PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

2008 - 2013
8,8 326 tys. ocen
8,8 10 1 325755
9,1 64 krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Podobno desperacko zarabia pieniądze aby zabezpieczyć życie swojej rodziny a co robi?
- oddaje kasę głupiej żonie, która układa ją na paletach w garażu
- inwestuje w myjnię której nie można zabrać ze sobą w razie ucieczki i namawia Skyler do kupna drugiej
- zakopuje wszystkie beczki razem w jednym miejscu
- ścigany przez policję wozi beczkę na pick' upie
Tak naprawdę robił wszystko aby ta kasa została przejęta przez innych, bardziej sprawiedliwych? Wyrzuty sumienia?

ocenił(a) serial na 9
karczewk

Skyler jako księgowa jest typowym przykładem osoby która umie liczyć słupki ale ma problem gdy sytuacja przekracza jej utarte ścieżki zachowania i myślenia. Składowanie pieniędzy wszystkich na paletach jest tego wystarczającym dowodem. Drugim kupno myjni. Trzecim jest darowanie pieniędzy kochankowi aby on spłacił zadłużenie w IRS.
Co powinna zrobić? Może na początek przyznać się że nie ogarnia problemu i zasięgnąć rady fachowca od prania kasy?
Walt nie przyznał się że zabił Hanka. Tutaj widać dużo hipokryzji w Skyler. Czerpać dochody z przestępstwa ok ale konsekwencje to już nie mogą dotknąć mnie ani moich bliskich. Patrzysz na zło a zło patrzy nie ciebie. Konsekwencje są nieuniknione.
Zgadzam się że być może łatwość z jaką Walt manipuluje bliskimi uderzyła mu do głowy i przykryła liczne dziury w mózgu.

ocenił(a) serial na 9
nawieczor

nie wiem, ja tam wszystkich mózgów nie pozjadałem ale uważam że Skyler jest słabością Waltera od samego początku, a Walter się z nią pogubił. Skoro już wspomniałem o słabościach to Pinkman jest górą słabości Waltera. Powinien go zabić już w pierwszym sezonie. Gdyby nie Pinkman, Walter dalej by pracował u Gusa i wszyscy by mieli mete a Walter żył długo i szczęśliwie. Ciekawe jak jego rak, pewnie zobaczymy niebawem. Szczęśliwego końca na pewno nie będzie. Liczę to. Ocena 10/10 z mojej strony ma swoje zobowiązania. Inaczej ją jeszcze zmienię :)

ocenił(a) serial na 9
karczewk

Zgodzę się co do Skyler to chwytliwe hasło "rodzina przede wszystkim" miało jego właśnie związać i co tu nie mówić ubezwłasnowolnić. Jedną szansę stracił na początku kariery gdy wszedł w spółkę i z niej zrezygnował. Osoba która jest partnerem, w takim przypadku kobieta nie dopuściła by do takiego rozwiązania.
Praca w szkole jako nauczyciel i dorabianie w myjni to było poniżenie Waltera które podobało się Skyler. Obydwoje walczyli o kontrolę z całych sił. Walter może mniej.
Ale Pinkman z Walterem stanowili centrum chaosu który scenarzyści tak lubią bo kreuje on morze możliwości rozwoju akcji. Teraz jakbym miał przewidzieć koniec to będzie koniec z morałem. Być może "rodzina jest najważniejsza" właśnie.

ocenił(a) serial na 10
karczewk

Nie prawdą jest, że gdyby nie Pinkman to Walt pracowałby u Gusa cały i szczęśliwy. W odcinku kiedy Gus odwiedza Gale'a który dopiero rozkłada laboratorium (jeszcze wtedy Walter miał gotować bez Jessiego) Gus mówi Gale'owi ze pozbędzie sie Walta kiedy bedzie tylko mógł czyli wtedy kiedy Gale nauczy sie gotować najczystszą mete. Tak czy siak, Walt nie podobał się Gusowi i ten od samego początku chciał się go jak najszybciej pozbyć. Nie zwalajcie już winy na Jessiego.

użytkownik usunięty
Wtycia

Rozmowa Gusa z Galem miała miejsce dopiero po tym, jak Walt przekroczył granicę zabijając dwóch dilerów i zaproponował mu "układ". Tego Gus nie mógł ścierpieć, dlatego chciał usunąć Waltera przy najbliższej możliwej okazji - a to się wiązało z dokształceniem Gale'a. Więc Jessie był obciążeniem, którego Walt nie zdecydował się zostawić za sobą.

ocenił(a) serial na 10

Nie. To było jak Gale rozkładał laboratorium. Jeszcze nie znał nawet Walta. Pracowali potem razem ale Hank pobił Jessiego i Walt postanowił pracować z Pinkmanem żeby go ubłagać. I pare miesiecy później Jessie ogarnął, że Gus wykorzystuje dzieci i wyszła ta akcja z tymi dilerami.

użytkownik usunięty
Wtycia

Sprawdziłem i mylisz się.
Gus postanowił pozbyć się Walta dopiero po wspomnianym przeze mnie incydencie. Nie miał by w zamyśle stosować tak radykalnego rozwiązania, gdyby nie właśnie niesubordynacja Walta.

Mimo tego, że masz racje odnośnie kiedy Gus odwiedził Gale'a uważam, że prędzej czy później Walt zginąłby w "tragicznym wypadku samochodowym" czy cuś.

