Moim zdaniem bywały takie dziwne sceny, że nie można było wszystkiego zgrać do kupy, jednak serial fajny, ciekawy. Czy waszym zdaniem Walt słusznie postąpił zabijając Gustava ?
Raczej nie miał wyboru zresztą Walt i tak był spisany na straty od samego początku , scena początkowa w którymś odcinku , gdy labo Gusa zostaje zaopatrzone a Gale wypytuje o Waltera i ten mówi że i tak długo tu nie zabawi . Fringowi od samego początku chodziło tylko o poznanie receptury Walta a gdy Gale opanował by ją Walter i tak gryzł by piach . Jednak wydumane ego Walta niestety przyczyni się do jego upadku ( chwalenie się zabiciem Fringa) . Dla mnie osobiście jest number 1
Chyba nie masz racji.
Gus mówił Gale'owi, że nie musi sie obawiać utraty pracy, bo choć Walter chciałby dla Gusa pracować, to nic z tego, bo nie jest profesjonalistą. To było zanim Walt przekonał Gusa. Zanim nawiazali współpracę.
To wcale nie jest oczywiste, że Gus od początku planował zabić Walta.
Nie zgodze się obejrzyj jeszcze raz (nie zostało dosłownie powiedziane to ale można sobie to łatwo wywnioskować )
Obejrzałam zanim odpisałam :)
Nie wiem, zdaje mi się ze Gus nie był człowiekiem tego typu. Zabijał w ostateczności. Myślę ze po zakończeniu współpracy, rozstaliby się z Waltem i Jessem w pokoju.
Gdyby zabijał każdego niewygodnego świadka, policja idąc za nim po drodze usłanej z trupów, szybko by go znalazła. On to wiedział. Bycie jednocześnie znanym miejscowym biznesmenem i filantropem oraz producentem mety to bardzo trudne zadanie, wymagające wielkiej ostrożności. Gus miał inne standardy prowadzenia biznesu niż kartel. Zauważ że zabezpieczył się na wypadek kłopotów, dając dyspozycje Mike'owi by PŁACIŁ za milczenie swoim ludziom w wiezieniu, a nie by ich ZABIŁ.
Biznesmen ?? Filantrop hahah zaraz spadne z krzesła :D to wszystko było wiadomo żeby uśpić czujność DEA , Poza tym Walter Stanowił potencjalne zagrożenie ponieważ gotował lepszą metę niż Gus(Gale) . Poza tym Dżentelmenem był tylko z pozoru , tak naprawdę to wyrachowany morderca ( mam nadzieje że ten wątek się rozwinie do końca kim on tak naprawdę był , mi wydaje się że to zbrodniarz wojenny ). A jeśli chodzi o płacenie to byli Ludzie Mike'a a nie Gusa (Mike sam wybrał tych ludzi) i to Mike przez to że Gus skończył jak wiadomo wszedł w spółkę z Waltem by móc opłacać tych co siędzą w więzieniu ( Scena przy podziale pieniędzy między Waltem a Mike )
" Myślę ze po zakończeniu współpracy, rozstaliby się z Waltem i Jessem w pokoju."
Ło matko, chyba nie uważnie oglądałaś. Może by i tak było, ale za nim się sprawy skomplikowały. Fring wyraźnie dawał do zrozumienia że jak Walter nie będzie mu już potrzebny, to go sprzątnie. Dlatego najął Gale'a, czy zorganizował całą ta akcje z Jessem - gdyby oni się nauczyli robić niebieską metę, to Walter nie byłby mu już potrzeby. Taki Gale czy Jesse, to nie są "gracze" pokroju White'a i z nimi by nie było takich problemów.
Jak wspomniał wyżej bator22, Fring był wyrachowanym i inteligentnym perfekcjonistą , który wszystko miał na "tip-top".
Co do tych gości, to kolega wyżej również wyjaśnił - to byli "kumple" Mike'a i to on za nich odpowiadał.
@batror22: No oczywiście że filantropia, te wszystkie „biegi po zdrowie” itd. to było dla zmyłki :) Ale właśnie o to chodzi, że nie po to bawił się w te wszystkie pozory, żeby zniszczyć to wszystko trupami. Albo działasz ostrożnie, w białych rękawiczkach, albo „na siłę” i bez ukrywania się. I w obu tych przypadkach można być bezwzględnym mordercą. Gus wybrał pierwszą opcję.
