Jestem na 4 odcinku drugiego sezonu i jakoś nie czuję tego serialu. Wiem że nie oczekuje
się po tym komedii, kryminał to jest strasznie słaby, dramat no cóż mamy raka, narkotyki,
"przespane" życie, nieplanowaną ciąże. Ja jakoś tego nie widzę, dla mnie jest to po prostu
nudno opowiedziane. Czy ten serial zmienia swój charakter wraz z następnymi odcinkami
czy cały czas taki pozostaje?
Jak dla mnie serial najlepsze odcinki ma od połowy 2 sezonu do końca 3. Potem (według mnie)z odcinka na odcinek jest coraz lepiej (i więcej kryminału). Na twoim miejscu dokończyłabym serial. 2 sezon jest świetny tylko musi się rozkręcić, 3 sezon tak samo a w szczególności ostatnie 2 odcinki ;).
Zgodzę się również z autorką tego posta. W 3 sezonie możliwe, że 1 odcinek był nieprzemyślany, reszta są bardzo dobre. Jeżeli masz czas, to spróbuj obejrzeć, ale jeżeli masz na oku inne już seriale, to zakończ go teraz i siadaj przed następnymi.
PS. Usunąć już nie idzie, a wiadomość kierowania do śledzia :D
Z każdym sezonem jest coraz lepiej, ale niestety obawiam się, że nie spodoba Ci się ten serial. Po ocenach widzę, że gustujesz bardziej w "fantasy" - te wszystkie Pamiętniki wampirów, Gra o Tron i inne tego typu rzeczy źle wpływają na odbiór Breaking Bad. Oceniłeś Dextera na 8. Kiedyś samemu wystawiałem mu najwyższa z możliwych ocen, ale zmieniło się to. Byłem zaślepiony tym, że jest fajny klimat i główna postać, teraz jednak widzę komercję i wielki jęzor na pieniądze przez producentów tego "dzieła", a mianowicie chce dojść do tego, że on już powinien zginąć w 2 sezonie, ale to szczegół.
Wracając do tematu, wkrótce zaczyna się 4 sezon, a właściwie to jutro, więc nie wiem, czy dalej będziesz chciał brnąć przez tą jak dla mnie wybitną produkcję i w końcu zobaczyć ostatni sezon, czy zakończysz właśnie na tym 4 odcinku. Dla mnie nie powinieneś go oglądać, bo masz całkowicie inny gust. Spróbuj zobaczyć Rodzinę Soprano, może ten serial Ci się spodoba.
Lubię "fantasy" jak to ująłeś ale lubię też dobry dramat co bardziej widać po filmach, które oglądam, lubię też jak to co oglądam daje mi do myślenia. Może w BB przeszkodą jest mój młody wiek, nie jestem po 50, nie mam prawie całego życia za sobą i to zmarnowanego przez co ciężko jest mi się identyfikować z głównym bohaterem, reszta też do mnie nie pasuje więc ciężko coś wyciągnąć dla siebie że tak to ujmę. Zobaczymy obejrzę do końca może drugi sezon, wystawię ocenę i może będę oglądał dalej.
Z pewnością wg mnie i większości osób z sezonu na sezon jest lepiej (nie wiadomo, jak jutro rozpocznie się 4 odsłona). Radzę Ci nie czytać tutaj większości for przy tym serialu, bo nabawisz się głupich spoilerów, które psują klimat, a jest parę scen, których byś się nie spodziewał, że tak właśnie się wydarzy (szczególnie ostatni sezon).
Serial się zmienia tak jak zmienia się główny bohater. Dla mnie to film o przemianie, a nawet nie tyle o przemianie, tylko o powolnym odkrywaniu czegoś, co w facecie było głęboko schowane. Ponieważ to psychologicznie dobry film, odkrywanie odbywa się powoli, a nie w jednym odcinku. Więc na początku 1 sezonu mamy zakompleksionego nauczyciela z diagnozą nowotworu i szatańskim planem. Potem ta postać ewoluuje. Oglądam BB i cały czas mam przed oczami Michaela Corleone z pierwszego Ojca Chrzestnego - dzieciak, ten delikatny w rodzinie i potem - brak lęku, zdecydowanie, okrucieństwo, chłód tej postaci (i w tym wszystkim miłość i apodyktyczna troska o rodzinę). Walt wydaje mi się podobny.
Na ten moment najlepszy serial, jaki widziałam. Nie jest realistyczny jak The Wire np, jest raczej symboliczny. Burzy schematy, gra z widzem w białe i czarne, dobre i złe, pokpiwa z naszych przyzwyczajeń, operuje czarnym humorem, groteską. Jest też moim zdaniem filmem o trudnym odkrywaniu męskości, czy bycie dobrym człowiekiem oznacza bycie słabym i takie rzeczy. A przy tym intryga kryminalna na dobrym tarantinowskim poziomie.