Bardzo solidne kino z gatunku zombie. Na pierwszy sezon trafiłem przez przypadek bo serial w zasadzie nie posiadał promocji i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Drugi wydaje mi się jeszcze lepszy. Oba posiadają drobne potknięcia ale i tak moim zdaniem są znacznie lepsze od konkurencji w tym gatunku.
Konkurencja wysiada. Serial jest wielowymiarowy ale to co rzuca się widzowi najbardziej w oczy jest stopień degradacji ludzkości.
Całkowity zanik więzi międzyludzkich, bezwzględna walka o przetrwanie. Okazanie jakiegokolwiek współczucia innym z reguły oznacza tutaj samobójstwo.
Człowiek bardziej od zombie boi się innych ludzi.
Wstrząsający bo chyba najlepiej ukazuje naturę człowieka, który został ukształtowany przez cywilizację zachodnią. Taką, która stawia przede wszystkim na jednostkę zamiast na wspólnotę, budowanie grupy, wzajemne wspieranie się.
Ten serial to postapokaliptyczna dystopia (w zestawieniu z TWD).
rozumiem że próbujesz udowodnić wyższość homo sowietikus nad człowiekiem kultury zachodniej. Pewnie masz rację Rosja czy ZSSR bardzo często udzielały innym państwom bratniej pomocy.
Bo oczywiście na świecie poza szeroko pojętym zachodem istnieje jedynie Rassija... Która częściowo jest w tym "zachodzie" (zależy od okresu historycznego i warstw społeczeństwa). :P
Mamy chociażby Azję z Chinami (Ludowymi i Nacjonalistycznymi), Koreą oraz Japonią (dwa ostatnie przejęły jedynie część "zachodnich wartości").
Społeczeństwa ludzi zdyscyplinowanych i współpracujących ze sobą co widzieliśmy i widzimy podczas epidemii koronawirusa.
Masza swoją teorię, rozumiem i szanuję. Pomijamy oczywiście fakt że ten serial to totalna fikcja i scenariusz przyjmie wszystkie głupoty za które zapłacą firmy realizujące to "dzieło". Nie widzę powodu by ludzie strzelali do siebie zawsze gdy siebie zobaczą. To nic że racjonalnym podejściem jest współpraca ale oczywiście nie jest to możliwe. No ale to przecież zgniła kultura zachodu.
Ten serial jest apokaliptycznym odpowiednikiem "Black Mirrorów" w których reżyser postanowił kłaść nacisk przede wszystkim na aspekt psychologiczny, zachowanie ludzi w danej sytuacji i wzajemne relacje.
Ludzie dość często nie są racjonalni, a współpracy oraz samodyscypliny muszą się nauczyć. Najczęściej pewne wzorce narzuca cywilizacja i kultura w której człowiek się wychowuje. To właśnie pandemia koronawirusa najlepiej uwypukliła nam różnice cywilizacyjne i mentalne pomiędzy np. Japończykami, Norwegami czy Polakami.
Zresztą "racjonalność" też bywa względna, zależna od uwarunkowań kulturowych. Nawet takie prozaiczne kwestie jak kichanie i wysiąkiwanie nosa potrafią być różnie traktowane w zależności od kręgu kulturowego & cywilizacyjnego.
W przypadku bardziej indywidualistycznej kultury zachodniej można śmiało założyć (w przypadku apokalipsy), że bezpieczniej najpierw do kogoś
strzelić niż ten ktoś strzeli do Ciebie. Moje dobro jest najmojsze, a homo homini lupus est. Taki scenariusz jest realizowany w tym serialu. Tutaj nie ma lojalności, wszelkie koalicje są jedynie celowe i kruche, a priorytetem jest przetrwanie jednostki. Ludzie, którzy do tego się nie stosują (okazują empatię, są skorzy do współpracy) najczęściej niestety giną.
Czy przypadkiem nie jest tak, że taka postawa jest przyjemniejsza w odbiorze? Było by dość nudno pokazywać negocjacje, kopanie rowów czy stawianie palisad. łatwiej jest pokazać bezsensowną rzeźnie w której strony są trudne do określenia.
Swoją drogą przecież tworzyły się całkiem duże grupy, czyli coś tu nie gra. Zresztą jeżeli chcieli się skupić na psychologii to nie musieli brać na warsztat modelu "starcie psychopatów".
Podczas oglądania tego serialu musiałem trzy razy zrobić sobie przerwę. Nadmiar ludzkiego s****syństwa działał na mnie przygnębiająco, a nie pobudzająco (jestem po seansie 5 epizodu 2 sezonu).
Zresztą po ocenie na Filmwebie widać, że ta forma także niekoniecznie spodobała się widzom.
Co więcej w serialach post-apo dominują właśnie wątki wzajemnej kooperacji i budowy. Nawet jeżeli dochodzi do walki to ma ona miejsce pomiędzy różnymi grupami, których charakterystyka jest dość mocno zarysowana. Koronnym przykładem jest tutaj TWD i FoTWD.
Optymistyczna wizja w pesymistycznej, apokaliptycznej wersji świata. Coś jak Fallout. Coś co sprawia iż możemy uwierzyć, że dalibyśmy sobie radę podczas takiej apokalipsy - wystarczyłaby "sąsiedzka pomoc" i wiadro dobrej woli. ;)
"Black Summer" tego nie oferuje. To dystopijna wizja apokalipsy, która sama w sobie jest dyspopijna. Doomsday'owa wersja "Black Mirror" tej samej stacji.
Wszystkie te grupy jakie widzieliśmy były właśnie kruchymi koalicjami celowymi. jakakolwiek lojalność w nich nie istniała. Współpraca była krótkotrwała i tylko do momentu w którym jednostka odnosiła korzyści (przejrzałem trzy ostatnie epizody).
Co widać nawet po poczynaniach głównej bohaterki, która łatwo porzuca innych gdy tylko ona i jej córka znajdują się w sytuacji niebezpiecznej. Albo po tym jak towarzysze potraktowali swojego przywódcę w czerwonej kurtce (który z kolei także nie wahał się gdy dokonywał egzekucji na swych ludziach).