Obejrzałem prawie 2 sezony i serial idzie w odstawkę, zachęcony byłem ciekawymi recenzjami/opiniami, ale mam już dość. Kolejny serial w którym akcja ciągggnnniieeeee się... nie wiem jak wam, ale mi to zabija całą przyjemność z oglądania. Fajnie że fabuła świetna, fajnie że gra aktorska dobra, tylko czemu jest to kolejny serial w którym zamiast 10-20 minut świetnego obrazu, mamy to samo przez 1-2 odcinki? To samo widzę w the walking dead - pierwszy sezon dobry (ciągnął się czasami, ale wybaczyłem, bo reszta była wyborna), ale jak mi serwują 3 odcinki
z akcją na pół odcinka i to jeszcze jest trochę nijako to ja wymiękam.
Daj mu jeszcze szansę! 3 i 4 to dla mnie najlepsze sezony. Coraz mniej w nich telenoweli - zaczyna się serious shit. :) A przeciąganie akcji - no cóż, chcą naciągnąć widza na jak najwięcej czasu spędzonego przed ekranem, ale czy nie ma tak w każdym serialu? :>
No często tak, ale oglądając genialne Suits czy wprawdzie przeciętny Arrow - nie czuje tego przeciągania ;) Do tego grona dorzucam Big Bang i kilka innych seriali... (oczywiście tematyka różna, ale chcę zauważyć że zawsze da się sklecić serial o szybszej fabule, oczywiście to także kwestia kasy -> vide Chuck).
Ja rozumiem skąd się bierze takie "kręcenie seriali", ale też twórcy muszą też wiedzieć - że przeciąganie serialu obniża oglądalność... często o tym zapominają
No to powiem Ci, że ja mam inne zdanie na temat Big Bang, już pomijając kompletnie fakt, że jest to sitcom i wszystko opiera się na zabawnych sytuacjach, które w tle mają bardzo delikatnie zaznaczoną fabułę. Nie daję rady oglądać już nowego sezonu. Po prostu wszystkie żarty są dla mnie wtórne, całe to nabijanie się z Penny, latanie Leonnarda za nią, latanie Amy za Sheldonem i podteksty w temacie orientacji Raja, kiedyś bawiły mnie do łez, a teraz wywołują średnio cień uśmiechu na odcinek. To wszystko w ogóle nie ewoluuje. I w sumie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego, do cholery, nagle pragnę psychologicznej ewolucji i nieprzewidywalnych zachowań postaci w lekkim, zabawnym sitcomie. I stwierdziłam, że właśnie takie - ciekawe (a nie mega szybkie) prowadzenie bohaterów w Breaking Bad, mnie już po prostu jakoś rozpuściło ;) i zaczęłam wymagać tego od innych seriali.
Choć nie oszukujmy się w serialach raczej raczkuję - HIMYM, The Big Bang, True Blood i Gra o Tron, a ostatnio właśnie Breaking Bad to wszystko co śledzę. Więc może po prostu powinnam na razie się zamknąć i przejrzeć ćwierć internetu, ale, jak dotychczas, ostatni z wymienionych ogląda mi się najlepiej ;)
Czasami potrzeba odmiany (coś się po prostu znudzi) - nie powiem że w pewnym momencie Big bang mnie zaczął nudzić (gdy oglądałem odcinek za odcinkiem, gdy jestem na bieżąco to w ogóle mnie nie nudzi), tak samo teraz oglądałem walking dead i o mało nie zasnąłem, a po zrobieniu skoku w bok na Arrow, nagle znów oglądam to "nudne" walking dead(ale oglądam też dlatego że nie ma sensownej alternatywy z zombie, a ten temat kocham). Choć czym dalej idę w las, to sądzę że powrót do BB może być zbawieniem. ;)
Jeżeli czytałeś recenzje to powinieneś wiedzieć, że Breaking Bad blizej bardziej do dramatu psychologicznego niż serialu sensacyjnego. Dla mnie sezon 2 jest najlepszy (No ok 4 wyżej). Ale wzorem kolegi powyżej polecam 3 seozn najwięcej kacji ze wsystkich (Od 6 odcinka tempo zapieprza, osiągając apogenium w finale)
Też miałem chwile zwątpienia co do serialu będąc w połowie 2 sezonu . Jednak znajomi którzy oglądali przekonywali mnie serial w tym miejscu dopiero zaczyna się rozkręcać . I mieli całkowitą racje , jak dla mnie sezon 3, 4 no i 5 naprawdę godzien tych wszystkich recenzji . Oczywiście zdarzył się jeden czy dwa odcinki na sezon bardziej nudne ale mimo to warto przebrnąć te pierwsze dwa sezony.
Właśnie taka opinia zmienia mój pogląd - w tym momencie jestem jak najbardziej za tym by dokończyć 2 sezon i wejść w trzeci - ale jakbym miał tą wiedzę wcześniej (o nudnych 2 sezonach), to w życiu bym się nie zdecydował na obejrzenie 1 odcinka.
Powiedziałem (a raczej napisałem) że BLIŻEJ mu do dramtu psychologicznego. Którym breaking nie jest. Choć te sceny to według mnie esencja serialu
napisałaś: "powinieneś wiedzieć, że Breaking Bad blizej bardziej do dramatu psychologicznego"
A ja odpisałem że (teraz moja interpretacja tego co napisałem): "to nie tłumaczy zapchaj dziur w serialu"
Sądzę że pewnie inne miałabyś zdanie oglądając ten serial od nowa. (Ja oglądając Chucka twierdziłem że serial się powolusiu staczał, ale i tak go uwielbiałem; po czym obejrzałem jeszcze raz od nowa kilka odcinków - wtedy zrozumiałem że niekoniecznie nasza pamięć idzie w naszym rozwojem, choćbyś 5 sezonów obejrzał w kilka dni :) )
jakbym mógł sobie pozwolić oglądać jakiś serial 5 razy ;) Chyba musiałbym rzucić dziewczynę lub studia. Wole jednak nie :)
Jestem samontym licealistą więc nie narzekam. :D Korzystam z wolności póki mogę :)
A dla mnie ta baaardzo powolna akcja, mnóstwo dialogów i niespieszne prowadzenie fabuły to to, co najlepsze w tym serialu. I w zasadzie cały drugi sezon to JEST dramat psychologiczny, w 3-4 dostajemy trochę sensacji, ale znowu nie tak dużo jak twierdzą ludzie na tym forum. Jeżeli sezon 2 ci się nie spodobał, to wątpię, byś polubił serial, ale nie powinieneś kończyć, warto obejrzeć to arcydzieło.
Nikt nie zmusza do oglądania, ale moim zdaniem dużo tracisz przestając oglądać ;)