Podobało się wam zakończenie? Bo mnie to średnio, oczywiście było fajne, ale ja wolał bym by zamiast umierać (Wiem, że głupio brzmi) powinien zaczekać na policje, wtedy zmiana ujęcie i oddalenie od ekranu kamery, a wtedy Walter mówi "I tak z grubsza było" A jakiś agent mówi "dlaczego dałeś się złapać?" o W.W odpowiada "dla Hanka", Zmiana ujęcia (kilka miesięcy/lat później), księgarnia, w witrynie książka o tytule "Heisenberg" lub "Breaking Bad" :] autorstwa Skyler (nazwisko panieńskie) White z nalepką bestseller a na okładce szkic Waltera (ten którzy mieli kuzyni Tuco) a potem ujęcie jak ktoś kupuje (w garniturze) tą książkę i natychmiastowy zjazd na twarz kupującego by okazało się, że to uśmiechnięty Jesse (ale już z inną tożsamością) który się ustawił (ma legalną pracę, dziewczynę itp.) dzięki reszcie pieniędzy jakie miał, wychodzi z księgarni i wtedy napisy końcowe. :)
Tak według mnie powinno wyglądać zakończenie serialu. :]
A po napisach końcowych ostateczna scena z mindfu*kiem, w którym okazuje się, że Walter Jr tylko udawał porażenie mózgowe.
Epicka scena w której obserwując akcję zza pleców Juniora, widzimy jak się prostuje, odrzuca kule i idzie normalnie przed siebie ulicą. Kamera przeskakuje na jego twarz, na której widnieje złowrogi uśmiech satysfakcji, Junior idzie w stronę kamery, lecz ta powoli się oddala, a wszystko za jego plecami eksploduje... Ech, już zobaczyłem tę scenę oczami wyobraźni.
Junior mógłby stać się drugim Heisenbergiem. W wieku 18 lat Schwartzowie przekazują mu torbę pełną pieniędzy, wśród nich znajduje się list do Juniora, dokładna instrukcja jak ugotować mete, oraz namiary na Laboratorium które zrobił Wolter dla młodego. Junior posiadał by dużą wiedzę na temat Chemii, ponieważ jego ojciec był nauczycielem i lubił dużo o tym mówić. Wtedy jest akcja gdzie idzie środkiem ulicą, wyrzuca kule i idzie o własnych siłach, a na jego twarzy widnieje złowieszczy śmiech. Dochodzi do tego laboratorium, wchodzi do niego i zamyka za sobą drzwi. Potem rozgląda się, patrzy na wszystkie sprzęty ( najlepsze jakie są na rynku). Nagle zauważa tą maskę, podnosi ją i zakłada. Kamera na jego twarz ( nadal się uśmiecha ) i mówi "Dzięki Tato". I koniec. Takie zakończenie by wszystkich zdziwiło.
"Junior posiadał by dużą wiedzę na temat Chemii, ponieważ jego ojciec był nauczycielem i lubił dużo o tym mówić."
No faktycznie, wiedzę mu w genach przekazał XD
To może jeszcze Marie została superagentką DEA, bo jej mąż był agentem i lubił o tym mówić...
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Według mnie to co napisałeś to taki bardziej happy end, nie pasuje mi do tego serialu bo "Breaking Bad" to serial dramatyczny. Walter nie miał żadnego powodu aby dalej żyć bo życie straciło dla niego sens. Rodzina od niego odeszła, wszyscy zaczęli go nienawidzić. Po za tym miał świadomość, że za jakieś pół roku umrze na raka, we więzieniu na pewno nie zapewnili by mu odpowiedniego leczenia. Co byłoby dla niego lepsze? Umrzeć w tej akcji czy umrzeć w więzieniu po pół roku bezsensownej dla niego odsiadki gdzie nikt by go nie odwiedzał?
Możliwe, ale w ten sposób śmierć Hanka nie poszła by na marne, oprócz tego w więzieni przez więźniów byłby traktowany jak król. ale po prostu napisałem moje wymarzone zakończenie.
Myślę, że śmierć Hanka nie poszła na marne. Dzięki temu Walt dokonał zemsty na gangu Jacka i jednocześnie zlikwidował przemysł najczystszej na świecie metamfetaminy, czyli to, do czego dążył Hank. Moim zdaniem Walt nie byłby zadowolony gdyby traktowano go jak króla. To tylko przypominało by mu o tym, że przez swą rządzę bycia kimś wielkim stracił swoją rodzinę.
"A jakiś agent mówi "dlaczego dałeś się złapać?" o W.W odpowiada "dla Hanka""
No stary, przesadziłeś, to by było za bardzo cukierkowe i całkiem nie pasowałoby do tego jak się serial wyglądał - tak jak kolega dirt16 napisał - BB to serial dramatyczny z dużym stawianiem na realizm (ah ta obleśna prostytutka :D), więc przesłodzone "dla Hanka" to byłaby masakra. A danie się złapać i dobrowolne pójście WW do więzienia w żaden sposób nie spowodowałoby, żeby śmierć Hanka została odkupiona, czy też nie poszłaby na marne, no bo jak? Poza tym danie się złapać to proces, to odsiadka czyli przedłużanie męczarni rodziny, a tak zginął i koniec tematu, mogą zaczynać żyć dalej. Śmierć Waltera była najlepszym rozwiązaniem - po prostu nie miał żadnego powodu żeby żyć. Na moje oko, zakończenie miało pokazać, że wszyscy żyli potem długo i nieszczęśliwie ze stratą czegoś znaczącego - i takie właśnie ono było.
"potem ujęcie jak ktoś kupuje (w garniturze) tą książkę i natychmiastowy zjazd na twarz kupującego by okazało się, że to uśmiechnięty Jesse"
Jesse to osobna historia - chłop po tylu przeżyciach, po tylu udziałach w zabójstwach, przeżyciu tylu zagrożeń życia, straty dwóch kobiet, byciu niewolnikiem to normalnym już nigdy by nie był - zbyt dużo traumatycznych przejść ryje beret.
Pewnie masz racje, tym motywem z książką i Jessem chciałem nawiązać do słów Waltera (nie pamiętam dokładnie) "Za parę lat wszystko co przeżyłeś wyda się tylko odległym koszmarem"
Ale jak już pisałem byłoby to dla mnie idealne zakończenie, po takim zakończeniu mógłbym spokojnie umrzeć (jak to się czasem mawia)
A co byście powiedzieli na takie zakończenie? https://www.facebook.com/233833860126797/photos/a.280303635479819.1073741830.233 833860126797/303591143151068/?type=1&theater
Cóż, spodziewałem się braku klasycznego happy endu. Opisany przez Ciebie poszedłby o dwa kroki za daleko w porównaniu z tym co mieliśmy przedstawione w serialu.
a co powiesz na to, że the walking dead jest kontynuacją tego serialu??
http://www.hitfix.com/comedy/amc-has-secretly-been-warning-us-breaking-bad-is-th e-walking-dead-prequel
nieznajomy43,wybacz ale nie mogę się przekonać do The Walking Dead. Myślę że apokalipsa zombie to materiał na film a nie serial. ;)
Nie zgadzam się... patrzac na to w ten sposób Skyler również... nikt nie jest bez winy, ale można zinterpretować to tak, że Jessy częściowo był ofiara Heisenberga - jego intryg, był doskonale zmanipulowany, Heisenberg postanowił odkupić swoje winy i go uratował... Chociaż Jessy również ma swoją ciemną stronę to dobrze, że przeżył...