Gus przy pierwszym poznaniu z Waltem jasno mu powiedział, że nie pracuje z takimi jak on. Myślę, że jego plan był taki, żeby Gale wyciągnął z Walta co się da, żeby mógł sam pracować, ewentualnie wyszkolić zastępstwo.
Z punktu widzenia takiego doświadczonego biznesmena i i starego wyjadacza mafijnego, Walt nie jest dobrym nabytkiem.
Oto ma Gale'a, którego zna, którego wspierał i kierował jego karierą, który ma wobec niego zobowiązania i dług wdzięczności. Który jest spokojny, pewny i solidny. Któremu może zaufać (na ile to jest możliwe) i normalnie współpracować. Którego nie trzeba pilnować. No i Gale jest "czysty".
A tu ma Walta, który ma powiązania z nieobliczalnym ćpunem Jesse, nie słucha się Gusa, stawia warunki, którego tak naprawdę nie zna, który jest nieostrożny, ma skłonności do paniki i w sytuacjach kryzysowych kieruje się emocjami, no i ma rodzinę w DEA! I z którym współpraca jest sprzeczna z zasadami Gusa.

Walter jako niewiadoma byłby "out" tak szybko, jak tylko Gale ogarnąłby gotowanie.

użytkownik usunięty
emo_waitress

Dlatego Walt nie miał pracować na pełny etat, tylko przez trzy miesiące - gdzie zarobił by po milionie na każdy. Akurat tyle ile potrzebował by zapewnić rodzinie więcej niż godny byt i przy okazji wyszkolić chemika, z którym Gus planował współpracę już wcześniej.

Poza tym Gus prześwietlił Walta zanim zdecydował się go zatrudnić. Wiedział zarówno o nowotworze White'a jak i szwagrze pracującym w DEA - a mimo to wciąż namawiał go do współpracy, gdzie Walt - mając już 1,2 miliona za 38 funtów produktu (nieco ponad 15 kilogramów) - odmawiał, bo miał na głowie groźbę rozwodem.

"A man provides. And he does it even when he's not appreciated, or respected, or even loved." Gustavo "Gus" Fring.

Dlatego nie zgodzę się absolutnie, że pierwotnym planem Gusa Fringa było pozbycie się Walta na dobre, kiedy tylko dostanie od niego to, czego chce. Zaoferował mu krótkotrwałą współpracę, z której każdy z nich wyniesie dokładnie tyle, ile potrzeba im do dalszego prosperowania.
Więc Walt byłby "out" ale z biznesu, życie by zachował.

Całkiem możliwe, ze jest właśnie tak jak mówisz.

To są tylko moje prywatne rozważania, które znalazły tylko potwierdzenie w fabule.
Jeżeli człowiek taki jak Gus pozwoliłby odejść wolno i żywo :) komuś obcemu, kto zna jego biznes to tym samym straciłabym cały mój szacunek wobec niego :o
To był mój jedyny wściek wobec tego serialu - jak Gus cackał się z Waltem. Dlatego wolę nazistów :P

Gus miał na swojej głowie dwa imperia. Jego starannie dobrani długoletni współpracownicy o nim wiedzieli. I nagle wie o tym ktoś obcy - prześwietlony, a juści, ale tylko pod względem faktów. Gus tak naprawdę nie wiedział, kim jest Walt i co mu może odwalić. A jak bardzo się mylił w stosunku do niego i jak go nie docenił chyba nikomu nie trzeba przypominać? :)
I nie ma znaczenia, że Waltowi odbiło dopiero wtedy, kiedy się pokiełbasiły sprawy. Nawet gdyby zakończyli współpracę i każdy poszedłby w swoją stronę, Gus nigdy nie byłby pewny, czy Walt będzie w stanie utrzymać tajemnicę. Czy nie chlapnie czegoś po pijaku na rodzinnej imprezie w towarzystwie pewnego agenta DEA. Czy nie zdradzi się w jakiś inny sposób. Kurde, przecież Hank domyślił się kim jest Walt siedząc na kiblu z głupiej, niewinnej książki! A wcześniej Walter prawie zdradził się po kilku głębszych!

Jakkolwiek na to nie patrzeć z punktu widzenia króla na meth-imperium, śmierć Walta po wyciśnięciu z niego wszystkiego, jest tylko korzystna.

użytkownik usunięty
emo_waitress

W takim razie twój respekt dla niego powinien zniknąć dawno temu.
Bo Gus pod tym względem, który opisałaś wyżej popełnił każdy możliwy błąd dotyczący "bezpieczeństwa".

Czym to było spowodowane - możemy tylko spekulować. Mnie wydaje się, że chodziło tu właśnie o szacunek. Gus jest genialnie wykreowaną postacią właśnie dlatego, że ciężko powiedzieć, kiedy nosi maskę, a kiedy nie. Bardzo możliwe, że tak naprawdę nigdy nie poznaliśmy Fringa takiego, jakim był naprawdę. Niemniej mnie osobiście wydaje się, że zwyczajnie szanował Waltera i ciężko zaprzeczyć, że był to szacunek odwzajemniony.
I jasne, stawiając się w pozycji Gusa i patrząc z perspektywy zwyczajnie ludzkiej - nie znam go, ma rodzinę w DEA, za dużo ryzyka, nie wiem czy można na nim polegać - to są oczywiste zmartwienia. Ale "judgement of character" to też istotna umiejętność, kiedy dobiera się współpracowników. A Gus był biznesmenem z sukcesami - był cwany, inteligentny i zdeterminowany i nieobca była mu chłodna kalkulacja. Zdał się na instynkt, przeczucie i uznał, że wyprowadzi Waltera "na prostą."

