Fajnie się oglądało bb bo jakby nie było w poważną historie ludzie odpowiedzialni za serial
potrafili wpleść sceny pełne humoru (np polowanie na muchę w laboratorium heheh). Wszystkie
postacie mi się podobały z wyjątkiem żony mr White. Walt mógł ją odstrzelić w ostatnim sezonie
za zdradę i wieczne zrzędzenie;-) heheh
Szkoda że definitywnie serial się skończył choć z drugiej strony lepiej odejść w dobrym stylu niż
rozmieniać się na drobne jak było np w wypadku Prison Break. Dwa pierwsze sezony super a dwa
ostatnie tragedia.
Ale czemu tylu ludzi nie lubi pani White? ;) Przecież ona zachowywała się tak, jak zachowywałoby się wiele żon na jej miejscu. Zrzędziła? No może, ale co miała robić? Siedzieć cicho i nie protestować, jak jej mąż robił jakieś dziwne rzeczy na boku? Chyba nie na tym polega małżeństwo. Jak dla mnie wkurzająca to mogła być Marie, z tym swoim wtrącaniem nosa we wszystko i udawaniem, że na wszystkim się zna. Ale czemu Skyler wam nie podpasowała, to tak dokładnie chyba do dziś nie wiem ;P
Akurat w tej kwestii jeśli chodzi o Panią White nie do końca się zgadzam myślę że jak by była bardziej podległa mężowi to było by nudno i mniej realistycznie ;)
No właśnie. Mam wrażenie, że tylu widzów jej nie lubi, bo się stawiała... A przecież miała "zamknąć japę" i do tego udawać ślepą ;P
Mnie żona mr White wkurzała przede wszystkim niewiernością i zrzędzeniem. Cały czas ciosała kołki na głowie temu biednemu chłopu który pracował w pocie czoła na dobrobyt rodziny. A że kogoś po drodze wyeliminował to trudno;-) hehe Żartuje sobie teraz ale tak poważnie to mr White co by o nim nie powiedzieć troszczył się o rodzinę i nie zdradzał żony. Mógł przecież zostawić rodzinę, kupić sportowy wóz i uganiać się za młodymi pannami. Stać go na to było;-)
A tak z innej beczki to wydaje mi się że zakończenie serialu było takie mocne żeby obrzydzić widzom "złą drogę". Na koniec okazało się że cała praca głównego bohatera poszła na marne. Stracił rodzinę i dobre imię a także lwią cześć kasy którą zarobił na narkobiznesie.
Heh, dobrze że napisałeś, że żartujesz ;) W innym wypadku wzięłabym twoje słowa na serio, bo podejrzewam, że są osoby, które rzeczywiście tak myślą ;P
Ale żonie miało prawo się to nie podobać. Zdradziła go, bo to on nie był z nią szczery. Jako mąż nie był wobec niej w porządku. Widz wie, że robił to z troski o nią, ale ona tego nie wiedziała, więc miała prawo także nie zachowywać się do końca w porządku, zrzędzić, być podejrzliwą itp itd. Ze zdradą przegięła, ale jej motywy są jak najbardziej zrozumiałe.
A zakończenie było poprawne politycznie, pewnie. Gdyby wszyscy na koniec żyli bogaci happily ever after, to znając Amerykanów, pewnie dzień po emisji zakończenia zaczęłyby w Stanach masowo powstawać laboratoria mety ;D
Wg mnie ona go zdradzila ,zeby od nich odszedl i by sie od niego wreszcie uwolnic zrazajac go do siebie.
Możliwe ;) Wg mnie chciała się zemścić i zranić go i ja tam w pełni jej motywy rozumiem.
Jak facet zdradza to jest zły drań itd. a jak kobieta to robi to znaczy że i tak zły jest facet a ona biedna chciała mu coś "przekazać". Echhh babska logika;-) Mr White mógł jednak uganiać się razem z Jessem za striptizerkami. Na pewno pod względem estetycznym serial by zyskał;-)
Nie o to chodzi. Walter nie był przykładnym mężem. Dlaczego więc Skyler miała być przykładną żoną? W tym momencie ja cię mogę oskarżyć o męską solidarność :P Mężuś może robić sobie co chce, mieć jakieś tajemnice na boku, a żonka ma siedzieć cicho i dać mu robić co mu się tam podoba? Poza tym, nie napisałam, że popieram zdradę Skyler. Napisałam, że ją rozumiem ;)
Jak dla mnie żona Waltera była gorszą postacią od niego. Mr White wiedział że robi źle i że prędzej czy później spotka go kara za to co robił natomiast jego żona grał krystalicznie czystą chociaż była umaczana po uszy w gó... Gdyby Skyler umyła całkowicie ręce od tego co robi jej mąż i nie brała od niego pieniędzy to miałaby prawo oceniać Waltera i puszczać się z kim jej się zamarzy;-) Skoro wybrała inną drogą to powinna siedzieć cicho i przynajmniej udawać przykładną żonę bo jechali na jednym wózku z Walterem.
