Witam obejrzałem Breaking Bad i według mnie to jest najlepszy serial jaki zobaczyłem w życiu, jednak cały czas gryzie mnię jedna rzecz, zakończenie. Według mnie serial na siłe postarał się pokazać że zło nigdy nie popłaca i prędzej czy pozniej nieważne jak ci się powodzi tracisz. SPOILERY!!!!!!! Ugryzło mnię to że ABSOLUTNIE każda postać która w choć małym bądz większym stopniu czyniła złe rzeczy tak też skończyła. Walter-zastrzelony, Jessie- stracił pieniądze i bliskich, Mike-Zastrzelony i stracił wszystkie pieniądze dla wnuczki, Gus- wysadzony, Meksykańska Mafia- Otruta, Nazistowska Mafia- zastrzelona. Naprawdę ja nie potrzebuje lekcji że "należy być dobrym bo zło nie popłaca" od twórców seriali, nauczyli mnie tego rodzice i dlatego strasznie groteskowy wydaję mi się obrót wydarzeń w Breaking Bad, po prostu, wiem że życie nie wygląda tak że każdy zły człowiek dostaje to na co zasługiwał, tylko niektórzy opławiają się w luksusach za pieniądze naprzykład z branży narkotykowej i żyją jak królowie, żałuje że twórcy serialu nie pokazali tego w trochę bardziej realistyczny sposób, tylko po prostu ukarali wszystkich złych. Jestem ciekaw co sądzicie o mojej opinii. Pozdrawiam :)
Ciekawe spostrzeżenie. Mi co prawda dobrze oglądało się serial i jakoś nie raziło mnie to, że w ten sposób zostały przedstawione losy bohaterów. Ale masz rację, pod koniec każdy czarny charakter ponosi fiasko. Może dlatego, żeby zrównoważyć, to, że przez większą część serialu bohaterowie nie byli ukazani jednoznacznie. Nikt nie był do końca zły i nikt całkowicie dobry - jak w życiu. A to, że po czasie wszystkich dosięgała kara - to może taka metafora i przesłanie, że zło zawsze wraca, wcześniej czy później, w różnej postaci. To serial, nie wszystko przecież musi być ukazane jak w życiu :) Nie mam odpowiedzi na to, dlaczego tak zostało to pokazane w serialu, widocznie taki zamysł mieli twórcy, nie doszukiwałabym się tu drugiego dna
Tak masz absolutną rację to serial i mogli dać morał jakikolwiek chcieli, wiesz do takich Władcy Pierścieni albo do Gwiezdnych Wojen nigdy bym się do takiego rozwiązania nie przyczepił ale muszę przyznać na ten serial patrzyłem zupełnie inną miarą. Sedno jest w tym o czym ty napisałeś, wszystkie postacię są szarę, z krwi i kości ani krystalicznie złe ani dobre i dlatego tak bardzo według mnie kontrastuję obrót wydarzeń z tym całym realizmem ogólnie panującym w serialu. Zakończenie Breaking Bad jest krystalicznie Białe, nie pod względem uczuć oglądającego bo bądz co bądz pewnie większość lubiała Walta i smuciła się z jego porażki, ale pod względem moralnym. Tak wiem jestem dziwny że się przypierdalam do takich bzdetów ale to też pokazuję geniusz serialu, który skłania człowieka do takich przemyśleń :)
Wiesz, jak dla mnie ten serial jest prawdziwy bo ukazuje to, jaki naprawdę jest człowiek - jego cechy, ułomności, wzloty, upadki, to do czego jest zdolny. A co do samych zdarzeń i sytuacji - choćby szary zwykły nauczyciel, który z dnia na dzień staje się niemalże bossem narkotykowym (mało realne), to podchodzę inaczej i mierzę to inną miarą. Jest to tylko narzędzie do ukazania prawd o człowieku, a niekoniecznie realnej sytuacji, która faktycznie mogłaby się zdarzyć. Myślę więc, że takie suche fakty ukazane w tym serialu nie mają aż takiego znaczenia, bo dla mnie najcenniejsze są w nim właśnie prawdy o naturze człowieka, o jego zachowaniu, charakterze, mechanizmach itp. itd. Dlatego nie razi mnie aż tak to jak kończą czarne charaktery:) Ale wiem, że ludzie różnie podchodzą do filmów i seriali :) Ja raczej jestem z tych, którzy lubią metafory i doszukiwanie się różnych znaczeń niż z tych, którzy analizują fakty i drżą na samą myśl o nieścisłościach w scenariuszu :P
Tak, każdy patrzy na różne rzeczy inaczej, i moim celem nie było przekonywać kogoś co do swojej racji tylko poznać jak ktoś inaczej może spojrzeć na ten aspekt. W sumie w ocenie filmów jesteśmy podobni, ja też staram się nie doszukiwać na siłę nieścisłości i różnych bubli. Jeżeli bo spojrzeć na moję oceny to pewnie znajdzie się sporo filmów które przez niektórych mogłby zostać uznane za słabe które oceniłem bardzo wysoko ja generalnie oceniam to jak się czułem po obejrzeniu czegoś i jakie emocje to we mnie wywołało a nie rozkładam scenariusz na czynniki pierwsze. Tylko w tym przypadku akurat to rzuciło mi się w oczy.
To dokładnie tak samo mam ja. Wychodzę z założenia, że jeśli film wywołuje we mnie emocje to jest dla mnie dobrym filmem. Takie przecież jest główne zadanie filmów - wywoływać emocje. A w każdym co innego je wywołuje, zależy to od naszych doświadczeń, od tego czy potrafimy zidentyfikować się z bohaterem, od rodzaju wrażliwości i innych upodobań, też zainteresowań.
Co do tematu, nie mam innych przemyśleń oprócz tego co już napisałam:) Dzięki za ciekawą rozmowę
Patrząc na to w ten sposób można dorzucić jeszcze śmierć Hank'a, który wg. mnie na to zasługiwał od chwili gdy powiedział, że zależy mu tylko na sfilmowaniu śmierci Jessiego. Chyba jedynym, który zginął bez przewinienia z całego kręgu Gus'a był Gale ;D