Gdyby więc Gus, jak mówisz, chciał ostatecznie pozbyć się Waltera, nie oferował by mu zatrudnienia szukając dla niego zachęty, a - używając słów Mike'a - powiedziałby mu, że jest jedyną rzeczą która stoi pomiędzy nim, a toporem w głowie.
I ostatecznie nie zajmowałby się bliźniakami.
Walt zawdzięczał Gusowi życie, przy czym nie tylko przejrzał jego grę z kartelem, ale docenił też strategię - tym samym miał wobec Gusa dług, a i wzajemny szacunek się umocnił.
Nie wspominając o tym, że raczej łatwo było by Fringowi znaleźć haka na Walta, tudzież ukryć wszelkie dowody swojej działalności i zrobić z niego głupka. Jasne - Hank złapał by w takiej sytuacji trop, nie ma wątpliwości, ale wtedy Gus mógłby sięgnąć po bardziej radykalne środki. Full measures - że się znów posłużę słowami świętej pamięci pana Erhmantrauta.

To są moje rozważania, które znalazły potwierdzenie w fabule ;>
Dlatego wciąż obstaję przy swoim. Stosunek Gustava do Łoltera zmienił się radykalnie po tym, jak ten zawiódł jego zaufanie i szacunek. Nadużył dobrych stosunków, które mieli i postawił mu ultimatum, z którego Fring - chąc nie chcąc - musiał(sic!) skorzystać, więc równie dobrze duma może tu wchodzić w grę.

Dlatego właśnie napisałam, że jedyny wąt i wściek jaki miałam kiedykolwiek wobec BB to cackanie się Gusa z Waltem. Naprawdę nie rozumiałam tego i nie rozumiem do tej pory, jak szef potężnej i działającej jak w zegarku organizacji przestępczej, który ma tyle do stracenia, może być tak pobłażliwy wobec jakiegoś starego dziada, którego jedynym atutem jest pewna umiejętność (do skopiowania u "swojego" człowieka).
Od razu mi się to przypomniało po obejrzeniu poprzedniego odcinka, w którym Todd przypina Jesse jak psa i na zachętę wiesza zdjęcie Andrei i Brocka.
Gus byl bardziej wyrafinowany od Todda oraz miał doświadczenie szefowania pracownikom w kurczakowni i stosował wobec Walta inną formę zachęty. Wie doskonale, że szanowany i motywowany pracownik pracuje wydajniej, tylko że Walter nie robił dla niego czikenburgerów za parę dolców, tylko produkował chodliwy narkotyk i o ile pewne reguły z normalnego świata mają tu zastosowanie, o tyle niestety całość takiej działalności jest bardziej nieprzyjemna i mroczna.

Nie sądzę, że Gus na początku zastosowałby technikę" gotuj, albo twoja rodzina zginie - tak jak wspomniałam wyżej, Gus zmotywował pracownika do wydajnej pracy miłym słowem i profesjonalnym podejściem. I być może gdyby nie wynikłe problemy do końca grałby dobrego szefa, na koniec pracy podziękował, oferował kwiaty i perfumę, pożegnał uprzejmym słowy i po zamknięciu drzwi wezwał do siebie Mike'a i wydal polecenia posprzątania.

Gus mimo przykładnego życia w USA pochodzi z Ameryki Południowej, operował w Chile w czasie puczu, operował w Meksyku pod nosem kartelu i naprawdę nie sądzę, że wybiłby się w tym świecie będąc miłym, nieostrożnym i stosując wyjątki. Kiedy czytam o współczesnym Meksyku i sytuacji w np. Juarez, gdzie ludzie giną w dziesiątkach i nikogo to nie obchodzi, nie wydaje mi się, że dla Gusa śmierć nauczyciela w beżach z przedmieść miałaby jakąś wartość po wyciśnięciu jak cytrynkę. I nie chodzi o jakąś okropną śmierć z odciętą głową i zmasakrowanymi zwłokami, to może być zwykły wypadek. I sprawa zamknięta.

PS. Gus zajął się bliźniakami bo JEMU weszli w drogę i zagrozili JEGO kasie.

użytkownik usunięty
emo_waitress

Okej, teraz jestem nieco bardziej przekonany do twojej wersji, niż poprzednio.
W tym punkcie obie ewentualności, przynajmniej w moim mniemaniu, mogłyby mieć zastosowanie.

Ale że wciąż tli się we mnie wątpliwość związana z ilością trudu, jaki dobrowolnie zadał sobie Gus w przekonywaniu Waltera do współpracy i trzymaniu go z dala od kłopotów - odbiję piłeczkę.

Wspominałem wcześniej, że Fring ciągle nosi maskę. Być może nawet wtedy, gdy opadła fasada uśmiechniętego pracownika Los Pollos Hermanos przy pierwszym jego spotkaniu z Whitem też posługiwał się swego rodzaju kamuflażem, by wywołać odpowiednie wrażenie. I skoro zrobił to wtedy, mógł to zrobić też przy okazji wspólnego obiadu ze swoim przyszłym nemezis - i to spotkanie to ostatni argument jaki mam, popierający przy okazji mój punkt widzenia.

Pamiętasz pewnie, że Gus zaproponował wtedy Walterowi pomoc w uniknięciu tych samych błędów, które on popełniał na starcie.
Załóżmy teraz, że cała ta otoczka to starannie uszyta przez Fringa sieć pozorów i że jednak ostatecznie miał w planie, posługując się terminologią Saula, wysłać go do Belize.
Tylko teraz pytanie po co wkładać w to aż tyle wysiłku, skoro można to było ewidentnie załatwić o wiele prościej? I to tak, że uniknęło by się wszelkiego ryzyka. Nic by Gus nie stracił na - przykładowo - zmuszeniu nauczyciela do pracy.
Jaki jest powód? Ustaliłaś wcześniej, że Walt był dla mafioza niewiadomą, ale czy spodziewałby jak niebezpieczny może być Walt? Jakbym na to nie patrzył - nie sądzę.

