na tyle plusów :D
2) kiepska muza w nowej wersji choć może robić za kołysankę jak ktoś chce zasnąć podczas gdy w starej wersji było czego posłuchać ;)
3) wygląd postaci w nowej wersji jest tragiczny i nie chodzi mi tylko o to że wyglądają jak lalki ale przede wszystkim o te sceny w których wymachują długimi kluchami (rękami) w których wyglądają niewymiarowo w sensie mają za długie łapy (a przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie)
4) wolne i nudne przemiany w nowym anime podczas gdy w starym były dynamiczne a przez to ciekawsze
5) w nowym anime postacie nawet wolno mówią (jak się przedstawiają) zupełnie jak by zapomniały tekstu.
Podsumowując nowe anime jest zwyczajnie nudne nie ma w nim nic interesującego co by przyciągało uwagę widza (a przynajmniej nie moją) jakiś czas temu zrobiłem sobie 2 dniowy maratonik z tym nowym anime i miałem problemy z wysiedzeniem do końca a to anime ma zaledwie 26 odcinków. Jak to stare anime kiedyś postanowiłem obejrzeć w przeciągu 2 tygodni to nie przeczę też mi się zaczęło w pewnym momencie nudzić ale dopiero jak doszedłem do serii super S ;) czyli miałem za sobą ponad 100 odcinków więc nie ma się co dziwić że miałem ochotę na coś innego. Sam fakt że nowe anime jest zgodniejsze z komiksem to za mało aby mnie zachwycić ;)