Większość wpisów mówi o tym, że Walter stał się potworem i zabijał ludzi. Jakich ludzi? Z tego co pamiętam to wykosił samych bandytów. Z mojego punktu widzenia to sytuacja z Brockiem i Mike'm była niemoralna bo nie powinien tego robić- reszta to handlarze narkotyków, więc tak naprawdę zrobił DEA przysługę. Jesse za to zaczął zachowywać się jak pi..da i zakapował na policji, ale pobódki miał jak najbardziej słuszne. To serio fajne niejednoznaczne postacie, nikt tu nie jest do końca zły i do końca dobry. To najbardziej podobało mi się w tym serialu :)
No dobra, o tym zapomniałam. Ale czy mordował dobrych ludzi z zimną krwią? Nie
A czy na pewno? w serialu pojawia się tylko na chwile. Może był płatnym zabójca, a może pomagał swoim przychodzić przez granice?
Ale to czego nauczył mnie ten serial to to, że jeśli jest się baronem narkotykowym to niemożna zostawiać niczego związanego z narkotykami w toalecie. :)
Chyba pomyliłeś go z kimś innym, Gomez był funkcjonariuszem DEA, często pojawiał się w serialu i był postacią pozytywną, która zginęła razem z Hankiem z ręki ludzi wynajętych przez Waltera.
Walter był mordercą i z jego winy ginęli porządni ludzie.
Największą jego zbrodnią była śmierć małego motocyklisty podczas napadu na pociąg, którego był współorganizatorem, czyli współwinnym śmierci – nie było był Waltera, chłopak by sobie dalej jeździł…..
Jak sam później stwierdził, mógł zapobiec śmierci pierwszej dziewczyny Jessiego, czego nie zrobił – współwinny śmierci niewinnej nr 2.
Banda Waltera zabiła Hanka i agenta Gomeza, oczywiście nie chciał tego, ale to byli ludzie wynajęci przez Waltera, on ich sprowadził i Walter niebezpośrednio zabił dwóch funkcjonariuszy DEA.
Następny lub następni, to zabici w więzieniu świadkowie na zlecenie Waltera. Wśród nich był kierownik pralni, którego jedynym przewinieniem było przymykanie oczu za co został aresztowany. Nie był kryminalistą, podobnie prawnik Mikea.
Mamy już 6 niewinnych osób, które zostały zabite na zlecenie Waltera lub z jego winy.
I w końcu – Walter wyprodukował tyle narkotyku, że prawdopodobnie przyczynił się do śmierci wielu osób, które przedawkowały jego produkt (albo chociaż pchnęły do samobójstw).
Walter w ostatnim sezonie był już zły do szpiku kości, zmienił się w potwora, a najgorsze jest to, że są tacy jak ty, którzy nie potrafią rozróżniać dobra od zła i bronią go, a to jest sprzeczne z najważniejszym przesłaniem tego serialu.
Tak rozumując to nawet trzesienie ziemi mogło być z winy Waltera. Moim zdaniem nie był potworem, był realistą i gdyby Jesse słuchał się go do wielu rzeczy by nie doszło. Mógł teoretycznie uratować Jane, ale ta ćpunka go szantażowała, wciągnęła w here Jessego i gdyby nie umarła to pewnie z taką ilością kasy za tydzień lub dwa oboje by się zaćpali. Walter tylko obserwował, nie zareagował i tyle. Tak jakby oglądał National Geographic. A to, że Hank i Gomez zgineli to ich wina, mogli powiadomić DEA a nie działać na własną rękę a że słabi z nich byli komandosi to banda nazioli ich wystrzelała.
A argument, że przez ludzie gineli od jego niebieskiego produktu to już w ogóle absurd. Czyli prosucenci papierosów, szybkich samochodów i Bóg wie jeszcze czego powinni smażyć się w piekle. Każdy ma wolną wolę, nie musisz ćpać, jeździć szybko czy palić. Dobrze Watler mówił, że kto decyduje że jakaś substancja nagle staje się nielegalna (poczytaj sobie o historii narkotyków, gdzie i kiedy ich używano).
"a najgorsze jest to, że są tacy jak ty, którzy nie potwafią rozróżnić dobra od zła i bronią go, a jest to sprzeczne z najważniejszym przesłaniem tego serialu". No proszę, uśmiałam się. Nie wiesz nic o mnie i nie masz prawa stawiać takich tez. Mówimy o serialu i jego bohaterach. Skąd wiesz jakie jest przesłanie tego serialu? Zapomniałeś dodać "moim zdaniem" bo nie jesteś producentem i nie mów innym jak mają myśleć. Każdy ma swój rozum a temat ten ma być tylko wymianą argumentów i poglądów.
A przesłanie serialu moim zdaniem jest zupełnie inne niż to, które Ty promujesz.
Nie chodzi tylko o to, że Walt zabijał ludzi. Chodzi o jego ogólną przemianę. Z odpowiedzialnego ojca rodziny staje się... No właśnie, kim? Kłamcą, manipulatorem, mordercą też. Walt był zły nie dlatego, że potrafił posunąć się do zabójstwa, ale dlatego, że potrafił posunąć się do wszystkiego ze złych, niemoralnych pobudek. Z chęci zysku, żądzy władzy, po to, żeby każdy znał jego imię. Scena, w której mówi: 'say my name' i ta satysfakcja i błysk w oku, kiedy bandzior wymawia 'Heisenberg' dowodzi, o co chodziło Walterowi. Bo bardzo szybko przestało chodzić o zapewnienie bytu rodzinie. Walt chciał być wielki za wszelką cenę, nie liczył się z nikim i z niczym i dlatego był zły.