Co nie wczytam się w jakichś tekst na temat telewizji i seriali, każdy artysta, aktor, krytyk,
dziennikarz zawsze przywołuje "Breaking Bad" jako przykład serialu, który wzniósł się na
najwyższy poziom ambitnej produkcji telewizyjnej. Nie "Mad Men" "Sopranos" "The Wire" ale
właśnie mój najukochańszy serial z Haisenbergiem. Napawa mnie to dumą i satysfakcją bo
zawsze brzydziłem się kinem o "facetach w łódce" czyli jakimś pseudoartystycznym żałosnym
bełkotem reżyserów w stylu Bergmana czy Felliniego. Teraz się okazuje, że moja wielka
miłość do "Breaking Bad" to tak naprawdę fascynacją kulturą wyższą, o którą sam siebie bym
nigdy nie posądzał. Już po drugim sezonie zamawiałem na allegro koszulki z symbolami
łysego Briana Cranstona z charakterystycznym czarnym kapeluszem. Jeśli jesteście fanami
"Breaking Bad" a ktoś wam zarzuci, że jesteście pozbawieni gustu bo nie lubicie francuskiej
nowej fali albo kina moralnego niepokoju, pokażcie tej osobie gest Kozakiewicza.
Ehhh ale tak świetny serial ma też wielki minus... co teraz oglądać, jak wszystko będzie wyraźnie gorsze?
Długo będzie trzeba czekać na coś na miare BReaking bad ;-(
Hej, może nikt już do "BB" poziomem nie doskoczy ale dzięki Bogu istnieje telewizja AMC, która słynie z tego, że zawsze bierze na warsztat znakomite pomysły. Było "Breaking Bad" teraz jest "Walking Dead" a za rok, dwa powstanie pewnie znów coś porządnego. Showtime też pewnie będzie chciała zagospodarować fanów "Dextera" więc bym się nie martwił o nowe seriale. Co nie zmienia faktu, że żaden do "Breaking Bad" pewnie nie będzie miał startu ale coś co praktycznie jest doskonałe pod każdym względem naprawdę ciężko przebić.
Może i Walking Dead jest i świetne, ale ja już brzydko mówiąc rzygam tematem zombie. Jak na razie powtarzam BrBa, powolutku bez pośpiechu. A potem... kto wie czy nie wrócę do Battlestar Galactica ponownie.
Może nie widziałam tylu dobrych seriali, ale uwierz, że jest bardzo dużo świetnych filmów, które przebijają BB. Mogę wymienić kilkanaście tytułów, które są i ambitne i w podobnym klimacie, mogą się więc spodobać fanom serialu: Ojciec chrzestny III części, Pulp fiction, Wściekłe psy, Infiltracja, Pieskie popołudnie, Chłopcy z ferajny, Scarface, Leon Zawodowiec, Gorączka, Kasyno, Full metal Jacket, Żądło, Wszyscy ludzie prezydenta, Życie Carlita, Taksówkarz, Blow, Kokainowi kowboje, Wściekły byk, Donnie Brasco, Dobry zły i brzydki, Chłopaki nie płaczą, Trainspotting, Zlap mnie jeśli potrafisz, Upadek, Serpico, American Beauty, Wyjście przez sklep z pamiątkami, Las vegas parano, Skazani na Shawshank
Mój drogi. Kino "o facetach w łódce" to po prostu inny gatunek, nie widzę powodu, żeby go obrażać. Uwierz mi, że z pseudoartystycznego bełkotu Bergmana dobry filmoznawca może wyciągnąć dużo więcej, niż z Breaking Bad.
A Breaking Bad jest genialnym kinem psychologicznym, czyli czymś o 180 stopni odrębnym od kina wysokoartystycznego. Chociaż faktycznie, nie ma najmniejszego sensu zastanawiać się, które jest lepsze. :)
Nie wiem jak inni, ale ja po prostu zżyłem się z Waltem i jego rodziną. Te wszystkie sceny, kiedy rodzina Walta jadała razem śniadania, albo kolacje to tak jakbym tam był razem z nimi... Do tego ta niesamowita, klimatyczna muzyka! Ten serial naprawdę na długo pozostanie w mojej pamięci... Gdyby tylko jeszcze zakończenie było inne (by cała sprawa nie wyszła na jaw) i gdyby scenarzyści ukatrupili Jessego, wówczas byłby to dla mnie 10/10 i serial życia.
Co do twojej końcówki, wtedy stałby sie niestety zwykłym tasiemcem. Ale pamiętaj, alt nie dał sie złapać. Nigdy. I rozwalił każdego wroga. Serial 10/10. Koniec kropka.
A To'hajiilee? Nawet nie chodzi o to, że był przez krótki czas skrępowany fizycznie, to już sam przyznał się do klęski i mentalnie poddał.