Cześć mam pytanie. Zaczynam oglądać jestem na 4 odcinku sezonu 2. Ogólnie serial fajny ale nie mogę już patrzeć słuchać i ogólnie oglądać skyler bo nią rzygam. Czy ona jest taka denerwująca bez przerwy ? Już z 4 odcinki całe by się złożyło patrząc na jej narzekanie. Czy mogę liczyć, że w końcu się zamknie ? Nie wiem potrąci ją samochód, zginie w wypadku, utknie w szpitalu ? Chce skończyć ten serial ale jak na razie to dostaje nerwicy ile razy ją widzę. \
Tylko raz miałem takie obrzydzenie w stosunku do kogoś i dotyczyło to raczej książki niż serialu.
Proszę bez spojlerów co się stanie, tylko odpowiedź na moje pytanie czy w końcu będzie jej mniej.
Dzięki
W takim razie odpuszczam sobie serial i biorę się za coś innego. Serial zapowiadał się dobrze, niektóre odcinki wgniatały w fotel swoim poziomem ale schemat co drugiego odcinka skupiającego się tylko na skyler po prostu odebrał mi ochotę.
Dzięki wielkie za odpowiedź
W 5 sezonie jej postać całkowicie się zmienia, przechodzi przemianę i wtedy bardziej irytujący jest Walter. Oglądaj i nie zrażaj się przez jedną postać, to głupota...
Dobrze, wszyscy tak polecają mi ten serial to zapytam się inaczej. Czy stracę coś szczególnego jak będę jej wątek przewijał ? Zdecydowanie jej rozterki i problemy mnie interesują dlatego zastanawiam się czy coś mnie ominie ważnego jak po prostu widząc jej dyskusje z Waltem czy ogólnie ją na ekranie po prostu będę skipować.
W drugim sezonie nie zmieniło się zbytnio nic od pierwszego, jedynie to, że urodziła się córeczka. W ogóle pierwsze dwa sezony są bardzo do siebie podobne, dopiero zmiana następuje od trzeciego wzwyż, gdzie Skyler powoli oswaja się z sytuacją, dowiaduje co robi jej mężuś, a potem nawet pomaga mu w praniu brudnych pieniędzy :) także nie zniechęcaj się bo ogólnie w tym serialu bardzo mocno liczą się relacje międzyludzkie. Nawet twórcy stwierdzili, że ich zamierzeniem było zniechęcić do widzów Waltera, co naprawdę mocno widać w V sezonie, przez co postać Skyler nie jest już tak irytująca na tle głównego bohatera. Mnie bardziej denerwuje ta głupiutka Marie. A poza tym, dla tak zajebistych scen, które jeszcze zobaczysz warto przebrnąć przez wszystko, chociażby dla popisu aktorskiego Cranstona (najlepsza rola jaką kiedykolwiek widziałem we wszystkich serialach, serio).
I i II sezon - takie wprowadzenie do serialu, dużo czarnego humoru, większość zdarzeń nie jest tak dramatyczna jak w następnych sezonach.
III sezon - powoli robi się mroczniej, ale nadal widać jeszcze cząstkę z poprzednich serii, a finał miażdży.
IV sezon - no tu już nie ma przebacz, brutalność, całkowite zagnieżdżenie się w kryminalnym otoczeniu, a scena z 4x11 miodzio! Dla takich chwil warto żyć, aż mnie dreszcz przeszedł.
V sezon - wszystko to co w "czwórce", ale z jeszcze większym uderzeniem, dużo problemów naszych kucharzyków i nie tylko, powoli robią się nie ostrożni a koniec końców sam się dowiesz (zresztą wszyscy się dowiemy, bo ostatnie 8 odcinków już za niecałe 2 miesiące).
PS. Też mnie irytowała ta baba, ale przebrnąłem, wziąłem na luz i mógłbym oglądać nawet jak Jesse je kanapkę z masłem orzechowym przez cały odcinek, tak się wkręciłem! Więc nie przewijaj i oglądaj, a nie pożałujesz.