Bardzo dobry. Początkowo jak zacząłem oglądać i potem przeczytałem, że Michael Scott zniknie z serialu i od 8 sezonu go nie będzie, to się wystraszyłem, że moja ocena zmuszona będzie spaść niżej. NA SZCZĘŚCIE to się nie stało. Jeden odcinek po jego odejściu, w którym pojawił się ten głupi aktor, którego szczerze NIENAWIDZĘ, był słaby. Ponownie - NA SZCZĘŚCIE ten aktor pojawił się tylko na moment i nie wrócił. Doskonałym wyjściem było zrobienie z Andyego nowego "bossa" - inny, nowy aktor w tej roli byłby trudniejszy do polubienia. Tak to przynajmniej mamy starego znajomego. Podobał mi się cały wątek w 8 i 9 sezonie. Sam się dziwię, że nieobecność Michaela mi nie przeszkadza. Może dlatego, że w końcu znalazł kobietę swojego życia i jego odejście nie powodowało, że było mi go szkoda. Myślałem raczej: "No i super, niech mu się wiedzie" :)