Moje pierwsze wrażenie. Po pierwszym odcinku stwierdziłam, że to poprostu nowoczesna wersja krainy OZ, ale historia tutaj opowiedziana, mimo, że zbliżona do tamtej okazała się czymś w rodzaju "dalsze życie Krainy OZ". Główna bohaterka została nazwana na cześć naszej Dorotki, a los, który został jej pisany od momentu przygody w jaskini, to poprostu nieco straszniejsza wersja przygót jej imienniczki.
Co do zakończenia. Oto jedyna rzecz która mnie zirytowała i irytuje mnie w coraz większej ilości filmów i seriali. Dlaczego Cain i DG nie byli razem? Przecież Cain wiedział już, że jego żona nie żyje, a widać było, że między nim a DG coś "się święci". Mogliby prynajmniej ten jeden wątek poprowadzić do końca.
Cóż, osobiście mam nadzieję, że kiedyś zrobią "dalsze losy blaszanego bohatera". Oczywiście z tymi samymi bohaterami, ale z nowymi kłopotami.