Nic dodać nic ująć. Od pierwszego odcinka wciąga tak mocno, że po prostu nie mogłem usiedzieć w miejscu, MUSIAŁEM włączyć kolejny odcinek. Fakt, trochę przynudzają te długie sceny w stylu śniadanie no i irytująca Skyler... Ale i tak jest wyśmienicie. Bez Skyler nie byłoby tak ciekawie, pod koniec sam nie wiedziałem, komu w końcu kibicować - Walterowi czy Skyler. Świetne sceny, świetne czarne charaktery, świetni aktorzy (Bryan Cranston to jakieś cudo - w Malcolmie grał nierozgarniętego ojca, a tutaj gangstera - mistrzostwo!), wszystkie odcinki były świetne. Nie, był jeden, w którym łapali tą muchę w labolatorium Gus'a, nic się w nim nie działo i można było go sobie odpuścić. No gwarantowane 10/10 :D
Osobiście wydaje mi się, że House of Cards jest lepszy, ale to moja opinia :)
Jeśli są to podobne klimaty - to obejrzę :) Przeczytałem, że to coś o polityku, który się mści na prezydencie... Z ciekawości obejrzę pierwszy sezon ;)
Bryan Cranston jest genialny. Dopóki jego postać była w nowej Godzilli ten film dało się oglądać, potem musiałem wyłączyć. Lubię tego aktora. W Malcolmie też pozytywnie.
House of cards to inna bajka, ale też dobry serial i również otwiera oczy na pewne sprawy choć w innej dziedzinie niż ta z BB.
Właśnie dlatego podejrzewam, że House of Cards mi się nie spodoba, gdyż to inny klimat :) Ale Better Call Saul wyszło, obejrzałem pierwsze 3 odcinki i wciąga jak Breaking Bad, nawet szybciej, bo już w drugim odcinku :D