Pierwsza połowa odcinka nijaka, potem rewelacyjna scena "rzezi" podsycona absurdalną muzyką, ciekawy zwrot w kierunku Czech. A reszta... tragedia, zawiodłam się bardzo.
Okej, przepraszam, może słowo "tragedia" to za dużo, ale jestem pod wpływem emocji, skończyłam odcinek 5 minut temu. Przynajmniej scenarzyści pozbawili mnie mrożącego krew w żyłach oczekiwania. Jasne, ciekawa jestem, co będzie dalej, ale ten rok przerwy jest mi teraz obojętny jakoś. Hank dowiaduje się prawdy w łazience z opuszczonymi spodniami... żenujące, beznadziejne rozwiązanie sytuacji.
I biedny, nieświadomy Jessie, który swoje życiowe miejsce zajmuje obecnie na kanapie. To mnie chyba najbardziej ciekawi - co z nim dalej będzie, bo przecież interes się skończył, a zacznie się wielki proces, jak mniemam.
Ale to przynajmniej potwierdza teorię, że na najlepsze pomysły wpada się na klozecie :D
No i mimo tej - moim zdaniem - wpadki, te 8 odcinków to wciąż najlepszy sezon BB.
PS jeszcze taki szczegół: tyle kasy zarobili, a Skyler nadal zmywa naczynia ręcznie
W tym serialu muzyka bardzo czesto byla dobierana tak, ze w teorii w ogole nie pasowala a mimo to wychodzilo to swietnie. Kazda scena gotowania jest otoczona przyjemna i skoczna muzyka jakby gotowali sobie rosołek, a to wlasnie gotowanie jest przyczyna wszysstkiego co w serialu sie stalo ;p Mnie osobiscie bardzo sie podobal montaz morderstw w wiezieniu, widok Walta stojacego w ciemnym pokoju spokojnie patrzacaego sie an basen gdy w tym samym momencie na jego zlecenie ginie 10 osob, mocny : ) Nic sobie ztego nie robil. Hank wpadajacy na wszystko podczas srania? Hm... ni to sie podoba, ni to przeszkadza. Obojetne mi to bylo, tak czy siak nie moge sie doczekac finalnych 8 odcinkow.
"W tym serialu muzyka bardzo czesto byla dobierana tak, ze w teorii w ogole nie pasowala a mimo to wychodzilo to swietnie. Kazda scena gotowania jest otoczona przyjemna i skoczna muzyka jakby gotowali sobie rosołek" - no przecież wiem :D To akurat podobnie jak w Dexterze,też uwielbiałam wesołą kubańską muzyczkę towarzyszącą pakowaniu różnych części ciała do plastikowych worków.
Scena zabójstw i stojącego Walta od razu mi się skojarzyła z Michaelem Corleone, który w podobny sposób oczekiwał na załatwienie "interesów"
Hah, to samo. Z tym, że bezwzględny Michael w międzyczasie wyrzekał się Szatana.
@Mikasa - może lubi.
@Dawid1420 " Kazda scena gotowania jest otoczona przyjemna i skoczna muzyka jakby gotowali sobie rosołek, a to wlasnie gotowanie jest przyczyna wszysstkiego co w serialu sie stalo"
No tak, ale samo gotowanie jest po prostu fajne. Wytwarzanie substancji chemicznych jest cholernie przyjemnie, jeśli się to lubi.
Wiem coś o tym. Jeszcze przy świetnych, drogich maszynach, gdy sam W. całe życie uczył chemii w liceum ;)
Też mi się wydaje, że trochę takie od niechcenia te ostatnie 2 odcinki. Dla mnie 2 pierwsze sezony były najlepsze (albo wtedy inaczej odczuwałem ten serial). Ten odcinek nie wzbudził we mnie takiego nastroju niecierpliwego oczekiwania na kolejny, no ale zawsze ta ciekawość jest.
Nie rozumiem dlaczego uwazacie, ze interes sie skonczyl? Jak narazie wiadomo, ze powiedzial tak tylko wlasnej zonie, nie sadzicie chyba, ze z tego interesu mozna "odejsc" zostawiajac za soba kilkadziesiat ludzi ktorzy sie z tego utrzymuja. Zapewno on juz nie bedzie gotowac, ale interes dalej nalezy do niego, przeciez Gus Fring, tez tylko zarzadzal tym wszystkim. Tak samo nie rozumiem dlaczego autor twierdzi, ze to bylo beznadziejne jak dla mnie to byl najlepszy odcinek w tym sezonie i napewno jeden z lepszy w serii, nie bylo w nim niedociagniec, akcja byla wartka (a nie jak w niektorych odcinkach przegadana), do tego doszly nowe watki.
a kto mu zabroni? Chyba nie Lydia, a kolesie z sąsiedniego terenu, którym dostarczał kryształ mają inne źródła zdobywania towaru. Co mi przyszło na myśl, to z emerytury Walta będzie mógł być niezadowolony Todd - on się dopiero rozkręca, zarobił, ale pewnie nabrał tylko apetytu - może on będzie coś modził w drugiej części sezonu
Nie wiem jak reszcie, ale mi się bardzo podobał.
Po 1. Każdy zapewne myślał, że będzie to jakaś naprawdę mocna końcówka, że Hank twarzą w twarz stanie z Waltem i dowie się, kim tak naprawdę jest nasz główny bohater, a tu całkiem inny obrót wydarzeń, praktycznie niespodziewany.
Po 2. Uwielbiam ten czarny humor w serialu, dlatego bardzo się cieszę, że była taka końcówka a nie inna. Uważam, że to specjalny zabieg scenarzystów, aby widzowie czuli pewien niedosyt, który zostanie wypełniony po brzegi naprawdę mocną scenę kończącą serial.