Stąd kłóci mi się jego bezwzględność (wynikająca też z jego przeszłości) z delikatnym podejściem, jakie stosował wobec Waltera. Nie sam fakt, że wystąpił dysonans między jego charakterem a poczynaniami, a wersja, że chciałby się go ostatecznie pozbyć, najpierw wycisnąwszy z niego ile się da przy okazji stosując perswazję, zamiast siły.

Więc w sumie pozostaje kwestia tego, której wersji wolę się trzymać. Bo jak widać pole do interpretacji jest spore. I mimo, że wciąż bardziej pasuje mi moja, to przyznam, że dałaś mi do myślenia.

Odnośnie pobłażliwości Gusa wobec Walta miałam taką teorię, ze może twórcy chcieli specjalnie tak zrobić, żeby stworzyć pojedynek gigantów, w którym oboje nawet jeżeli ze sobą rywalizują, to się szanują. Or something :)
Nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć, ale przez cały ten serial, gdzie wszystko było (DLA MNIE) tak cudownie logiczne i wiarygodne, był ten jeden zgrzyt, jedna rzecz nie pasując mi do całości.
Gus był bardzo inteligentny, bardzo wyrafinowany i bardzo bezwzględny (po odcinku wspominkowym z jego przeszłości tym bardziej było to jasne). I nagle taki gość zaczyna traktować mówiące narzędzie do osiągnięcia ogromnej kasy, kogoś obcego, kogoś spoza zaklętego kręgu zaufanych współpracowników, spoza mafijnej "familii" - jak równego sobie partnera. Kogoś, o kogo względy trzeba zabiegać zapraszając na kolacje, dopuszczając do swojego PRYWATNEGO życia, idąc na rękę i wybaczać dobrodusznie niesubordynację. Poważnie?

Nie kreuję się na jakiegoś speca od mafii :D ale no jak rany, to się nie trzyma kupy i o wiele bardziej wiarygodni wydaja się Todd i wujki, którzy po prostu biorą co chcą i są dla kogoś "mili" kiedy jest im potrzebny / nie przeszkadza w działalności artystycznej. A jak nie, to sayonara bejbe.

A wracając do Gusa - to są tylko moje gdybania, a fakt poparcia moich tez w fabule to po prostu to, że zginął :D ale to tylko ja se tak tłumaczę, bo mi wygodniej :P Gus doszedł do tego momentu w jakim jest stosując zasady, które jak podejrzewam wypaliły mu się w umyśle w dniu, kiedy zginął jego przyjaciel. I on te zasady złamał w stosunku do Walta i za to zapłacił. I to był między innymi ten zgrzyt, to bratanie się z Mr. Nobody i ja się cały czas pytałam PO CO? Nawet wujki mają swoje zasady, jedna z nich to żadnych świadków i stosują ją bez wyjątków dla dzieci czy policji. I jak na razie wyszli na tym cali i zdrowi z 80 bańkami :) Oczywiście - na razie :)

Interpretacji jest dużo i super! Ja również rozumiem o co ci chodzi i jak spojrzę z twojego punktu widzenia na sytuację Gusa i Walta, to jest on jak najbardziej ok.
Po prostu ja nie kapuję tego całego cyrku, jaki odstawił Gus z Waltem i pamiętam jak bardzo mnie to wkurzało i zwaliłam wtedy winę za tą dziurę w logice na strajk scenarzystów. Bo miałam wrażenie, że wprowadzając emocjonujący widzów w Clash of Titans nie przewidzieli tego tak ładnie przez ciebie określonego dysonansu między charakterem a poczynaniami Gustava.
Ale to był jednorazowy wyskok i poza tym nie mam więcej skarg i zażaleń :)

użytkownik usunięty
emo_waitress

Może to rzeczywiście jest jedyny zgrzyt w fabule i ja głupi sobie łatam brak logiki takim cukierkowym wyjaśnieniem xD

To że mi się wydaje, że Gus mimo wszystko zabiłby Walta nawet po zakończeniu owocnej współpracy to jest tylko moje pobożne życzenie :)

użytkownik usunięty
emo_waitress

Oj ciiii, nie mówiłem poważnie przecież.
Wiadomo, że mam rację.

Tak naprawdę to ja mam zawsze rację.

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Tak naprawdę to ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy Walter od początku był skazany na śmierć, czy Gustavo Fring, był na tyle "w porzo" , że po skończonej współpracy grzecznie by uścisnął dłoń White'a i życzył by mu miłego życia.

Na moją logikę, to na początku Fring, nie miał powodów żeby ukatrupić White'a. Pierwotnie miał pracować dla Gusa przez 3 miechy pod asystą Gale'a, który przejął by po jego odejściu pałeczkę. Za ułaskawieniem Waltera jest to, że gość nie mógłby ogłaszać całemu Światu wszem i wobec że gotował metę dla Gustavo Fringa, a jego kurczaki to przykrywa dla dobrze prosperującego i profesjonalnego narkobiznesu, bo przecież sam uczestniczył w tym przestępczym procederze. Poza tym Fring wiedział że Walter i tak długo nie pożyje.

No ale, to moja pokojowa logika, która niekoniecznie może się pokrywać z logiką wyrachowanego gangstera, które nie jedno gardło poderżnął.

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Aha, a może Gus tak "polubił" Waltera, bo mu w jakimś stopniu przypominał jego friendsa zamordowanego przez Meksyków?

