Zastanawiam się co by się stało gdyby w sytuacji gdy Hank pytał się Walta co oznaczają te inicjały W.W. Walt odpowiedziałby
mu, że chodzi o niego. Oczywiście nie powiedziałby mu, że współpracował z Gale'm przy produkcji metamfetaminy tylko, że na
przykład znał Gale'a ze studiów lub coś w tym stylu i byli wtedy przyjaciółmi. Wtedy Hank odnajdując później w toalecie tę
książkę nie podejrzewałby pewnie Walta o to, że może być Heisenbergiem bo myślałby, że to Gale dał mu ją kiedyś gdy się
przyjaźnili.
To by było dziwne, gdyby Waltowi tak nagle się przypomniało, że znał Gale'a. Musiałby powiedzieć o tym Hankowi na początku, ale kto mógł to przewidzieć? Zresztą, takie kłamstewko mogłoby przynieść nieoczekiwane konsekwencje. Hank na pewno chciałby wiedzieć wszystko o tym człowieku, od razu zacząłby węszyć itd.
Tak naprawdę wystarczyłoby, gdyby Walt nie był takim idiotą i zachował ostrożność. Wtedy Hank nie znalazłby książki i być może wszystko dobrze by się skończyło ;)
Rzeczywiście bardzo ciekawe i faktycznie mogłoby się to udać - w końcu Walter i Gale byli chemikami, mogli się znać ze studiów, albo ze wspólnego środowiska. Na pewno taką znajomość łatwiej byłoby obronić, niż znajomość Gale i na przykład Jessego. Ale faktycznie Walt musiałby wspomnieć o tym na samym początku śledztwa, gdyby mu się to nagle ,,przypomniało" byłoby z tym więcej problemów niż pożytku;)