Oglądam nowe odcinki BB na świeżo, ale jednocześnie lecę z narzeczoną serial od 1
sezonu, bo dopiero jej się spodobał. Wiedząc co będzie się działo później natrafiłem
jednak na kilka rzeczy, które mnie zastanawiają.
Sezon 3 odcinek 3. Hector Salamanca nasłał swoich siostrzeńców by zabili Waltera. Gus
ustawia spotkanie z jednym z bossów kartelu, Hectorem i siostrzeńcami. Odbywa się
ono w bardzo profesjonalnym i grzecznym tonie. Gdzie jest nienawiść Hectora, która
później się aż z niego wylewała? Ok, Gus przyłożył się potem do śmierci jego
siostrzeńców i owej kartelowej szychy, ale przecież już w tym momencie obaj mieli sporo
wspólnych zaszłości. W tej scenie nie ma jednak między nimi żadnych zgrzytów. Trochę
to dziwne, patrząc z perspektywy ich późniejszych interakcji.
Sezon 3 odcinek 7. Początkowa scena, w której widzimy młodszego Hectora i jego
siostrzeńców. Z rozmowy telefonicznej wynika, że to okres, w którym rozpoczęto
współpracę z Gusem. Hector mówi: "Nie lubię go. Nie obchodzi mnie kogo zna. Mamy
mu zaufać z naszym produktem? Wielki człowiek. Wielki Generał. Dla mnie to raczej
Wielki Kucharzyna. Kurczaczek". Wiemy, że Don Eladio nie zabił Gusa, bo "wiedział kim
on jest". Ten wątek pozostał ciągle nie wyjaśniony. O jakim wielkim generale mówi
Hector? To jest spora podpowiedź co do tego kim był Gustavo. Być może będzie to
jeszcze wyjaśnione w serialu, ale wątek ten został całkowicie pogubiony i schowany. Ja
szczerze mówiąc o tej scenie w ogóle nie pamiętałem.
Po trzecie, Skyler powiedziała swej prawniczce od rozwodu, że jej mąż gotuje metę. OK,
istnieje coś takiego jak client-attorney privilege, ale z tego co czytałem w przypadku
ciągle trwającej działalności przestępczej istnieją wyjątki. Czy ten wątek nie jest
potencjalnym zagrożeniem? Co jeśli prawniczka usłyszy pogłoski o Heisenbergu i
przypomni sobie pewnego niedoszłego rozwodnika-chemika, którego żona powiedziała,
że gotuje metę? Jest to zagadnienie prawne i szczerze mówiąc nie mam dokładnej
wiedzy jak to działa. Z pewnością prawo łamie Saul, bo on nadużywa przywileju i jest
doskonale poinformowany o działalności przestępczej. Nie wiem jak to ma się do
prawniczki wynajętej przez Skyler, bo jej zadaniem było doprowadzenie do rozwodu, a
gotowanie mety było jedną z przyczyn tego rozwodu. Jest to więc sprawa poboczna i nie
wiem czy może ona w takim razie skorzystać z wyjątków od przywileju. Ktoś obeznany w
amerykańskim systemie prawnym mógłby nam to wyjaśnić.
Kolejna rzecz, która mnie mocno zaskoczyła i też o niej całkowicie zapomniałem. Sprawa
młodego Tomasa i typów, ktorzy wykorzystywali go do dilerki. Doszło do spotkania tych
typów z Waltem i Pinkmanem, a wszystko to odbyło się w obecności Gusa. Jak to
możliwe, że ci dwaj dilerzy z twarzami nieskażonymi inteligencją wiedzą kim jest Gus?
Tak doskonale zakonspirowany człowiek zadaje się z dilerami, którzy siedzą w furze na
ulicy i handlują? Być może byli jakimiś bardziej zaufanymi ludźmi, ale żeby wiedzieć kim
jest Gus? Naciągane strasznie. To co Gus im przeprowadza rozmowę rekrutacyjną na
początku i każdy diler wie kto jest szefem?
