Pierwszy odcinek był wybitnie słaby, ale cieszę się, że nie zrezygnowałam z dalszego oglądania. Ku mojej wielkiej uldze odeszła ta pierwsza więźniarka z irytującym cwaniackim uśmieszkiem. Erica jest dużo lepsza.
Pomysł na serial bardzo ciekawy, chociaż samo wykonanie oceniłabym 6/10. Ocenę zdecydowanie podnosi postać Lloyda. Mam słabość do serialowych geniuszy, a pan doktor jest naprawdę świetny.
REWELACYJNY zabieg z wykorzystaniem T-Baga, dobra pożywka dla sentymentów dla fanów Prisona (a ja się zdecydowanie do nich zaliczam). Troszkę szkoda mi było, że w końcowej scenie Lloyd nie wysilił się na głębszą analizę, ale taki zamysł też rozumiem ;)
Drugi sezon będę jednak oglądać chyba tylko ze względu na LLoyda.