Ten serial to dramat. Surowy w formie, o ciekawym scenariuszu z pewną, choć nie tak dużą jak piszą inni, dawką czarnego humoru. Z całą pewnością nie jest to produkcja komediowa, a i z taką opinią się spotkałem. Motywem przewodnim wg mnie, jest tutaj wnętrze głównego bohatera, to z czym musi się zmieżyć w obliczu śmiertelnej choroby, o jego potrzebach i chęci zaspokojenia potrzeb najbliższych, o wewnętrznej walce jaką prowadzi człowiek aby się przełamać i oderwać od wszelkich ram jakie funduje nam "przykładne" życie w społeczeństwie. Walczy o szacunek do samego siebie. Świetna rola Bryana Cranstona. Podobnie ma się sytuacja w przypadku jego partnera od "gotowania". Jesse również walczy o siebie (ze sobą) choć może ma problemy innej natury. To wszystko podane na tle surowych praw jakimi rządzi się narkobiznes. Mocny serial, jak dla mnie zarys fabularny podobny do "Trawki", ale to diametralnie inny film. Wrażenia opisane po 4 odcinkach, myślę jednak, że serial nie zmieni nagle kierunku. Zdecydowanie wart uwagi.