Naprawdę też dziwię się, że Hank jeszcze choćby przez moment nie pomyślał, że
Heisenberg to Walt. Gdy namierzył RV Pinkmana, to dzwonił do Walta, bo wiedział, że
kiedys kupował od niego zioło. I co Hank myśli, że najczystsza meta jaką widział jest
robiona przez Pinkmana? Przecież do tego potrzeba chemika z wielkim łbem. Hank zna
takiego. Ba, wie, że Walt zna Pinkmana. Tak genialnie rozkminił powiązanie Gale'a z
Pollos Hermanos, ale ani na sekundę nie wpadło mu do łysej głowy, że może Walt i
Jesse znają się trochę lepiej? Też jest to naciągane do granic możliwości. To z kolei
moim zdaniem może się obrócić przeciw Hankowi. Wiemy, że pogoń za Heisenbergiem
stała się jego małą obsesją. Wiemy, że odrzucił możliwość wyjazdu do El Paso, co było
wielkim wyróżnieniem. Zrobił to by gonić Heisenberga. Co będzie gdy okaże się, że to
Walt? Nie pojawią się głosy sugerujące, że Hank został by prowadzić śledztwo w
"odpowiedniej" odległości od Walta? Nie pojawią się pytania skąd wiedział o Gustavo?
Może Walt mu powiedział kogo trzeba przycisnąć i wykończyć konkurencję? Co będzie
gdy znajdą podsłuch w biurze Hanka? Gdy wszyscy usłyszą o Walterze nikt nie zapyta czy
Hank wiedział coś o podsłuchu?
Piszcie proszę, co o tym myślicie. Może też macie jakieś przemyślenia dotyczące
pogubionych wątków, które jakoś nie grają ze sobą do końca. Być może wykluje się tu
nam jakaś ciekawa teoria na to co mogłoby się zdarzyć.
Ale fajny tekst:) Ok na parę pytań odpowiem
1.Spotkanie czysto biznesowe. Wiesz Broń i niesmaki zostawiamy za drzwiami.
2.Racja. Przeszłość Gusa to nadal ciekawy wątek. Mam nadzieję ze będzie rozwiniety.
3.Nie mam pojęcia nie znam się na amerykańskim prawie.
4.Tu nie chodziło o dilerów. Tu chodziło o Walta. Gus dobrze rozkminił że bez Jessiego walt się wkurzy i zawinie ogon. Więc musiał wykazać się inicjatywą, i rozwiązać ten konflikt należycie. Czyli spotkanie Jessego i dillerów. Gus nigdy nie chciał starcić walta. Patrz scenę z 4x01. Mial Walta i mógł go rozwalić. Lecz zależało mu na mecie. Dopiero jak rozkminił ze Jesse jest bardziej lojalny i przydatny,Mr white miał iść do piachu
5.Ktoś to ładnie na froum opisał niedawno... A mianowicie chodzi o przerysowanie cech. Heissenberg według Hanka-> Szalony naukowiec, uosobienie zła, twardziel, geniusz
Walt według Hanka->Niezguła, mazgaj, niedroajda, (Powodujacy wypadki na drodze :D Płaczący w biurze) Walt chyba też kuma tą zależność i ją wykorzystuje, zwodzac Hanka.
4. Ja doskonale wiem, że chodziło o Walta, ale nie taki był sens moich pytań. Myślisz, że gdyby Gus spotkał się tylko z Jessem i Waltem to wydźwięk byłby mniejszy? Mi chodzi o strukturę działalności Gustavo. Jak możliwe jest, że dilerzy operujący na ulicy, których bardzo łatwo zgarnąć wiedzą kim jest główny boss? Co mówił Jesse jeżdżąc po kasę z Mike'iem? Mówił, że gdy on i jego ziomki latali po ulicach to stosowali podobny system - skrytki, gdzie przekazuje się rzeczy, ograniczenie spotkań i znajomości do minimum. U profesjonalisty Gustavo tymczasem dilerzy wiedzą kim jest mózg całej operacji. Coś tu nie zagrało moim zdaniem.
