Czy waszym zdaniem, zachowanie Skyler White jest słuszne? Postawcie się na jej miejscu, czy
gdyby wasz mąż diametralnie zmienił swoje życie i zrobił wszystko aby swoją rodzinę wyciągnąć z
dołka i po tych wszystkich poświęceniach tak po prostu bez wysłuchania został wyrzucony z
swojego mieszkania?
Skyler czy Marie obie jakieś trzepniete najbardziej dobil mnie watek z Tedem Zdrada Skyler
hehe chyba do tego wątku jeszcze nie doszedłem. Aktualnie jestem przy 3odcinku 3 sezonu, lecz od samego początku irytuje mnie świętoszki Skyler.
Kwestia komunikacji. Kłamał strasznie, o czym się już przekonała, więc po co miał niby coś wyjaśniać? Wiedział doskonale, że Skyler ni jest zainteresowana wejściem na drogę kryminalną, więc decydując się na to musiał brać pod uwagę, że się wścieknie. Dwa wyjścia- albo zmienić żonę na inną, która pochwala narkotykowy biznes, albo nie pakować się w to i byc z żoną szczerym.
A jednak weszła... Nawet nie wiedząc o tym co robił Walter (oszustwa Teda). Tu jest ciekawe zjawisko pokazne, że ludzie postrzegają wszystko przez pryzmat kodeksu, przez pryzmat tego co nam państwo narzuci (przypominam rozmowę Walta z Hankiem na temat jakiegoś alkoholu który jeszcze 100 lat wcześniej był nielegalny) - co napisano że zabrionione, to zabrionione, za wszelką cenę. Nawet jeśli to ktoś bliski i robi to dla nas. Wydać. Do więzienia. Bo tak robi przykładny obywatel. Bo tego nie można. Zaślepione oczy na to, że ten ktoś robi to aby jego rodzina mogła żyć... Zachowanie Skyler jest okropne, a twócy serialu chyba jak na złość do ostatniego odcinka ją tak kreowali (miałem nadzieje że chociaż pod koniec się przełamie czy coś...).
Wiesz ta rozmowa o legalności/nielegalności alkoholu to była tylko próba racjonalizacji przez Waltera i usprawiedliwiania się przed samym sobą.
Skyler drażni wszystkich, bo jest bezsilna wobec Waltera i sytuacji, a wszyscy lubią silne postacie. Słabość jest nielubiana na ekranie, co jest ciekawe, bo w większości jesteśmy ludźmi słabymi. Nie lubimy tylko o tym pamiętać i gardzimy tą cechą. Co tylko potęguje frustrację, bo nie da się od niej uciec, wpisana jest w życie człowieka.
Skyler i każda normalna kobieta będzie chciała żyć zgodnie z kodeksem, jelłi nie dlatego tylko , że po prostu najczęściej ma to na celu ochronę społeczeństwa w ogóle, ale też dlatego, że nie chce, żeby jej dzieci były narażone na porwania, mężowie i one same na to, że jakiś mafiozo naśle na nich zbirów, i po prostu w większości przypadków jest inne, lepsze wyjście z sytuacji.
Walter miał inne wyjście, a wybrał opcję narkotykową z powodu pychy,żądzy wielkości (na co wiele osób się nabiera, choćby kibicując mu na ekranie) i niespełnionych wcześniej ambicji. Szkoda, że nie pomyśłał wcześniej o tym, że jest niespełniony , i nie zrealizowął się w jakiś uczciwy sposób. NO i to nie było dla rodziny. Zrobił to dla siebie.
Mało empatii coś w tobie. Abstrahując już od samej postaci Skyler, gdy nagle okazuje się, że twój partner naraża tak skrajnie lekkomyślnie życie twoje i twojego dziecka, pakując się w bardzo niebezpieczny handel narkotykami i jeszcze do tego trzyma to przed tobą w tajemnicy, dla dobra własnego a przede wszystkim dziecka odcinasz się od kogoś takiego. Za wszelką cenę. Nie powstrzymasz nikogo przed zniszczeniem samego siebie, a próbując z tym kooperować skazujesz się tylko na zejście na dno razem z tą osobą.
Okej, ja to rozumiem, postąpiłbym tak samo. Ale zauważ że ona sama potem prała pieniądze z całego "biznesu", więc gdzie się nagle podziałą cała jej troska o dzieci? Skoro sama weszła w to bagno?
Myślę, że zachowanie Skyler wynikało z tego, że Walter zmienił się diametralnie jako człowiek, branże oczywiście też zmienił, ale głównie zmieniła się jego mentalność... Skyler ewidentnie nad nad tym nie panowała, a zdrada była manifestem tego. Wcześniej Walt-pantoflarz, a w ostateczności pewny siebie Walter, który po prostu przestaje nad wszystkim panować. Ale ogólnie według mnie tak zachowuje się kochająca osoba-mówię o Skyler. Walczy o swoją pozycję w związku różnymi mniej lub bardziej zrozumiałymi środkami. Mnie ani trochę nie drażniła jako bohaterka,a właśnie obejrzałam ostatni odcinek ostatniego sezonu :(
Postaw się na jej miejscu, przecież ona nie zna motywacji Walta! Przez 2 sezony jest przekonana, że mąż ją zdradza albo coś podobnego... co ona niby ma rozumieć, skoro Walt ją okłamuje 24/7?
W późniejszych sezonach jest nastawienie się zmienia - cudowna akcja z przejęciem pralni, załatwienie sprawy z Tedem...
Moim zdaniem jest sluszne. Bardziej bym sie zdziwil gdyby to wszystko przyjela bez mrugniecia i jeszcze zaczela udzielac sie jako gangster.
Walt stal sie do szpiku zlym czlowiekiem idacym do celu po trupach. I jak sam przyznaje na koncu nie robil tego dla rodziny tylko dlatego, ze "to lubil".
Ja Skyler rozumiem i moim zdaniem w wiekszosci przypadkow zachowywala sie bardzo dobrze.