W końcu mamy do czynienia z serialem, który ukazuje rodzinne więzy i zależności nie od tej 'słodkiej' strony a od najgorszej możliwej, ale jakże realnej i bez (na szczęście) elementów horroru, wliczając w to sekrety, które stopniowo na jaw wychodzą.
Po pierwszym, genialnym sezonie nie wiedziałem jak rozwiną kolejny bez Danny'ego, ale sezon drugi wypadł naprawdę dobrze, nie odstawał niczym od poprzednika, dlatego na trzeci czekałem na równym poziomie co na piąty sezon House of Cards.
Zaczęło się świetnie, do połowy sezonu, później wątki się rozjechały, widać, że twórcy nie mieli pomysłu jak pociągnąć sprawę sądową oraz los O'bannona, ale to wszystko nie raziło, i tak przez 31 odcinków byłem pod wrażeniem serialu.
Ale przedostatni odcinek 3. sezonu to kpina z widza. Ja na ile to możliwe rozumiem, co przeżywał John (na początku sezonu swoją drogą śmiałem się, że przez Kevina, to Johnowi serducho nie wytrzyma i finału sezonu postać ta nie doczeka), ale ile można oglądać wizje jak po LSD?
Jeśli chcieli to zrobić, to można było pół odcinka na to przeznaczyć, a tak to pierwszy raz od lat przewijałem po prostu odcinek, dawno mi się to nie zdarzyło, wizje były nudne, przewidywalne, i powtarzały to, co już przez te 3 prawie pełne sezony zdążyliśmy sami w głowie przetworzyć na podstawie po prostu oglądania kolejnych odcinków.
Ostatni odcinek, mimo iż wrócił na 'normalne tory' pozostawił praktycznie każdy możliwy wątek otwarty, a zakończenie miało miejsce w najmniej spodziewanym momencie. Lubię otwarte zakończenia, ale niech to będą 2-3 kwestie niedopowiedziane, a tutaj praktycznie żaden wątek nie został do końca pociągnięty.
Oceniłem początkowo serial na 9/10, ocena ta zostaje, bo mimo wszystko serial ma naprawdę niepowtarzalny klimat i wcale nie nudzi, jak to czasami czytam w komentarzach, ale zakończenie ma jedno z najgorszych ze wszystkich seriali.
Nie wiem, zupełnie jakby twórcy mieli nadzieję na jeszcze 4. sezon i chcieli wszystko zostawić na kolejny.
W jakim sensie każdy możliwy wątek zostawili otwarty? W zasadzie wiemy co się stało z każdą postacią:
1. Meg wyjechała i rozpoczęła nowe życie
2. Kevin został złapany i pójdzie siedzieć, zapewne na długo
3. Sally sprzedała dom i cóż, pójdzie zwiedzać świat jak planowała, nie jest to najistotniejsze
4. O'Bannon siedzi w więzieniu, chociaż w tym ostatnim odcinku jakieś śmieci zbierał pod nadzorem. Ciężko stwierdzić czy to w ramach skazania czy nie dostał tyle ile się wydawało i tylko prace społeczne odbębnia, ale generalnie wątek jego skończony.
5. Chelsea dalej sobie egzystuje, pewnie znajdzie jakąś nową pracę i tyle
6. Gilbert zmarł
7. Szeryf Aguirre wyjeżdża (nie pamiętam gdzie), by podjąć nową pracę
Wszystkie główne postacie dostały zamknięcie, znamy ich losy. Jedynie kwestia Johna i Nolana na molo. Prawdopodobnie John się przyznał i kwestia co zrobi z tym Nolan. Mam swoją teorię taką, że go zabije. Nie wiem, może nadużycie, ale jakieś złowieszcze było ich ostatnie spotkanie. Jeśli jednak nie, to cóż będą żyć dalej swoim życiem, John prawdopodobnie nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za zabójstwo brata i tuszowanie sprawy Marco, bo wyjawiając wszystko Aguirre'owi został olany. Najwyżej powie jeszcze raz to komuś innemu, więc John może pójść siedzieć, chyba tylko i wyłącznie, bo co innego. Kevin już siedzi za szemrane interesy z Gilbertem, więc co najwyżej dostanie wyższy wyrok za zabójstwo Marco, jeśli John wyjawi przy okazji kulisy tego wydarzenia. Ja uznaję wszystkie wątki za zamknięte, bądź (John i Nolan) otwarte na tyle, że ich konkluzji łatwo można się domyślić. Ale może coś przeoczyłem.