Tak byłby mniejszy. Gus chciał pokazać ułudę złudzenie jessiemu że jest kimś ważnym. Choć pomyszł z tym że dillerzy z ulicy znja Gusa no..... Ale hmmm, mozliwe że Gus póżniej by nasłał na nich Mike'a Ale walt go uprzedził :)
Pokazać, że jest kimś ważnym mógł na wiele sposobów. Przede wszystkim sam fakt, że Pinkman wie kim jest Gus powinien go obligować do bycia ważnym. Ta scena pokazała jednak, że bezpośrednie dojście do szefa nic nie znaczy, bo para dilerów z ulicy też go zna. Moim zdaniem jest to poważny błąd scenarzystów, który Skyler by określiła "przeczący historii". Można to było rozegrać zdecydowanie inaczej - Gus mógł mówić przez telefon. Mógł siedzieć w zaciemnionym miejscu. Scenarzyści chcieli pokazać emocję i twardego Gustavo, który bezpośrednio grozi Jessemu - ok, ale do tego nie potrzebni byli dilerzy w pomieszczeniu.
Jeszcze jedna kwestia. Gustavo spotkał się z Hectorem, jego siostrzeńcami i szefem kartelu w tym samym baraku, gdzieś na odludzi. Pinkman w tym samym baraku "bratał się" z dilerami. W tym samym baraku Gus negocjował z kartelem warunki ugody. Tu rodzi się pytanie - czy to jedyne miejsce, gdzie Gus odbywa rozmowy? Jeśli tak, to znów wracamy do poprzedniego punktu - czemu do cholery wiedzą o nim jego "żołnierze" z ulicy? Gdzie tu jest jakaś tajemnica, która cały czas otacza Gustavo?
Spoko. Rozumiem ale wiesz może Gus po tej rozmowie miał zamiar pozbyć sie naszych yo gangsta z ulicy :D
Masz rację, że można to upatrywać jako małe niedociągnięcie i niespójność. Niemniej, z tego co pamiętam podczas tamtej rozmowy Gus mówi coś w stylu, że to jego zaufani pracownicy.
Widocznie mimo jak to określiłeś "twarzy nieskalanej inteligencją" byc może zna ich i pracuje z nimi długo, może to sprawdzeni ludzie od Mike'a lub coś w tym stylu.
1. To Gus miał największe wonty do Salamanki (zabił mu brata) ale - za co cenię Gusa - ten facet potrafi kryć emocje i chować urazy na lata dajac im upst, dopiero kiedy wygrywa. Poza tym nie miesza uczuć z biznesem. Ogromna różnica jak się go porówna z Walterem :) Nawiasem mówiąc, to wlaśnie zbytnie zaangażowanie sie w sprawy Waltera przyczyniło się do jego zguby.
2. Możliwe, ze przeszłość Gusa pozostanie na zawsze w sferze niedopowiedzeń :)
3. Nie znam sie na prawie usańskim, ale w 1 z książek Cobena i w odcinku w BB jest powiedziane, ze jeżeli wynajmiesz adwokata i mu zapłacisz (nawet dolara^^), to on NIE MOŻE wystąpić ani zeznawać przeciwko tobie, a wszystko co mu powiesz, jest tajemnicą.
4. Faktycznie naciągana scena. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to Gus usiłujący utrzymać w szczęściu pracowników, którzy mu nabijają najwięcej kasy :P
5. Też się nad tym parę razy zastanawiałam i doszłam do wniosków, które przypomniała wyżej sysunia22, więc nie będę się powtarzać ;)
3. Znalazłem informację, że jeśli adwokat wie, iż jego praca i porady wykorzystywane są do prowadzenia nielegalnej działalności, to tajemnica klient-adwokat nie obowiązuje. Dlatego też napisałem, że Saul łamie prawo i nie wykręciłby się. Nie wiem jednak jak to odnosi się do sprawy rozwodowej White'ów, bo prawniczka w gotowanie mety nie była wciągnięta.