W każdym filmie czy też serialu są postaci które irytują. W BB Skyler była jak dla mnie prawdziwym czarnym charakterem i postacią irytującą ale to moja subiektywna ocena;-)
Moim zdaniem to było tak, że dopóki nie rozumiała co się wokół niej dzieje, to czuła się oszukana i według mnie jej różne głupie zachowania są uzasadnione. Potem natomiast kiedy Walt wreszcie powiedział jej o co chodzi i kiedy emocje opadły, to uspokoiła się i chciała mu jakoś tam pomóc. Czy uważała się za dobrą osobę? Nie sądzę. Wiedziała, że oboje robią źle.
Ja rozumiem, że w każdym serialu pewne postacie jednych irytują, drugich nie ;) Co nie znaczy, że nie możemy sobie podyskutować o nich. Na przykład mnie jako tako na nerwy nie działał w sumie nikt, ale jeżeli przyparta do muru musiałabym wybrać najbardziej irytującą postać, to byłaby to Marie.
"W BB Skyler była jak dla mnie prawdziwym czarnym charakterem"
Serio? Jeśli Skyler jest "prawdziwym czarnym charakterem", to kim jest taki Gus, Tuco, Hektor czy Mike? Skyler swoje za uszami miała, ale moim zdaniem łatka "czarny charakter" to trochę przesada ;)
Ok może to źle ująłem. Skyler wg mnie była negatywną postacią a nie czarnym charakterem bo dużo mieszała a mało wnosiła od siebie.
może przez charakterystyczne dla wielu kobiet: nie podoba mi się twoje zachowanie, bierzemy rozwód, nie podchodź do dzieci, wyprowadź się ze SWOJEGO domu. TAK, WYPROWADŹ SIĘ Z DOMU. BO TAK.
a do tego:
Jestem taka biedna, mój mąż jest taki zły. Już wiem, ZDRADZĘ GO (genialne!). O, mój szwagier potrzebuję pieniędzy na leczenie - wiesz co Walt, nie jesteś jednak taki zły, nie odchodź z biznesu, potrzebujemy tych pieniędzy! Hank ich potrzebuje! Niech stracę, możesz czasem wpadać do SWOJEGO domu na kolację! Albo nie jednak jesteś zły, nie podchodź do dzieci. Ale kup mi myjnię, chcę się spełniać, chcę naprawić bałagan który narobiłeś. A potem oddam całą TWOJĄ fortunę Tedowi. Jesteś Walt złym człowiekiem. Tak bardzo zlym! Mówisz że jest juz bezpiecznie, ale czy mogę ci zaufać. ZABIJ PINKMANA!
Walt, jesteś potworem! Wynoś się z domu!
tak to mniej więcej wyglądało ;)
trochę oczywiście przerysowane, ale jeśli nie znajdziecie tu zadnego argumentu pozwalającego zrozumieć, że można nie lubić tej wrednej dwulicowej hipokrytki to się zdziwię :)
"trochę oczywiście przerysowane, ale jeśli nie znajdziecie tu zadnego argumentu pozwalającego zrozumieć, że można nie lubić tej wrednej dwulicowej hipokrytki to się zdziwię :)"
Pozwól, że na początek odniosę się do tej kwestii, reszta potem ;) Nie zdziwisz się, bo...?
A, zdziwisz się :D Ok ok, wszystko w porządku ;)
Dobra, masz swoje racje ;) Ja jednak zawsze podkreślam, że jak jedna osoba nie zachowuje się w porządku, to niech się nie dziwi, że tej drugiej także odwala ;D Dla mnie to Walt zaczął być nie w porządku (pobudki miał szczytne, wiadomo, ale Skyler tego nie wiedziała, przynajmniej na początku). Potem cały coraz bardziej ją wtajemniczał, ale kłamał do ostatnich odcinków. Dla jej dobra? Zapewne tak. Tylko że nikt nie lubi być okłamywany, niedoinformowany itd. Skyler miała swoje wady, ale do jakiejś do szpiku kości złej jędzy jeszcze sporo jej brakuje. Przynajmniej moim zdaniem ;) Ale dzięki za fajny opis, rzeczywiście rozjaśniłeś mi sytuację ;)