Tortuga033

Wiesz, to jest właśnie nasze gdybanie, które uskuteczniamy z naszego punktu widzenia, a wiesz jak jest z punktami widzenia :D
Ja na to paczę z chłodną logiką, co ja MYŚLĘ, że taki gangster by zrobił. Do tego do tej pory jestem pod wrażeniem książek o Państwu Corleone i tam się nie cackali z propozycjami nie do odrzucenia i usuwaniem niepotrzebnych "śmieci" tudzież osób, które im szkodziły lub mogły zaszkodzić.

Rozumiem twoją argumentację i myśle, że nawet jest ona prawdziwa - całkiem możliwe, że Gus na samym początku nie myślał o sprzątnięciu Walta (chociaż ich pierwsza rozmowa do najmilszych nie należała i Gus wprost wyraził się o Walcie negatywnie).
Natomiast co do reszty to myślę, że puszczenie Walta wolno równałoby się z założeniem przez Gusa, że ten nigdy się nie zdradzi, a już wiemy, że z tym u niego było niezbyt. I nawet Walt nie musi CHCIEĆ się wygadać, SAMO się to robi :D Co dla Gusa oznacza nałożenie pewnego rodzaju kontroli na Walta, a już na pewno na Hanka. To jest czasochłonne i kosztowne i ekonomiczniej jest się go po prostu pozbyć.

Walt po "wydojeniu" z informacji staje się bezużyteczny, aczkolwiek kłopotliwy i tym samym jest lepszy martwy, niż żywy. Stąd też myślę bierze się jego pełnia życia pod opieką wujków, bo na pewno nie dlatego, ze go lubią :) Po prostu gościu ma wiedzę, która może się jeszcze przydać i kasę, którą lubi szastać na coraz to nowe zleconka :)

Tak myślę ja, pierwszy mafiozo we wsi.

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Możliwe że to ja się mylę i moje podejście do tego jest naiwne, bo jam nie jest tak wyrachowana jak Fring. Biorąc pod uwagę to jak, ten gość wszystko na chłodno kalkulował, to doszedł by do wniosku, że raczej bardziej się opłaca Walta sprzątnąć, niż zostawić przy życiu ;]

Tak jak napisałaś, Walt po skończeniu swojej roboty, nie jest już potrzebny, a Gus raczej nie ryzykował by zniszczenia tego co budował latami, ciągle bojąc się o to czy Walter czasami czegoś nie chlapnie (No i tu się pojawia Twój przykład z kolacją na której White omal nie wypaplał wszystkiego Hankowi). Plus dochodzi właśnie,kwestia DIEJ.

użytkownik usunięty
emo_waitress

http://cdn.polfurs.org/pffiles/uploads/newbb/99_50c873fb8aa25.jpeg

http://images.wikia.com/fallout/images/5/5b/Oh-you-Dog.jpg

emo_waitress

No właśnie dlatego jest taki pozorny dysonans, bo Gus miał być gangsterem-dżentelmenem, kontrastem dla tych prymitywnych bandytów, z którymi Walt miał wcześniej styczność. Imperium budował latami, posługując się nie tylko brutalnością, ale też strategicznym myśleniem, znajomością ludzi, finezją i opinią honorowego. Jak nie było zepsute - nie naprawiał, czego nie mógł zmienić - tym kierował. I dobrze na tym wychodził, dopóki nie trafił na kogoś równie inteligentnego jak on. Bo choć Walt nie miał pojęcia jak funkcjonuje mafijny świat, to przecież jest bardzo inteligentny. Po prostu Gus zaufał komuś, komu nie powinien, popełnił błąd - każdemu się zdarza. Wujki na dobrą sprawę też popełniły, tylko jeszcze o tym nie wiedzą :P Gdyby nikt nie popełniał, to o czym byłby serial? :D No i nie zapominaj, że w pewnym momencie przestał się już z Waltem cackać - wywiózł go na pustynię w worku na głowie :)

emo_waitress

A ja wręcz odwrotnie! Właśnie gdyby Gus pozwolił Waltowi odejść, cieszyłby się moim wielkim szacunkiem. To dowodziłoby, że jest gangsterem z honorem i klasą, kimś z kim można spokojnie robić interesy. Nazi ekipa butów Gusowi nie godna czyścić, choć i tak zabłysnęli, zostawiając Waltowi jedną beczkę :P Poza tym, wydaje mi się, że Gus jednak pozwoliłby Waltowi odejść, gdyby Jesse nie spaprał sprawy. Wcześniej nie miał tak naprawdę powodu by go likwidować, to nie był paranoik, który we wszystkim węszył zagrożenie, tylko rozsądny facet, z umiejętnością długoterminowego planowania i znajomością charakterów ;)

TorZireael

Największą klasę pokazał Gus załatwiając w subtelny sposób tego gościa w laboratorium :) I godząc się na wykorzystanie dzieci w dilerce.
Gus jest dokładnie tym, kim jest, czyli bandytą. To, że jest miły, grzeczny, uprzejmy wobec klientów i swoich pracowników w kurczakowni, że jeździ starym autem i jest Mr. Doskonały Obywatel nie znaczy, że jest dżentelmenem. Tak naprawdę to jedzie na tym samym wózku, co Tuco, tylko że on jedzie skromnie siedząc i czytając książkę, a Tuco sika na siedzenia, ale uwierz mi, ta sama materia :D

Oo, ja się absolutnie zgadzam co do głupstwa popełnionego przez Gusa i poniesionej zapłaty!
Gdyby nikt nie popełniał błędów nie byłoby BB. Heh, nie byłoby w ogóle tej historii, bo największym błędem było wkroczenie Walta na tą ścieżkę i potem już tylko próby naprawy owegoż błędu poprzez popełnianie coraz to nowych, gorszych :)