5. Przyjmuję Wasze argumenty, bo mają dużo sensu. Walt na początku był ciapą i wciąż udaje osobę słabą, ale to od strony Hanka mam wątpliwości. Pewnie, że Hank narysował w sobie w głowie obraz Heisenberga jako geniusza zła i Walt nijak ma się do tego obrazu. Dlaczego jednak Hank zaakceptował to, że Gale był Heisenbergiem. (i tak wyszłoby, że nie, ale to sam przed sobą zaakceptował). Czy Gale pasował do obrazu Heisenberga? Weganin w sandałach, który nagrywa karaoke? Nigdy w życiu, ale Hank tym razem zaufał dowodom. Do Walta prowadzi aż nadto poszlak, a Hank mimo to nawet przez sekundę nie bierze takiej możliwości pod uwagę. Okradziono szkołę Walta i rzeczy wykorzystano do gotowania mety. Walt zna Pinkmana, który jest z metą bezpośrednio powiązany. Nagle Walt ma kupę kasy. Ma drugi telefon. Znika na całe dnie (nie pojawia się nawet, gdy ma być pod ochroną policji w domu Hanka). Gdy Hank szuka Walta natrafia na Tuco - lokalnego bosa narkotykowego. Strasznie dużo poszlak. Gale'a namierzył po jednej ulotce.
Przy okazji przypomniała mi się kolejna sprawa. Czy było wyjaśnione jak wyglądał podział terytorium w czasach Tuco? Przecież jak się dowiedzieliśmy Tuco był przedstawicielem kartelu po tej stronie granicy. Handlował metą. Jednocześnie przecież gdzieś poza akcją działał Gus, który też handlował metą i dzielił się zyskami z kartelem. Nie było konfliktu interesów? Być może Gus i jego sieć dostarczała produkt, a Tuco pełnił rolę hurtowni, która puszczała w ruch małe trybiki. W 3 sezonie dowiadujemy się jednak, że Gustavo o Tuco wiedział niewiele. Zakładam więc, że nie robili ze sobą interesów. Dlaczego więc kartel wysłał Tuco do USA, by sprzedawał metę na stosunkowo małym terenie i w stosunkowo niewielkich ilościach, gdy tuż obok działał "duży gracz", który dzielił się zyskiem z kartelem. Trochę to dla mnie pokręcone.
4. Ja to widze tak:
Gdy Jessie zaczął się burzyć o wykorzystywanie dzieciaków w interesie, Gus postanowił zrobić taką ustawkę, jaka odbyła się w magazynie. To wtedy mógł zechcieć zbliżyć do siebie tych dwóch dealerów tylko dla zrobienia tej pokazówki. Oni wcześniej mogli go nie znać. Potem, jak juz Jessie się z nimi "pogodzi", to:
a) dzieciak idzie do piachu (zabijają go tamci dwaj)
b) oni idą do piachu (zabija ich.... powiedzmy Mike)
Tylko że wtedy dzieciak powinien zginąć "w wypadku", a od egzekucji... hm... no cóż, myślę, że każdy z nas może tutaj sobie wiele dopowiedzieć :)
co do punktu 2:
Ja to uważam, że im mniej o Gusie wiemy, tym ta postać jest ciekawsza i niech tak pozostanie :)
Tyle ode mnie. Pozdrawiam
Co do Gusa, to uważam tak samo. Strasznie intrygująca postać. Myślę jednak, że te niewielkie wstawki o jego przeszłości jeszcze powrócą. Skoro był powiązany z kimś tak ważnym, że nawet kartel nie mógł go zabić, to jest to spore pole do manewrowania w kontekście zemsty na Walterze. Kto wie, może dlatego potrzebny jest mu ten ogromny karabin :)
3. Możliwe, bo w przypadku prawniczki ona niejako stała z boku sprawy, w kwestii mety ograniczyla się tylko do udzielenia porad Skyler. Saul bezpośrednio angażuje sie w dzialalność.
