W porównaniu do świetnych sezonów 1-3, 4 sezon to jak zupełnie inny serial. Są
sporadycznie świetne sceny i pomysły, ale jest ich bardzo niewiele. Całość rozjeżdża się, są
dłużyzny, irytujące ujęcia kamery, odgrzewane triki z poprzednich sezonów, które teraz tylko
są zapełniaczami czasu. Niemal każdy odcinek poprzednich sezonów był majstersztykiem,
szczegółowo zaplanowaną, przemyślaną zamkniętą strukturą, która trzymała w napięciu i
zaskakiwała.
Innymi słowy, serial całkowicie oklapł i siadł. Smutne.
ja się zgadzam. Jak dla mnie czwarty sezon to straszne nieporozumienie. Wyraźnie zaczyna brakowąć pomysłow. Ale to po cześci wina tego, że uwikłano Walta i Jessego w niezłą kabałę z Gustavo i nie bardzo jest jak to odkręcić. Mam nadzieję że w czwartym sezonie definitywnie skończy się przygoda z Gusem (w taki lub inny sposób) i piąty sezon ruszy nowym torem.
Zwłaszcza że w czwartym sezonie wszystkie postacie oprócz Jessego są niesamowicie spłaszczone. No i irytuje mnie słabizna aktorska Gusa. Te ciągle zwisające wzdłuż ciała ręce. Scena z zabójstwem nożem do papieru była już szczytem szczytów.
A ja się nie zgadzam. Może nie ma jakiś super rewelacyjnych skoków akcji (chociaż ostatni odcinek był emocjonujący), ale praca kamery, ujęcia są niesamowite. Rzadko kiedy mi się zdarza powiedzieć "o kurna, co za ujęcie" lub "jak to jest fajnie zrobione", a w tym sezonie miałam tak bardzo często.
A Gus dla mnie... jest niesamowity. Jest tak wyobcowany, że aż nierealny, aż straszny. To że nie mruga praktycznie powiekami, jegozimna krew, dla mnie jest naprawdę niezwykła. I właśnie uważam, że ten aktor naprawdę dobrze to oddaje.
Dla mnie twarze aktorów w tym serialu są niesamowite, to one okropnie wiele oddają.
I nie uważam też, ze postacie są spłaszczone. Walter uważam, pozbył się wielkiej części swoich skrupułów. Wszedł w to wszystko tak mocno, że już ciężko mu wyjść. Skyler, której nigdy nie lubiłam, teraz staje się fajną postacią. Kontrastuje z tym wszystkim co dzieje się ze strony Waltera i Jessiego. Próbuje stąpać twardo po ziemi, jakoś przywrócić normalność.
A Jessie to Jessie. Jest zajebisty.
"Walter uważam, pozbył się wielkiej części swoich skrupułów. "
I to według ciebie nie jest spłaszczenie? Pozbawienie postaci praktycznie połowy osobowości?
Hehe, w 10 odcinku była jego rozmowa z synem, która trochę o Walcie powiedziała, to ponad połowa użytkowników forum pisała, że scena niepotrzebna i musieli przewijać. 4 sezon poszedł trochę w innym kierunku niż poprzednie, ale większości to się podoba, ja nie narzekam. A co do Gusa, bardzo mi się ta postać podoba.
myślę że specjalnie pokazali taki moment słabości Walta (który dla mnie w przeciwieństwie do niektórych użytkowników którzy oczekują od serialu tylko ciągłej akcji [patrz: zabójstwa, dziwki] był ciekawy) żeby w kolejnych odcinkach zobaczyć jak znów staje się "the one who knocks" . Zresztą powiedział juniorowi że nie chce być taki słaby, myślę że to go tylko wzmocni
Nie wiem czemu można się czepiać roli Gustavo, myślę że aktor go grający (Giancarlo) jest niesamowicie utalentowany, zwłaszcza że aktor prywatnie no zachowuje się wręcz przeciwnie. Nie wiem naprawdę skąd ta niechęć. Jednak brakuje mi scen w których pokazywana jest zmiana Walta w Heisenberga, kiedy zakłada kapelusz i nagle myśli o sobie jako o tym który tu rządzi. Nie zgodzę się że 4 sezon jest zły. Jest pełno zwrotów akcji, napięcie, i mi się podoba. Wiadomo nowy sezon nowe pomysły. W poprzednich był duży nacisk żeby wszystko przedstawiać głównie z perspektywy Walta. Był tylko Walt i Jessie, a potem Jessie i Walt itp itd Wątek z kartelem musi się zakończyć jednak gdzieś tam w tle w sezonie 5 może się pojawić ponownie.