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Włączę się do tej ciekawej dyskusji.
Moim zdaniem nie było żadnej szansy aby Gus "uwolnił" Walta i pozwolił mu odejść. Był to wyrafinowany socjopata który lubował się w zadawaniu bólu swoim przeciwnikom. Hektor Salamanca i wizyta Gusa u niego z naszyjnikiem Don Eladio jest tutaj dobrym przykładem. Uważam że zaplanował bolesne odejście dla Walta który go wkurzył nie raz i zmusił do wywiezienia na pustynię i gróźb. W odczuciu Gus'a został on tym samym skrajnie upokorzony. Planował więc coś paskudnego i to planowanie i niezdecydowanie go zgubiło.

nawieczor

Ale bierzemy chyba pod uwagę sam początek ich współpracy, kiedy zawarli z Waltem bardzo konkretną umowę. Na mnie Gus robił wrażenie kogoś, kto dotrzymuje umów, no takiego biznesmena obracającego się w nieco bardziej niebezpiecznych kręgach ;) To o czym piszecie, że wykazał się sadyzmem, moim zdaniem nie wyklucza przecież pewnej uczciwości i wysublimowania. Pomyślcie chociażby o Ojcu Chrzestnym. Mówimy w końcu o przestępcach, więc wiadomo, że nie będą się zawsze i wszędzie zachowywać jak angielscy dżentelmeni, brutalność jest wymagana w tym zawodzie ;) Tak więc dla mnie jednak jest różnica między Gusem a Tuco. Temu pierwszemu mimo wszystko można zaufać, temu drugiemu - za żadne skarby. No chyba, że już patrzymy na świat tak cynicznie, że uznajemy iż Gus na wszelki wypadek i tak powinien Walta wykończyć. I odwrotnie. I że żadne zaufanie nie ma tu nic do rzeczy, trzeba eliminować śladowe zagrożenie, kto pierwszy, ten lepszy.
Ech, żeby już ten nowy odcinek się pojawił, byłyby nowe tematy do dyskusji :P

ocenił(a) serial na 9
Wtycia

Jessie jest nie skoordynowany i to wszystko przez niego. Jest punktem zapalnikowym i dzięki niemu tworzy się często nowa akcja. Walt powinien pozbyć się go długo długo wcześniej.

ocenił(a) serial na 10
nawieczor

Wiele razy w Twoich wypowiedziach pojawia się ból o kupno myjni czego kompletnie nie rozumiem, zresztą widząc po postach nie tylko ja. Przecież na myjnie nie wydali 50% uzbieranej gotówki żeby traktować to jak to ująłeś wcześniej "kto inwestuje w myjnie". Kupno myjni było podyktowane jedynie celem prania pieniędzy, aby mógł na legalu wydawać kasę (np zakupić auta niby z zysku z myjni) która sobie leżała na paltach (nie mógł ich sobie wpłacić do banku przecież).

ocenił(a) serial na 9
leniu89

Nie dziwię się że nikt nie rozumie. Powody są główne 2: myjni nie można zabrać ze sobą w razie ucieczki. Kupiono ją na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o wygranej, współwłaścicielem jest Skylar która jest poprzez to narażona na dochodzenie IRS i całkowitą blokadę majątku łącznie z domem. Zyski z myjni wobec całej gotówki były bez znaczenia a ryzyko geometrycznie rosło.
Walt w swoim monologu przez tel na potrzeby policji potwierdził że wielokrotnie mówił Skylar o swojej działalności. Było to bardzo głupie.
"I still don't buy that the phone calls actually would exculpate Skyler. Partly because Walt confirms to police that she knows about his criminal life, and partly because skyler is so involved (particularly on the money trail) that it is not instantly apparent that she was under duress the whole time. What if the cops talk to Beneke? Is he really going to corroborate the idea that skyler was constantly being threatened by Walt, even while he was sleeping with her? And, the cops could get into looking at his books (which were cooked and have Skyler's name all over them) and deduce that she is good at playing fast and loose as a book-keeper."
http://www.vulture.com/2013/09/rian-johnson-moira-walley-beckett-breaking-bad-oz ymandius-interview.html

ocenił(a) serial na 10
nawieczor

Problem z tym tokiem rozumowania jest taki, ze traktujesz Walta jako kogoś biegłego w każdej dziedzinie. A on był w sumie życiowo nieporadny.
Teraz tak. Po co w razie wpadki ktoś miałby brać ze sobą myjnie skoro stanowiła ona ułamek całkowitych środków finansowych. To jedna sprawa. Druga jest taka, że ostatecznie chodziło tylko o wypranie części forsy na "drobne" wydatki typu samochody, wakacje itp.
Trzecia kwestia. Jak chcesz wyprać forsę przy pomocy tzw. słupa? Tzn. nie twierdze, że to niemożliwe, ale ciężko mi w tej chwili wyobrazić sobie mechanizm takiego procesu. W znanych mi przypadkach żeby legalnie korzystać z brudnej forsy trzeba ja wyprać pod swoim nazwiskiem. Jak przepuścisz kasę przez firmę zarejestrowana na kogoś innego, to nadal pozostanie problem z jej legalnym zespoleniem z naszym majątkiem.

ocenił(a) serial na 10
Motorcycle_Boy

dokładnie, nie wiem ile raz i na ile sposobów można to jeszcze tłumaczyć żeby zrozumieć wątek myjni i prania pieniędzy.