5. Też przez dlugi czas utrzymywałam, że dziwnym jest, że Hank nie domyśla się kim jest Walt. Dopiero jeden z użytkowników podsunłl mi myśl, że to NAM zachowanie Walta wydaje się tak podejrzane, bo my WIEMY :)
Z perspektywy Hanka zachowanie Walta łatwo wytłumaczyć uzależanieniem od hazardu oraz rakiem. Raka miał - prawda? Hazard - historyjka też jest spójna i wiarygodna. Od osób śmiertelnie chorych i/lub uzależnonych oczekujamy dziwnych, irracjonalnych zachowań.
Już to raz pisałam: ludzie wierzą w to, co chcą wierzyć i widzą to, chcą widzieć. Hank widzi szwagra, nudnego ciapę, któremu ostatni rok życia dał w du*pę :) Zachorował i przeszedł ciężką terapię, odreagowuje to w dziwaczny sposób, na dodatek wpada w uzależnienie (tu ponownie zgodne z opinią o Walcie, którego Hank traktuje jak nerda), które przynosi zysk - wytłumaczony przypływ gotówki. Wszystko wbrew pozorom układa sie w logiczną całość. Hank nie ma powodów, by nie wierzyć Walterowi.
Dopiero złapanie Walta na jakimś kłamstwie, błędzie, pozwoliłoby Hankowi spojrzeć na niego z innej perspektywy i wtedy dopiero brakujące puzzle wskoczą na swoje miejsce :)
Co do strefy wpływów kartelu, Gusa itd. Już nie pamiętam dokładnie tych odcinków i nie chcę mieszać, ale może tak właśnie było, że Gus miał coś w rodzaju hurtowni, od niego kupowali dystrybutorzy, którzy z kolei mieli kolejnych podwładnych a ci kolejnych, stojących na ulicach. Przy czym Gus miał również swoją siatkę. Wytłumaczeniem, czemu wszyscy nie należą do niego moze być fakt, że jak np w LA miasto nie należy do jednego gangu/organizacji, tylko dzielnice przypisane są do różnych grup, zaopatrywanych w towar przez 1 -2 dostawców. Raczej czarny diler nie sprzeda towaru w dzielnicy latynoskiej i na odwrót :)
Mnie pamiętam swego czasu ukłuło to, że Walter z Jessim siedzieli sobie spokojnie przetrzymywani w posiadłości Tuco i Hectora, gdzieś nieopodal granicy. Potem stamtąd w cudowny sposób uciekli i w jakiś cudowny sposób wykaraskali się ze wszystkich podejrzeń. Policja ostatecznie łyknąła bajeczkę, że Tuco ukradł Jessiemu samochód. Jak mogli do tego dopuścić? Jessie z Walterem zwinęli się w pośpiechu, gdy na miejscu pojawił się Hank. Nie zatarli więc po sobie odcisków palców zostawionych w posiadłości Tuco. Policja mogła bez większych problemów udowodnić Pinkmanowi, że bajeczka o kradzieży samochodu nie trzyma się kupy. Zabrakło mi tu jakiejś sceny z zacieraniem śladów.
