Pierwszy sezon jest może powolny i niewiele w nim akcji( może nieco nużyć) ale jest w nim najwięcej realizmu. Nieśpiesznie rozwijająca się akcja sprawia że przemiana głównego bohatera staje się dla widza prawdopodobna. Nie ma tu sytuacji, którą oglądamy w niektórych filmach, że bohater w jednej chwili z uczciwego obywatela zmienia się w bezwzględnego przestępcę i rozbija łby na lewo i prawo.
Jednak im dalej w las tym lepiej z akcją a gorzej z realizmem( co nie zmienia faktu że zarówno w 2 jak i 3 serii trafiają się odcinki, które można określić " 45 minut wyjęte z życia"). Trzy przykłady:
1. Kiedy w drugim sezonie Schrader załatwia Tuco na pustyni. (Tuco jak się potem okazuje jest ważnym współpracownikiem kartelu) nasz nauczyciel i jego pomagier mogą bez problemów przejąć jego terytorium.
Pytam się więc gdzie jest kartel? gdzie są inne grupy łase na przejęcie schedy po Tuco? Nie ma ich, i nasi amatorzy w towarzystwie idiotów( Badger, Skinny Pete) mogą handlować najlepszą metą w mieście i nikt się nimi nie interesuje.Panie! Nikt nie wpada na to że taki towar może popsuć interes w całym mieście albo nawet stanie, nikt nie wysila się żeby dotrzeć do ludzi którzy za tym stoją. Sytuacja komplikuje się dopiero gdy rozszerzają działalność.
2. Postać kuzynów Tuco i zamach na Hanka. Pomijając to że łysi bracia są postaciami tak przerysowanymi jakby byli wycięci z komiksu, to przez połowę trzeciej serii jesteśmy przekonywani jacy to z nich zawodowcy a potem odstawiają taka popisówę na parkingu przed supermarketem że aż chce się płakać. Wszystkiego dopełnia powrót do samochodu po siekierę i mamy chyba najbardziej żałosną scenę w tym serialu.
3. Szef "Los Pollos Hermanos" i jego przysłowiowa ostrożność i profesjonalizm. najpierw ostrożność. Geniusz jest tak ostrożny że każdy dealer wystający na rogu zna jego twarz i zajęcie. Dowód, koleś rozstrzyga spory między Pinkmanem a dwoma szeregowymi dealerami, których od niego powinno dzielić kilka stopni w hierarchii. niezły kretynizm. Teraz profesjonalizm. Facet, który siedzi w tym biznesie kilkanaście lat ma jednego chemika zdolnego ogarnąć metodę Walta( biorąc pod uwagę ze nawet taki bystrzacha jak Pinkman ją ogarnia)
Na koniec jeszcze jedna kwestia, potencjał negocjacyjny Walta. W sytuacji kiedy można mu zagrozić że główka jego kilkumiesięcznej córeczki zostanie odłączona od korpusu za jednym pociągnięciem maczety cała ta opcja z zabiciem Gale'a staje się bezsensowna. Wyciągnięcie przepisu z White'a czy zmuszenie go do jakiejkolwiek innej czynności jest zaskakująco łatwe.
Pozytywy.
Sam pomysł opowiedzieć historię niespełnionego zawodowo nauczyciela chemii który zostaje producentem narkotyków , a tym samym wymieszać świat amerykańskiej klasy średniej ze światem narkotykowych karteli jest godny pochwały Niewątpliwym pozytywem jest główna rola Bryana Cranstona, aktora który znany jest głównie z drugoplanowych występów w sitcomach( przynajmniej w Polsce). Tu zaskakuje dojrzałą kreacją i w znakomity sposób pokazuje przemianę swojego bohatera jak i rozterki, które jej towarzyszą. W mniej eksponowanej roli sprawdza się Dean Norris jako Hank Schrader, ale prawdziwą perełką jest Bob Odenkirk i jego Sal Goodman. Właściwie w każdej scenie w której występuje pozostałe postacie stają się nieinteresujące i schodzą na drugi plan. Świetne są też zdjęcia, bardzo pomysłowe widać że ekipa dobrze się przy pracy bawiła. Wszystko to doprawione lekką nutką czarnego humoru i ironii daje całkiem zgrabny serial.
Moja ocena 7/10.
1. Słuszna uwaga - Kartel to takie UFO - każdy o nim mówi, a nikt go nie widział ;]
2. Co do tego, że to najbardziej żałosna scena w serialu - nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ dla mnie jest to jedna z najlepiej zrobionych scen w serialu (tuż po końcówce przedostatniego odcinka 3 sezonu) - tam podoba mi się wszystko - montaż, muzyka, Hank przepocony, powoli tracący kontrole, panikujący. I to sięganie po siekierę - nie mam pojęcia jak działają tacy "zawodowcy" ale wizja autora jak najbardziej mi odpowiadała.
3. Też nie wiem jak działają takie grupy jak tego gościa z Los Pollos Hermanos więc tu też przystaję na wizje autora i zostawiam bez komentarza. Natomiast jeśli chodzi o to, że facet nie znalazł do tej pory zdolnego chemika - tu odnosimy się do dogmatu nadanego przez autorów - Walter White jest geniuszem chemicznym... on jest w tym najlepszy i nikt inny. Koniec i kropka. Może Cię takie rozwiązanie nie zadowala, ale tak jest.