Tak jak mówię, czekam na odcinek w którym w końcu pokażą transformację Walta, zostały jeszcze 3 epizody więc możę się doczekam. pozdro :)
Matko Boska, nic nie stało się z BB. Jest tak samo genialny, z tą różnica, że w tym sezonie serial skupia się na psychologice postaci. Ja w każdym bądź razie nie chciałbym ciągle tego samego schematu przez parę sezonów (patrz Dexter, Rodzina SOprano, Dr House).
jestem ciekawy jak te narzekające płaczki zareagują na finał sezonu :) skoro on (finał) zadziwił samego Cranstona...oczywiście zadziwił pozytywnie...ten serial jest już tak skonstruowany że zazwyczaj końcowe 2-3 epizody każdego sezonu są powalające, tak będzie i tym razem.
wywiad z pewnego rodzaju spojlerami ::: http://www.dailyblam.com/news/2011/07/11/breaking-bad-star-bryan-cranston-says-s eason-four-finale-will-rock-you
Przepraszam. miało być psychologia, nawet mi się podkreśliło to słowo, ale nie chciałem myśleć, jak ma być poprawnie, bo było już późno :) Dzięki za wykrycie błędu.
W sumie 5 sezon będzie na pewno znacznie lepszy niż pozostałe. Pomyśleć, że trzeba jakoś zakończyć te show, już daję do myślenia, co się wydarzy z głównymi postaciami, jest tyle wątków, którymi można go zakończyć, marzy mi się jedno fajne podsumowanie serialu, ale nie wiem, czy akurat ono się spełni.
Mi najbardziej brakuje dawnego Jessiego. Jego lekkomyślności, improwizacji i kończenia zdania słowem bitch ;)
Zostały już tylko trzy odcinki, coś mi się zdaje, że serial w tym sezonie już nie nabierze tempa :) Pomijając kilkuminutowe powiewy świeżości jestem w stanie przewidzieć, co będzie w następnym odcinku. Brakuje mi tego klimatu nawarstwiających kłopotów. Momentów, w których kiedy wydaje się że wszystko jest już prawie cacy, pojawia się szczegół wywracający akcję do góry nogami. W tym sezonie mam odczucie dreptania w miejscu.
no sorry, ale ty chyba zartujesz.
ten sezon to prawdziwe mistrzostwo, zreszta to jest chyba jedyny serial, ktory jest lepszy z sezonu na sezon i odcinku na odcinek.
po prostu rewelacja, najlepszy serial jaki ogladalem. w pelni zasluzone 11/10.
W pełni się zgadzam. Ten sezon to jest mistrzostwo. Budowanie napięcia, powoli pogłębiająca się bezradność i uczucie osaczenia tworzą klimat, którego "cieżkości" nie sposób dorównać. Zdecydowanie wolę metodycznie działającego Gusa, który przewiduje i blokuje każdy ruch Walta niż ćpunka Tuco biegającego z Kałachem czy amatorsko zorganizowaną dilerkę przez Pinkmana. Gus i jego silnoręcy - Mike i ten czarny typ w skórzanej kurtce osaczają i zmuszają do posłuchu, a wszystko to przy minimalnym użyciu słów. W tym sezonie smakować można małe gest i mimikę aktorów, które trafiają do mnie mocniej niż strzelaniny i wybuchy. Wspaniałe ujęcia i genialna gra aktorska to już w BB standard. Ileż tu było genialnie zagranych postaci? Walt, Pinkam to kreacje stworzone idealnie, Tajemniczy i minimalistyczny Gus - rewelacja. Mike, który jednym grymasem potrafi wyrazić tak wiele. Saul i Hank, którzy swoimi rozbrajającymi tekstami nadają serialowi kolorytu. Ostatnio trochę mniej kumpli Pinkmana, a szkoda, bo zwłaszcza Skinny był doskonały. Don Eladio, choć pojawił się 2 razy był świetny, a przykuty do wózka i sapiący Hector to już prawdziwa klasa.
Powiedzmy sobie szczerze. Ten serial zawsze tak ma, że sezony są rozlazłe a na koniec prawdziwe pierdo*nię*ie. Tak było w trójce z dwoma ostatnimi odcinkami tak było w 4ce gdzie od 11tego odcinka serial znów zaczął być bardzo dobry.
To był najlepszy sezon ze strony Bryana Cranstona. Miał chyba o wiele ciekawszych scen do odegrania. Widzimy już szaleńca, chwilami zdesperowanego człowieka, który znalazł się w potrzasku ale jak będzie potrzeba zabije z zimną krwią.
Histeryczny śmiech z 4x11 albo gadka, że to on jest tym gościem, który będzie stał za drzwiami (czy jakoś tak, no wtedy co ze Skyler rozmawiali) to takie momenty, które sprawiają że jego kreacja wymiata kosmos.
Kto w historii seriali telewizyjnych grał tak porywająco? Dla mnie na przykład Kiefer jako Jack Bauer a dla Was?
Cranston to klasa sama w sobie. Gdyby serial nie rozpoczął się tak późno, to z pewnością by otrzymał nominację do Emmy i wygraną (4 z rzędu).
Jedno jest pewne, w 2012 roku otrzyma Złotego Globa. To co on wyprawia w 4 sezonie to magia. Nie zapominajmy o Paul'u, który również jest genialny, choć niektórym może nie spodobać się jego poważniejsza kreacja w 4 sezonie, zważając na początki i jego "yo bitch".