Oj, żeby to było 1 miejsce, gdzie zostawili odciski palców :)
A teraz? O ile dawniej nikt nie zwrócil uwagi na rodzinne auto w kolorze - to byl w ogóle jakis kolor? O tyle teraz nasz capo di tutti capi rozbija się seksownym, czarnym muscle car. JA bym się obejrzała :D , gdyby takie cudo koło mnie przejechało, zaparkowało u sąsiada, czy pod pralnią. "Panie władzo pyta pan czy coś się tu działo ostatnio w tym magazynie naprzeciwko? Ej nic, ale jakie cacko tam codziennie przyjeżdżało..." Wiesz o co mi chodzi :)
Ja myślę, że to właśnie prędzej czy później wyjdzie. Walt kupil nową furę w momencie gdy... zwyczajnie zaczęło mu odbijać i to te błędy własnie prawdopodobnie w końcu doprowadzą Hanka na jego trop. Przynajmniej mam taką nadzieję! Nie mogę się doczekać odcinka, w którym Hank pozna prawdę :)
Ja też :) ten moment, kiedy jasność spłynie na niego.... :O Już, już myślałam, ze to poczuł, kiedy jego szef mu powiedzial, jak nigdy nie kapnął się, że boss narkotykowy był cały czas pod jego nosem :)
Walt popełnia tyle błędów, że tylko szczęściu zawdzięcza, że nie jest jeszcze złapany. Nawet nie może wypić, żeby nie chlapnąć, czego nie powinien. Po pijaku wychodzi z niego wszystko , co najgorsze, szczególnie pycha. To ona kazała mu "przechwalać" się przed Hankiem, że za takim super planem produkowania mety nie mógł stać jakiś hipis, co z koleji dało do myślenia Hankowi, który dalej poprowadzil śledztwo z wiadomym skutkiem. Nie mógl znieść, że komuś przypisywane są jego "zasługi".
Przeszłość Gusa moim zdaniem będzie powiązana z Madrigalem i jeszcze będzie o niej głośno. Na początku bodaj drugiego odcinka 5 sezonu był dziadek próbujący sosów, jakiś wielki narkoboss. Mam wrażenie, że Walt myśli, że wykończył już największą szychę, ale nieźle się zdziwi (początek pierwszego odcinka).
Jeśli chodzi o pierwsze spotkanie Hectora z Gusem to w tamtym momencie Hector nie miał powodów do nienawiści. Nie lubił Gusa, ale to wszystko. To Gus nienawidził Hectora, ale oczywiście potrafił to dobrze ukryć. Hector znienawidził Gusa gdy domyślił się, że to on przyczynił się do śmierci jego siostrzeńców, no i oczywiście jeszcze bardziej, gdy Gus powiedział mu, że wybił całe przywództwo kartelu.
Spotkanie z dilerami - chodziło o Walta i Jessiego, dilerzy zostali wezwani przez Gusa na dywanik, żeby wytłumaczyć o co poszło.
Podział terytorium z Tuco - z tego co pamiętam w którymś z odcinków ktoś wspomniał, że Tuco miał być nowym człowiekiem kartelu po tej stronie granicy. Kartel nie ufał już Gusowi, dlatego starali się wkręcić kogoś z rodziny. Tuco zaczynał na stosunkowo niskim szczeblu, prawdopodobnie był podczepiony w jakiś sposób pod Gusa, ale ze względu na koneksje miał dużo większą niezależność. Być może kartel planował usunięcie Gusa w odpowiednim momencie a Tuco miał go wtedy zastąpić.
Piszę to po raz bodajże trzeci, ja doskonale wiem o co chodziło w tej scenie z dilerami. Nie rozumiem tylko jak to możliwe, że ludzie operujący na ulicy czyli najniższym szczeblu wiedzieli kim jest główny szef.
to byli, jak to Gus powiedział, wieloletni współpracownicy, którym ufa. Może jak Gus był jeszcze "malutki" i dopiero rozwijał swoją sieć i dystrybucję to poznał tych dwóch. Ci dwaj mądrzy nie byli więc pozostali na tym samym poziomie, a Gus się wybił. Równie dobrze mogli wtedy pilnować jego interesów na niższym szczeblu tak jak to się robi w firmach - podstawiasz swoich ludzi, którym ufasz by pod przykrywką pilnowali pozostałych pracowników. Dla mnie ta scena nic nie dowodzi.