Całkowicie zgodzę się z utratą (moim zdaniem, niewielką) realizmu na rzecz akcji (ach! te problemy z zabiciem jednego faceta w pierwszym sezonie) i kiepskim rozwiązaniem pod koniec trzeciego sezonu.
Oczywiście obsada jest rewelacyjna i dawno nie widziałem tak wspaniałych kreacji w jednym serialu (nagrody Emmy mówią swoje) poza fenomenalnym Johnem Lithgowem z Dextera.
Dla mnie absolutnie najlepszy (trwający) serial. Te zdjęcia, montaż, każda scena rewelacyjna (łapanie muchy przez 45 minut? Ależ oczywiście! Jestem na tak!)! Za to kocham AMC
ja też nie uważam się za jakiegoś wielkiego znawcę jeśli chodzi o tą tematykę, po prostu wyżej wymienione sceny przeszkadzają mi nawet jako laikowi. To oczywiście moja subiektywna ocena.Pozdrawiam.
Zgadzam sie mniej wiecej w calosci z tym co napisales, lecz mimo to mysle, ze ten serial jest genialny i wspanialy. Wedlug mnie w kazdym, nawet swietnym serialu znajda sie jakies niedociagniecia np. fatalnie skonczony 5. sezon Dextera.
Fatalnie skończony sezon? To był fatalnie rozpoczęty, trwający przez 12 tygodni i zakończony tak, by nic nie wnosił do fabuły sezon. No ale to był offtopic.
A co do realizmu w BB to mimo wszystko nie jest aż tak najważniejszy..
Uwazasz ze problem z zabiciem tego kolesia w pierwszym sezonie byl nierealistyczny? Przeciez to bylo bardzo zyciowe. Myslisz ze tak latwo jest zabic czlowieka? Dla kogos kto nie jest morderca to moze byc trauma nawet jak broni wlasnego zycia.
z tego co zrozumiałem Szczuri19 wymienił ten motyw własnie jako dowód wyższości pierwszego sezonu, jeśli chodzi o realizm ;P Sam zgadzam się z Jego opinią całkowicie ;)
do kompletu dodal bym jeszcze odcinek z mucha...naprawde, najgorszy odcinek jaki kiedykolwiek widzialem, to juz czasami w klanie dzieje sie wiecej oO zebym odcinek tak "genialnego" serialu musial skipowac bo zasypiam to jest chyba cos nie halo...pomysl na serial bardzo dobry, ale wykonanie pozostawia wiele do zyczenia, nie mam sily sie tu rozpisywac ale powiem jedno...gdyby mnie tak koledzy nie cisneli to bym sie za to nie zabral i na dobre by mi wyszlo...nie uwazam tego za kompletnie stracony czas, ale to jest pierwszy serial w ktorym trzeba czekac 2,5 sezonu, zeby cos zaczelo sie dziac, no bez przesady, to jest scisle top10? w ktorym miejscu ja sie pytam?
tak samo wszyscy zachwycali sie finalem 3 sezonu...no jesli dla was to jest epicki/mega/the best final jaki zycieliscie w zyciu, to polecam 4ty sezon dextera, 3ci californication, 1szy nurse jackie, 3ci weedsa etc, etc...duzo mozna by wymieniac finalow, ktore zaje*istoscia zjedza final 3ciego bb...
naprawde probuje w tym serialu doszukac sie pozytywow innych niz gra aktorska ale jest mi cho*ernie ciezko...pierwszy sezon moglby w ogole nie istniec, 5 minutowy skrot w sumie wytlumaczylby wszystko, zawodowy usypiacz...w drugim myslalem, ze sie rozkreci troche bardziej po 8 odcinkach, ale final z wyprowadzka jego zony(notabene najbardziej wku*wiajaca postac ever) i rozstaniem byl przewidywalny do bolu...
daje 6/10 i czekam na hejterow mojej opini...
Ten serial od początku był specyficzny, różniący się od przepełnionych strzelaninami filmów sensacyjnych. Moim zdaniem odcinek z muchą był w całej tej "nudności" jednym z bardziej emocjonujących w serialu. Widocznie wymagał trochę innego spojrzenia na sprawę. Pewnie większość osób, które biorą się za serial o gangach narkotykowych oczekuje w każdym odcinku sieki nie z tej ziemi i było zawiedzione, ale jak widać można pozornie nudną rozmowę przy polowaniu na muchę uczynić czymś trzymającym w napięciu :). Podobnie jak odcinek gdy Pinkman rozładował akumulator w kamperze...
Wlasnie zobaczylem odcinek z zamachem na Hanka i trzeba przynzac ze to ku*wa prawdziwa padaka , po tym odcinku i kilku z 3 sezonu zmienilem ocene z 10 na 6 , w sumie 10 dalem odrazu po ogladnieciu pierwszeego sezonu bo spodobal mi sie pomysl i to ze serial nie byl tak przewidywalny, ale potem juz jest lekka padak , zreszta wszystko co piszesz powyzej popieram w 100% ( procz poczatku czyli tego ze 1st sezon moze nuzyc)