W odcinku powołano się na Przypowieść Biblijną o królu Salomonie i dwóch matkach. Nie zauważyłam, żeby on sam osobiście się fatygował do Wirginia City, żeby zrobić porządek ze skłóconymi rodzinami. A odcinek fajny, rodzinny z zabawnymi momentami i czasem wzruszający. Nie narzekaj!
No odcinek dosyc fajny ale ten pastor sie nagle rozplynal i nie byl to ten pastor który mial byc wiec.. Ciekaw jestem po prostu kto to byl. Sam w Bóstwa nie iwerze ale tu nigdy nie wiadomo
Faktycznie. Nie wiadomo. Ale czy to ważne? Istotne jest to, że wszystko dobrze się skończyło. Jedno mogą przypuszczać, że ktoś chciał spełnić dobry uczynek i podał się za pastora. Kierowany szlachetnymi pobudkami. Inni ... zależnie od przekonań ... różne mogą być interpretacje ... ważne, że się pogodzili i dzieci znajdą się w kochającej ich rodzinie.
Powiedzmy sobie szczerze - Ben i jego synowi pomysleli ze to poslaniec Boga.. scenarzystom pewnie tez o to chodzilo..
Odcinek dobrze sie skonczyl ale nie wyjasnili..
Nie wymagaj zbyt wiele. Serial w początkowych sezonach miał niewielki budżet. Producent oszczędzał na czym mógł, to i reżyser poprzestał na subtelnej aluzji o ingerencji Sił Wyższych. Myślę, że wyjaśnienie pozostawiono wyobraźni widzów.
Przypuszczam, że ten odcinek był inspiracją dla Michaela Landona do realizacji serialu "Autostrada do nieba" . Niezłego serialu.
Każdy odcin jest obry ale w kazdym zachowalbym sie inaczej niz glówny bohater..
Np. w odcinku z Szeryfem (tym co ten bandyta zostal)
Ja bym to powierzyl komus kogo znam, komus kogo ufam i kto jest normalny.. Jesli bez testów psychologicznych, bez szkolenia itp każdy mógłby zostac szeryfem to takie przypadki by sie zdarzaly dosyc czesto..
Sądzę, że na tym polega fenomen dobrego serialu, że nawet po latach, skłania nas do zastanowienia. Bezwiednie "włączamy" się w akcję, zastanawiamy, jak my byśmy postąpili? Jak się zachowali? Ten serial zaczęto kręcić w 1959 roku, skończono chyba w 1972. Czyli dawno ... a nadal nas "rusza", wywołuje emocje, wzruszenie, irytację, śmiech ... chyba o to chodzi w realizacji dobrych filmów.
Ciekawi mnie tylko czy za jakies 100 lat ktos to bedzie ogladal.. Kino upada i teraz powstaja juz filmy praktycznie tylko dla kasy.. z serialami bardzo podobnie.
Dobre są stare filmy. Z przyjemnością oglądam kolejny raz Maroco, Błękitnego anioła, W samo południe, 39 kroków, Starsza pani znika, Casablancę itd. Fajnie się je ogląda. Kiedy sięgam po niektóre nowsze produkcje ... stwierdzam, że te sprzed 5, 6 lat zestarzały się. Nie bawią, nie ciekawią, nie wywołują reakcji. Teraz też powstają dobre filmy. Może rzadziej, bo liczy się zysk a producenci zakładają, że widz jest idiotą i ma gust ... no właśnie, z gustem bywa różnie. W każdym razie wychodzi kiepsko. Co nie znaczy, że kiedyś nie kręcono marnych filmów. Kręcono, tylko nie przetrwały próby czasu i nikt ich nie ogląda. Pewnie tak będzie i z tymi współczesnymi. A jakość filmu często nie zależy od pieniędzy. Bonanza to pierwszy serial telewizyjnym nakręcony w kolorze. To była kosztowna rzecz. Producent oszczędzał więc na czym się dało. Powtarzaly się stroje bohaterek poszczególnych odcinków. Scenografia była "dopasowywana" do warunków. Między innymi salon domu w Ponderosie przerobiono na saloon w Wirginia City dla potrzeb jednego z odcinków. Kaskaderzy i ludzie z personelu pomocniczego często statystowali w niektórych scenach. Płace aktorów też nie były imponujące. Zaczęły rosnąć wraz ze wzrostem popularności i oglądalności serialu. Pozostało niezmienione przesłanie serialu, te warunki, które narzucił Dortort scenarzystom. I pewnie to zadecydowalo, że teraz też serial nam się podoba. Pewnie nie wszystkim, ale nadal ma swoich fanów.
W 2006 r. nie powstal żaden dobry film.. I w 2005 r. chyba tez.. To chyba jedyny taki okres dla kina..
Bonanza byla pierwszym kolorym serialem? O tym to nie wdizialem..
Pierwszym. Były kolorowe filmy, ale przewidziane do emisji w kinach. Seriale były czarno-białe. Bonanza była pierwszym kolorowym. Trochę zaryzykowali, bo nie było pewności, czy to się przyjmie. Mieli kłopoty z doborem obsady. Chcieli choć jednego znanego aktora, zaproponowali rolę Adama Claudowi Atkinsowi, ale ten odmówił. Był gwiazdą i chciał występować w filmach, a nie w serialach. Aktorzy z podstawowej obsady nie byli znani, zgodzili się więc na dość niskie stawki. Do odcinka pilotowego zaangażowano znaną aktorkę - Yvonne de Carlo. Była gwiazdą. Tamci byli nieznani a raczej mało znani. Niektorzy nawet nie byli aktorami. A teraz, kto pamięta o pięknej Yvonne de Carlo? A tamci aktorzy do dzisiaj mają swoich fanów :)