Co do Kartelu to jest to wyraźnie jest powiedziane, że z Gasem mają teraz szorstkie stosunki. Przed spotkaniem Ci z Karteru zapytali Mike czy jest dużo broni a ten zapytał ich czy ktoś każe im oddawać ich broń. To małżeństwo pomiędzy Gasem a Kartelem jest tylko z rozsądku i każda ze stron patrzy się tylko uniezależnić a potem "rozwód", co też Gus uczynił.
a co do przeszłości Gusa to wróci w przyszłości :)
Gus kiedyś powiedział, że zajęlo mu 20 lat wypracowanie sobie pozycji w USA, wiec musiałby tych kolesi poznać kiedy byli dziećmi.
Nie mam pojęcia. Ale idąc za Twoim tokiem rozumowania, poznają dorosłego Gusa jako dzieci/nastolatki. Po czym Gus wystrzela wysoko w gangsterskim światku równocześnie zachowując głęboką konspirę, ale dalej utrzymuje kontakt z owymi dzieciakami, które po dorośnięciu dalej sprzedają dragi na ulicy.
a może to nie byli zwykli dealerzy. Może to byli szefowie jednego z gangów. To przecież oni kazali zabić kumpla Jessego i to oni pozbyli się problemu jakim był dzieciak
Mogło i tak być :) wątek nie był rozwinięty i pozostawił niestety wątpliwości co do logiki, wysuniętych właśnie przez Cycsona
Zaufani czy nie, dla mnie to czysta głupota. Ludzie "pracujący" na ulicy nie powinni wiedzieć kim jest główny szef. Nawet Mike nie powinien być im znany, bo był na oficjalnej liście płac Pollos Hermanos i policja mogłaby się zacząć tam kręcić. Victor był najwyżej postawioną osobą, do której wg mnie powinni mieć dostęp. Skoro byli tak zaufani dla Gusa i byli z nim tak długo, to czemu ciągle babrali się z dilerką na ulicy? Coś mi tu nie gra w tej historii. Czy zaufani ludzie nie powinni wykonywać trochę bardziej skomplikowanej pracy? Może byli za głupi, ale wtedy znowu wracamy do pytania - czemu znali Gusa?
Jak już Ci napisalm wyżej, też mi się wydaje to naciągane :) Szczególnie, że Gus został przedstawiony jako bardzo zakonspirowany gangster, którego nie można posądzić nawet o wyrzucenia śmiecia na podłogę.
Czytałam gdzieś, że dlatego policjanci działają długie miesiące pod przykrywką w strukturach gangu, bo to jest jedyny sposó, żeby uzyskać dostęp do grubych ryb. Muszą się sprawdzić, zeby wspiąć się w hierarchii na tyle wysoko, żeby poznać szefostwo. Gdyby dilerzy z rogu ulicy znali management, nie byłoby wymagane takie poświęcenie :)
Jak już wspomniałam, najbardziej prawdopodobne wydaje się, że Gus chciał utrzymać spokój wśród swoich najbardziej wartościowych pracowników. Cała ta scena zrobiła na mnie wrażenie zaaranżowanego przedstawienia. Gus odstawił scenkę twardego, ale honorowego gangstera, który prowadzi swój biznes oszczędzajac starców, kobiety i dzieci :D Więc albo:
a) dilerzy nigdy nie widzieli Gusa, dopiero teraz zostali przywiezieni na miejsce, wydano im polecenia jak mają się zachować, a potem mają potulnie wrócić na miejsce i zapomnieć o całej sprawie, bo inaczej kaputt
b) dilerzy znali Gusa, byli w rzeczywistości wyżej w hierarchi, "opiekowali się" sprzedawcami i byli generalnie od brudnej roboty (zabijanie przychodziło im bardzo łatwo)