W więzieniu siedzieli ludzie Mike’a, a czyim człowiekiem był Mike? Gusa. Mike sam mówił że plan z funduszem na „odszkodowania” dla tych co wpadli i trafili do więzienia został opracowany jeszcze zanim pojawiły się kłopoty. Mi się wydaje że Gusowi udało się przez 20 lat prowadzić ten biznes właśnie dzięki pewnemu zaufaniu, tzn. jego ludzie byli spokojni o to, że kiedy staną się niepotrzebni, nie dostaną od razu kulki w głowę. Gdyby byli zaszczuci strachem o własne życie, prędzej czy później ktoś by sprzątnął Gusa.
@Tortuga033 : „Może by i tak było, ale za nim się sprawy skomplikowały.” Oczywiście, oczywiście że to było ZANIM Walt z Jessem wszystko skomplikowali. Pełna zgoda. A co, miał spokojnie patrzeć jak ktoś rozwala mu dorobek życia? :D
Serio, uważam że Gustavo był dobrym szefem dla swoich ludzi i powiem więcej, był najlepszym co się mogło Waltowi i Jessemu przydarzyć. Po przygodzie z Tuco szukali zrównoważonego człowieka z którym będą mogli pracować bez obawy o życie, i znaleźli. A że potem totalnie to spier.niczyli, to już inna sprawa. Narobili takiego bigosu, że tylko w dwóch sprawach się Gusowi dziwię: 1. że tak długo miał do nich cierpliwość i 2. że w ogóle zaczął z nimi współpracę.
A wątek: kim był Gus? nie zostanie rozwinięty, bo jak gdzieś czytałam, twórcy przyznali w jakimś wywiadzie, że to było zagranie w stylu „walizka z Pulp Fiction”. Dla niewtajemniczonych - oznacza to mniej więcej tyle: wstawimy tajemniczy motyw który nie ma rozwiązania, żeby ludzie mogli sobie dorobić swoją własna teorię i żeby uznali że film jest „głęboki” ;)
Można ta dyskuje ciągnąc godzinami a że ty jesteś kobieta a ja gentelmenem przyznam ci 51% racji :)
" A co, miał spokojnie patrzeć jak ktoś rozwala mu dorobek życia? :D"
No nie :D To że później sprawy przybrały taki, obrót mnie nie dziwi. Co do reszty to zgadzam w 100%. Walter z Jessem mieli u Fringa, życie jak w Madrycie, no ale jak zwykle musieli spartaczyć (a raczej jak zwykle Jesse, musiał coś odwalić). W sumie to trochę żałuję, że uśmiercili Gustawa, bo go lubiłam (o ile tak można powiedzieć o takim gościu), podobało mi się to z jaką perfekcją prowadzi swój biznes. No ale niestety, że Walter jest głównym bohaterem, to Fring musiał paść, nie na odwrót ;]
Uu a ja liczyłam na to, że przeszłość Gusa, odegra jeszcze jakąś znaczącą rolę w fabule...może jednak?
Niestety scenariusz potoczył się przewidywalnym torem i zamiast uśmiercić śmiecia Pinkmana gdy próbował sprzątnąć dilerów, to Walt bawił się w superbohatera rujnując przy okazji własną reputację u Gusa. To był punkt zapalny, wcześniej wszystko układało się dobrze. Walt był nawet chroniony przed kartelem.
Racja tylko spójrzcie na sytuacje w sezonie 5 . Tutaj raczej Jessie wychodzi z większością genialnych pomysłów podczas gdy Walt i Mike się sprzeczają ( Zniszczenie dowodów , zbiornik na Metyloamine ) Fakt przez 4 sezony wszystko złego co się działo działo się raczej z jego winy , w sezonie 5 podejmuje bardziej przemyślane decyzję niż Walt
Czytając wasze teorie łzy mi lecą z śmiechu haha. Serial świetny koniec i . Potrzebne jest takie pisanie co by było gdyby?
Gdyby Gusa nie zabił to serial by się ciągnął jak Guiding Light ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Guiding_Light ). Więc po jakiego grzyba to roztrząsać ?
trzeba przyznac skyler niezle denerwuje i tak jak mówisz potrafi zniszczyć scene... niestety cl poradzisz
http://www.youtube.com/watch?v=JMJfPe5uZrU
To jest niszczenie każdej sceny? NIE, to jest poezja dla oczu :)
Za to właśnie uwielbiam ten seria. Mimo wielu drastycznych scen, pokazywania złych rzeczy widzom nie brakuje tu takich właśnie scen, zabawnych, a wręcz groteskowych. Coś jak z rozpuszczaniem ciała w wannie. Z jednej strony wydaje się nam to straszne ale komu z nas nie pojawił się uśmiech na twarzy widząc spadający sufit z fragmentami ciała? ;)