Właśnie jestem w trakcie 3 sezonu BB (świetny serial, tak BTW).
Nie wiem, czy mam jakieś skrzywienie do serialowych żon głównych bohaterów, ale Skyler wnerwia mnie mocniej, niż Rita z "Dextera", a nawet żonka Tony'ego Soprano z "The Sopranos".
Może i dobrze zagrana (nie wnikam), ale bardzo irytująca. Gdybym miał taką żonę to nawet bym palcem nie kiwnął dla niej.
Teraz już sceny ze Skyler po prostu przwijam, bo nie mam już cierpliwości oglądać jej suczenia na Waltera.
Przyzwyczaiłaś:P Nie, w 5 sezonie Walt tak przeginał, że zaczął mnie strasznie wkurzać i zaczęłam rozumieć Skyler.
Przepraszam za pomyłkę :) Skyler to w końcu taka postać, która pokazywała, że kobieta zmienna jest. Z jednej strony uczciwa i przestrzegająca prawa, a tu mąż Walt który, jest przestępca, a sumienie i wierność nie pozwalały jej trzymać się swoich zasad i prawa. Musiała, więc jakoś odreagowywać. Bez Skyler serial by w końcu dużo stracił :)
Nie szkodzi;) Zgadzam się że Skyler była zmienna - taka uczciwa, na początku oburzona na to co Walt robi, a jednak kasę brała. Chociaż jej nie lubiłam, w paru sprawach miała jednak rację, a jeśli chodzi o wydarzenia w 5 sezonie to już całkiem się z nią zgadzałam. Waltowi kompletnie odbiło (kto porywa własne dziecko i zostawia je obcym?), a ona myślała o rodzinie.
Jeszcze bardziej irytująca jest pani "nie mogę przestać kraść" Marie. Panie "mieszam się w nie swoje sprawy" Marie. Irytujące babsko.
Tak, Marie była czasami bardzo irytująca;) Te jej kradzieże mnie też wkurzały, ale koniec końców było mi jej żal. Ani ona ani Hank nie zasłużyli na taki koniec.
Chciała rozwodu Walt podpisał papiery ale finalnie doszło że ona nagle ich nie podpisała. Potem nagle zaczęła kasę brac i nawet dała tediemu a na koniec jeszcze chciała kupić myjnie. Wkurza mnie dwulicowość jej
Przed porwaniem dziecka też była irytująca. Zgódźmy się z jednym. Jeśli miałbym żonę która zachowywała by się tak jak nawet z 2 sezonie to do 5 sezonu bym z nią już nie wytrzymał i by nie było 5 sezonu. Od początku serialu ta ona była strasznie dwubiegunowa. Marie była w miarę normalną kobietą która przeżyła po prostu dużo i ją rozumiałem
Marie ta co kazała Waltowi się zabić jak wyszło co robi? Czy to nie ona kradła, a Hank wiedział i tuszował? Dobrze, że Hank skończył w dole, ale miejsca starczyłoby i dla jego żonki.
To taka postać, ma wkurzać i mimo, że też temu uległam i czasem miałam ochotę ją w łeb walnąć to uważam, że aktorka świetnie sobie poradziła.
A ja myślałem, że z kobietą, która próbuje chronić rodzinę przed mężem socjopatą powinno się sympatyzować. Dlatego uważam, że scenarzyści dali ciała w tej kwestii, a wyjątkowo odpychająca aktorka tylko to pogłębiła.
Właśnie gdyby widzowie za bardzo skupiali się na tragedii Skyler to zepsułoby w znacznym stopniu serial. Zdecydowanie miała wkurzać.
czyli rozumujac po Twojemu scenarzysci dali ciala z obsada Waltera White'a poniewaz z morderca i dilerem narkotykowy nie powinno sie sympatyzowac a jednak wiekszosc tak robi?! Albo Michael C. Hall jako Dexter tez byl fatalny bo lubilismy seryjnego morderce? Prosze Cie...
Aha, no to ok. Inaczej poprostu Twoje slowa odebralem. Ja natomiast uwazam, ze Anna Gunn swietnie zagrala:) Pozdro
Też uważam, że świetnie grała. Ale wiele razy miałem ochotę wyjść z pomieszczenia przez zachowanie jej bohaterki.