Nie wiem co to za syndrom... śniło mi się dziś Breaking Bad i cały dzień o tym myślę, po raz
kolejny zobaczyłam ostatni odcinek serialu i po raz kolejny potwierdzam się w przekonaniu, iż ten
odcinek jest najlepszy ze wszystkich odcinków tego serialu...a sam serial określam mianem
genialnego...
Słowa Walta do Skyler zrobiłem to dla siebie, lubiłem to i byłem w tym dobry...
I ostatnie sekundy serialu gdy umierający Walt podziwia laboratorium...
Sama tematyka niby nie ma w sobie wielkiego patosu, ale mimo to ... czuje się w tej chwili jakiś
wyższy styl....
Ehhh...
Jestem totalnie pochłonięta serialem.... Postacią Walta, Jessiego.... ich relacji....
I nie mogę żyć bez tego serialu...
Miałem tak samo. I teraz pół roku od zakończenia ostatniego sezonu, chciałbym móc o nim zapomnieć i całość obejrzeć jeszcze raz. Niezapomniana przygoda i najlepszy serial jaki przyszło mi obejrzeć.