ocenił(a) serial na 9
Motorcycle_Boy

Prawo podatkowe w USA jest o wiele jaśniejsze niż w Polsce, wszyscy którzy płacą podatki wiedzą że nie oszukuje się IRA bo to grozi więzieniem. Cały temat jest pominięty w fabule.
Gdy Walt kupował myjnię nie był to ułamek dochodów tylko chyba połowa jego gotówki, nie pamiętam szczegółów.
Walt wiedział że Skylar fałszowała księgi Benekiego. I to razem powinno go skłonić do ostrożności. Ponieważ urząd podatkowy przyjdzie bezpośrednio do żony i rodziny która dla niego podobno znaczy wszystko i którą miał chronić.
W USA nie cackają się jeżeli chodzi o zorganizowaną przestępczość i blokują cały majątek podejrzanego.
Trailer reszty sezonu pokazuje pusty dom ogołocony z mebli, ogrodzony jakimś płotem o ile pamiętam w którego pustym basenie jeżdżą skejci. Wniosek został zajęty pytanie przez kogo.

ocenił(a) serial na 10
nawieczor

Ale w tym momencie dowodzisz, ze Walt nie znał się dobrze na prawie podatkowym. No w sumie, tak jak piałem, nie był geniuszem w każdej dziedzinie. Nawet Saul odradzał mu kupno myjni.

"Gdy Walt kupował myjnię nie był to ułamek dochodów tylko chyba połowa jego gotówki(..)"

Ułamek tego co miał zamiar zarobić w najbliższym czasie.

ocenił(a) serial na 10
Motorcycle_Boy

Ej jak się nazywa nuta która leci w tle jak Walter skręca blanta?

użytkownik usunięty
Czakuu

Proszę bardzo:

http://www.youtube.com/watch?v=6X-kLKIDqCo

ocenił(a) serial na 9
Motorcycle_Boy

Niestety sam sobie przeczysz w dwóch kolejnych postach. Ty sam stwierdziłeś że Walt nie jest geniuszem podatkowym. "Był życiowo nieporadny".
Nie wiesz nic o podatkach w USA ale zapewniam cię że nawet życiowo nieporadni wiedzą jak je płacić są jasno napisane i dokładnie skomentowane przez IRS.
W momencie kupna myjni Walt wydał więcej niż połowę kasy jaką miał na myjnię wiedząc że w bliskiej perspektywie jego zyski będą rosły geometrycznie. Nie było to mądre szczególnie że Saul też jak pisałeś mu to odradzał. Narażał na dochodzenie Skylar i rodzinę na wyrzucenie z domu.
Mogę podać jeden sposób stosowany zresztą w Polsce z powodzeniem jak ominąć problem źródła pieniędzy przy kupnie. Walt daje łapówkę dyrektorowi lokalnego banku 5-10% kredytu na zakup myjni. Kupuje ją na kredyt. Skylar księguje fikcyjne obroty podkręcając je i w ciągu roku spłacają kredyt płacąc dodatkowe 35%. Tyle wynosi podatek dochodowy od dochodu powyżej 388 tyś $. Czyste i proste.

ocenił(a) serial na 10
nawieczor

"Nie wiesz nic o podatkach w USA ale zapewniam cię że nawet życiowo nieporadni wiedzą jak je płacić są jasno napisane i dokładnie skomentowane przez IRS."

Ale przecież tutaj nie chodzi o płacenie podatku, ale o pranie brudnej forsy. To nie taka prosta sprawa dla laika.

"Czyste i proste."

Czyste i proste - szczególnie przekupienie dyrektora banku, który sam może być skontrolowany i będzie musiał się tłumaczyć dlaczego dał tyle forsy komuś bez zdolności kredytowej.

ocenił(a) serial na 10
Motorcycle_Boy

Z rakiem na wykończeniu :P

ocenił(a) serial na 9
nawieczor

Wiem ze wszyscy wzruszają się grą aktorską Bryan Cranston'a ale do moich zastrzeżeń odnośnie pieniędzy dodam parę:
- no 1 Walter zarobiwszy 80 mil $ nie spłacił hipoteki domu który kupił zaraz po ślubie. Zważywszy na fakt iż były to groszowe sprawy uwzględniając ceny nieruchomości w latach '90 to jest to niezła wtopa. Vide scena w której Walter pyta się co u jego rodziny?
- brak planu B czyli co zrobić gdy trzeba dać nogę.
- nic na wymianę z DEA w razie wtopy, przesłuchiwana Skylar to naprawdę smutny widok. Nie można było ugotować raz w mateczniku nazistów aby poznać ich miejsce?

ocenił(a) serial na 9
nawieczor

A co konkretnie spłata hipoteki miała mu przynieść ? Poza tym USA to nie Polska, rynek jest tam rozwinięty a i hipoteki działają inaczej.
Co do planu B, proponuję ponownie obejrzeć serial by zrozumieć, co Walter chciał osiągnąć.

ocenił(a) serial na 9
maraf

Co spłata hipoteki miała przynieść?
W USA dom jest własnością banku dopóki go nie spłacisz. Walt uciekł z całą kasą i Skylar nie było stać na spłatę hipoteki więc dom został zajęty przez bank. Dodatkowo z powodu zakupu domu 20 lat przed działalnością narkotykową mógłby być zwolniony z zajęcia na poczet kar i procesu sądowego. Mało?

użytkownik usunięty
nawieczor

Przemyślenia kompletnie niespójne.
Pisałeś, że to głupota inwestować w nieruchomości i trzymać kasę na paletach w garażu, a nie zainwestować w coś innego. Zapomniałeś chyba, że celem było wypranie pieniędzy, a nie ich przechowanie, stąd niedorzeczność uwag o kupnie złota czy biżuterii. Wszyscy przestępcy piorą pieniądze przez nieruchomości - jedynym błędem był brak słupa. Czemu go nie wzięto, wyjaśniono - brak na tyle zaufanych osób. Sensowne biorąc pod uwagę pozycję Walta. Dodatkowo żona mogła odmówić składania zeznań. Walt nie miał po prostu możliwości, żeby skutecznie skorzystać ze słupa - oczywista sprawa.
Czemu je przechowywano? Bo to była "tylko" część, której nie dało się wyprać w jednej myjni bez wzbudzania podejrzeń. Oprócz tego dysponowali dużą ilością wypranych pieniędzy i to miał być główny dochód. Czemu akurat tak? No cóż, w tym przypadku faktycznie Skyler się sprytem nie wykazała.