Zabrakło mi jedynie "plum" na koniec, jako "wisienki" na torcie :D
Mam identycznie :) Wszyscy się spodziewali nie wiadomo jakiego dramatu, a tu Hank idzie srać i wpada na trop. Dla mnie ta scena była genialna! Uwielbiam czarny humor w BB ;)
"Zabrakło mi jedynie "plum" na koniec, jako "wisienki" na torcie :D "
You made my day bro! ;D
Ale Hank raczej nie wygląda na takiego typa który sam z siebie sięga po książki więc ostatnia scena nawet pasuje. :P
Ja byłam niemal pewna przez 2 ostatnie minuty, że Walter Jr dostanie ze snajperki czy coś, a tu proszę, zakończenie było tak prozaiczne. ;p Mi tam się podobało.
To już prędzej Lidka przy spisywaniu listy, ale tak czy siak byłoby to głupawe.
Ja myślałem, że np. Holly wpadnie do basenu, albo uderzy głową o ziemię, a tu takie zaskoczenie :) w każdym bądź razie, w końcowej scenie na pewno były emocje.
Pamietajcie, że ten serial lubi zaskakiwać :) także wszystko się okaże. Po za tym to, że Hank odkrył książke o niczym nie świadczy bo Walter i tak jakoś wyjdzie z tej sytuacji tak jak zawsze to robi ;D
To w jaki sposób Hank w końcu wpadł na trop nie jest dla mnie w ogóle głupie. Ten serial jest pełen tego typu zagrywek. Ja od początku byłem pewien, że Hank zorientuje się właśnie na skutek jakiegoś zupełnie przypadkowego z pozoru nic nie znaczącego faktu. Ot leży sobie książka w kiblu i on ją bierze do ręki.
To zajebiście wpisuje się w całą konwencje. Bawisz się w gangsterkę, zabijasz ludzi, narażasz rodzinę a tu proszę jednak głupota i jesteś całkiem odkryty. Byłem pewien, że tak to się potoczy. Hank coś zobaczy co mu się skojarzy z jakimś faktem w z przeszłości. Albo padnie jakieś słowo, zforumułowanie i nagle coś mu w głowie zaskoczy.
To było super. Po scenie w ogródku widać że sprawa już przycichła, pełna sielanka. i nagle bomba !!!
Było super :)
W ogóle cały odcinek to bardzo dobre podsumowanie mid-sezonu. Dużo akcji, potem wyciszenie, na końcu wreszcie wyczekiwany od niepamiętnych czasów trop Hanka. Takie zakończenie jest i satysfakcjonujące, i zachęcające do dalszego oglądania, a jednocześnie spokojne, nie ma wkurzającego cliffhangera, który nie dawałby człowiekowi spokoju. Takie zrównoważone, eleganckie zamknięcie. Można spokojnie poczekać na drugą połowę sezonu, kicha tylko z tym, że aż cały rok :(.
zgadzam sie, wlasnie oczekiwalem spokojnego zakonczenia bez zadnego napięcia do następnej polowy i juz jak zobaczylem muche to wiedzialem :D
czy ktoś jeszcze myślał, że w ostatniej scenie; jak wszyscy siedzą piją rozmawiają etc.; Walter Junior dostanie kulkę od snajpera? Szczerze oglądając tą sielankę byłem pewny, że zaraz na oczach Skyler padnie jej dziecko ...
to nie jest serial prawniczy wiec nie bedziemy ogladali procesów, meta dalej beddzie szla pełna parą a Hank ? hmmm róznie sie to moze rozegrac . Jesse oczywiscie wróci z kanapy ;)
na pewno nie wyda Walta, bo ma świadomość, że to może wyglądać jak wielomiesięczne krycie. Zresztą Walt sponsorował leczenie Hanka i z przywiązania może taić tą informację. Ciekawa jaka będzie mina Walta jak się dowie, że Hank wie i jak wpadł. ;]
Ja najbardziej żałuję tego, że cała historia potoczyła się tak szyko - nie chcę żeby serial był przeciągany w nieskończoność, po prostu szkoda, że Walt (nie patrząc już jak "bzydkie" rzeczy robił), nie doszedł do poziomu Fringa (a przynajmniej ja tego nie odczułem) - może to dlatego, że na koniec został w interesie sam - jako kucharz/biznesmen. Samo zakończenie półsezonu - dobre, na pewno lepsze niż w Dexterku (bitch please - to była dopiero sztampa). W breaking bad podeszli do sprawy ironicznie, bez wybuchów, fajerwerków - ino kibel, przerażony wzrok Hanka - było wymownie. Przynajmniej twórcy, nie żerują na naszej ciekawości (bo koniec bez akcji) - można domyślać się co będzie dalej. Wszystko dzięki temu, że postawili na statyczność obrazu - nie ma akcji w której hank mierzy ze spluwy do walta. W sumie nie mam pewności co się stanie - UWAGA GDYBANIE! Możliwe, że hank będzie chciał porozmawiać z don woltero na te ciężkie tematy, a ten zrobi coś głupiego... (wywinąć się policji wywinie - pokazali to na początku sezonu bodajże) A! I skoro nie chciałaś "mrożącego krew w żyłach oczekiwania" to nie wiem już co by CIę zadowoliło - bo odkryć drugą tożsamość Walta Hank w końcu musiał.
Walt skończył z produkcją mety - i jak na złość teraz Hank domyśli się wszystkiego. Co zrobi - to faktycznie jest zagadkowe, ale nie sądzę żeby go krył...
Ponadto czy Wy macie jeszcze jakieś uczucia do WW po tym wszystkim? Przecież to już regularny morderca, szlag trafił wszyściutkie jego zasady.