3. Sally nie sprzedała domu, bo wg ekspertyz hotel zostanie zatopiony w przeciągu 10 lat.
Ostatnie 2 odcinki bardzo słabe niestety. Wątek Johna też jak dla mnie nie zakończony.
Ach, właśnie myślałem, że to jeden z powodów dla którego dom sprzedaje. W sensie, że doskonale o tym wie i nabywca nie jest świadom tego przyszłościowego defektu.
Wątek Johna nieskończony, o tym również wspomniałem, ale możliwych finałów jego historii jest niewiele, więc można je spokojnie sobie dopowiedzieć.
Zgadzam się również z Tobą i autorem tematu co do finału serialu, zasługiwał na lepszy, zwłaszcza że trzeci sezon zaczął się znakomicie. Potem się twórcy ewidentnie pogubili. Błyskawiczne zatuszowanie sprawy Marco, jeszcze szybszy proces, cały wątek Kevina z Gilbertem jest niedbały, a jego konkluzja to w ogóle chyba na kolanie pisana. Wydaje mi się, że lepszym wyjściem byłoby pogrążenie rodziny w trakcie procesu, tym bardziej, że nieścisłości w zeznaniach Kevina była cała masa. Nie kupiłem tego, że jedna historyjka Sally wygrała całą sprawę, za proste to.
Właśnie mnie trochę boli, że rozprawa sądowa się inaczej nie zakończyła. Jak Chelsea pokazała Johnowi zdjęcie i przekonała się tym samym, że Eric mówi prawdę o zakłamaniu całej rodziny Rayburn, to miałem nadzieję, że jakoś uda im się wspólnie z adwokat pociągnąć temat i wkopać Johna oraz Kevina, który mógłby dość szybko się pogubić w zeznaniach.
No ale doszła 'kradzież' w pracy ze strony Chelsea, jej zwolnienie i jak dobrze pamiętam, adwokat mówiła, że po występku Chelsea, zeznania jej nic nie będą warte? Właśnie od tej rozprawy zaczęły się problemy i miałem wrażenie, że powoli twórcy się gubią.
Swoją drogą, nie pamiętam już tej sceny tak dokładnie, ale to z uwagi na kradzież leku nie mogła wystąpić jako świadek w tym sensie, że jej zeznania nic nie zmienią? Nie do końca to zrozumiałem szczerze mówiąc.
Historyjka Sally faktycznie naiwna, ale tutaj twórcy się mogą bronić tym, że Sally była bardzo szanowana, znana i jak widać na ławie kobiety zaczęły już płakać i widać było, że kupią wszystko co od strony tej rodziny wypłynie.
ten koniec słaby mógł być też spowodowany faktem, że przed zakończeniem kręcenia 3 sezonu ogłoszono informację o kasacji serialu.
Szkoda, bo do połowy 3. sezonu bardzo, bardzo dobry serial
Mnie zastanawia czemu Ozzy Delvecchio strzelil sobie w łeb ? Odnosze wrazenie, ze tworcy w ogole nie mieli pomyslu na ta postac w 3 sezonie.
O co chodzilo ze znikajacym ksiedzem w kosciele ?
Ozzy został jakimś medium, czy jak? Czemu to miało służyć? Z tymi wizjami Johna to też trochę przesadzili.
te wizje były zupełnie niepotrzebne - choć oglądając odcinek 9 nie wiedziałem co do końca się zdarzyło - czy to miało być jak w Mr. Robot - myślałem, że to wszystko od początku 1. sezonu to tylko wizje Johna, a on jest jakimś ćpunem - nie wiem po co był ten zabieg? I do końca nie mam pojęcia co tak naprawdę się zdarzyło..
Już na napisach końcowych w ostatnim odcinku jest jakaś rozmowa. Kogo ona dotyczy?