Więc pierwsze dwie uwagi leżą. I nie nazwałbym Skyler głupią, przynajmniej nie w tych kwestiach.
Dalej - zakopanie beczek razem. Musiał zrobić to szybko i niepostrzeżenie - był obserwowany przez Hanka. Już sam fakt wykopania samodzielnie dziury dla 8 wielkich beczek w tak krótkim czasie jest nieco nierealistyczny, nie mówiąc już o jeżdżeniu po całym mieście i tworzenie skrytek. Pomysł był dobry, a wyszedł kiepsko tylko ze względu na rozwój wydarzeń.

Ostatnia uwaga w ogóle nieco bezsensowna - bo mógł albo wozić ją na pick-upie, albo toczyć.

ocenił(a) serial na 9

Twoje wyjaśnienia są kompletnie niespójne i oderwane od serialu. Celem Walta było zabezpieczenie pieniędzy dla lepszego bytu rodziny. Nie inwestycja w "coś innego" Zabezpieczył? Z jakim efektem?
Moje pytanie nie było "czemu przechowywano" takiego pytania nie postawiłem, tylko czemu w jednym miejscu?
Dywagacje o odmowie zeznań są bez sensu w sytuacji prawa anty mafijnego które pozwala na zablokowanie całego majątku bez nawet postępowania sądowego ale żeby to wiedzieć trzeba wbić nazwę która padła w odc 15 w google więc słabo się postarałeś.
Zakopanie beczek razem pomysł dobry? Hahaha proszę...

użytkownik usunięty
nawieczor

Dokładnie - jego celem było zabezpieczenie finansowe rodziny. Wypranie zarobionych pieniędzy to oczywisty punkt w realizacji tego planu. Dziwi mnie, że ktoś tego nie wie - sądzisz, że wystarczy sprzedać metę i zarobionymi pieniędzmi opłacić studia, dom, czy bieżące sprawy? Walt też to od początku wiedział i był to jeden z głównych motywów zatrudnienia Saula.
Poza wspomnianym i wytłumaczonym brakiem słupa, zabezpieczył ją tak jak należy i tak jak się to robi. Obserwowany efekt to wyłącznie konsekwencja posiadania szwagra - agenta DEA.

No teraz to dopiero zaświeciłeś - to "prawo anty mafijne", czyli RICO to ustawa znana nawet ludziom, którzy temat znają wyłącznie z popkultury, przewijała się już w Sopranos. I jakbyś sam zrobił to co sugerujesz i wklepał tą pierwszy raz w życiu usłyszaną nazwę, wiedziałbyś, że przede wszystkim umożliwia ona wymierzanie przez sąd wysokich wyroków za samo zlecenie niektórych przestępstw federalnych (raketeering). Przepadek majątku pochodzącego z przestępstwa to założenie drugorzędne i zgodnie z nazwą, nie obejmuje majątku White'ów zdobytego w czasie w którym Walt nie uczestniczył w żadnym nielegalnym przedsięwzięciu. Więc domu stracić nie mogła, chyba, że spłacili go "w czasach Heisenberga".

Nie wiem tylko co to ma do rzeczy? Jako żona mogła odmówić zeznań? Mogła. Zwykły słup mógłby? Nie - musiałby zeznawać i w razie mataczenia, zostać skazanym za krzywoprzysięstwo. Co w tej oczywistości jest bezsensownego?

W tamtej specyficznej sytuacji? Dobry pomysł. Nic nie wskazywało na to, że więcej miejsc było konieczne. Błędem było nieumycie samochodu i skorzystanie z pomocy ludzi związanych z Goodmanem (czyli pośrednio z Waltem). Nic więcej.
Zabawne, że czepiasz się jeżdżenia pickupem z beczką pełną kasy, ale nie widzisz nic złego w jeżdżeniu z 8 beczkami i zakopywaniu ich po kolei w różnych miejscach miasta. Zwróć uwagę, że 8 skrytek to 8 razy więcej możliwości, że ktoś go zobaczy, że trafi mu się rutynowa kontrola policja, że Hank go namierzy, że dłużej nie będzie go w domu. Pełno potencjalnych błędów.

Jeszcze jakieś uwagi?

ocenił(a) serial na 9

Brakuje wniosków do tych przydługich i niespójnych dowodów. Domyślam się bo bezpośrednio przeczytać je nie sposób że wnioski są takie że wszystko co zrobił Walt odnośnie kasy jest ok? Jeżeli tak to ja dziękuję za rozmowę.

użytkownik usunięty
nawieczor

Wnioski masz przecież w pierwszym moim komentarzu w tym temacie - Twoje uwagi są niespójne i niezbyt sensowne. Nie wszystko co robił Walt odnośnie kasy było ok - ale poza drobnymi błędami, których raczej nie był w stanie uniknąć, zrobił wszystko jak należy i tak jak się to robi.
Ale cieszę się, że rezygnujesz z polemiki, która Cię przerosła. Nikt nie lubi robić z siebie głąba.

ocenił(a) serial na 9

Nerwy puszczają i zostają wyzwiska? Typowe.
Nikt nie chce czytać twoich durnych wywodów. Poziom głąba właśnie.
Trafnie się oceniłeś. EOT