Poprzedni odcinek miażdżył, ale ten kompletnie unicestwia!!! Końcówka to majstersztyk. Trzymała w napięciu do ostatniej chwili i choć było raczej wiadomo w jaki sposób (jeśli w ogóle) Hank sobie poradzi to i tak zbierał mi się zimny pot na plecach. Genialne, genialne i jeszcze raz genialne. Ogólnie cały odcinek w akcję nie obfitował, ale dzięki perfekcyjnej grze aktorskiej (tak jest, a aktor grający Hanka w ogóle wymiata, sprawdza się zarówno jako wujcio, szwagier, glina, twardy glina, bezwzględny glina, rozczulony i kochający mąż, itd.) i kilku świetnym dialogom uznałbym go za bardzo dobry. Jednak zamknięcie odcinka to już zupełnie inny wymiar. Hank to twardziel nad twardzielami, prawdziwy survivor i s-syn. Po ostatnich kilku odcinkach stał się moim zdecydowanym faworytem tego serialu. Wspaniałe, wspaniałe i jeszcze raz wspaniałe. Brak słów po prostu. Już to gdzieś pisałem w tym dziale, ale Dexter jest grzeczniutki w porównaniu do tego serialu i jednak takiego wrażenia na mnie nie robi.
ja pierdziele, chyba najlepszy odcinek całych trzech sezonów - konfrontacja na parkingu wykręca wszystko...jaka rzeź !!!
tak jak mówi poprzednik, opad szczęki - ten serial z każdym kolejnym odcinkiem robi się coraz lepszy :)
tak, oglądamy bez.
coś cudnego, napięcie sięgnęło zenitu. Rewelacyjny serial, a ten episode to zwienczenie calosci!
Chyba najlepszy odcinek serii. Wszystko było na najwyższym poziomie. Aktorstwo, zdjęcia, scenraiusz. Aż się boję co nam twórcy zaserwują w finale.
Ja oglądam z napisami angielskimi, ewentualnie jak nie ma to bez. Czekać tydzień na odcinek, a potem jeszcze na napisy(czasami tydzień albo dłużej- w zależności od serialu) to już przesada:). Nie mam tyle cierpliwości i oglądam od razu po premierze.
Też mi się szczęka walała po podłodze, rzeczywiście końcowa scena to cudo. Zwłaszcza od strony technicznej mnie zauroczyła, na prawdę świetnie skręcone to było, realizm doskonale wyważony z efektownością moim zdaniem. To stricte końcowe ujęcie też piękne (zresztą bardzo ładne zdjęcia to już norma w "Breaking Bad"). No i brawa dla Pana Deana Norrisa (Hank) raz jeszcze. Jego tytułowe załamanie zdaje się być bardziej dramatycznie niż u Walta, pięknie gra tą tzw. "huśtawkę nastrojów".
Ogólnie, dzięki temu odcinkowi z oceny 9/10 "Breaking Bad" skacze do pełnej 10tki i miejmy nadzieję już tak zostanie.
wrazenie wrazeniem, wszystko prawda. ale mnie zaskakuje inteligencja scenarzystow, to jak najmniej istotne decyzje okazuja sie byc decydujace w odpowiednich okolicznosciach (patrz kula..). cala fabula tego serialu fantastycznie sie zazebia, calosc jest bardzo wiarygodna, spojna. brawo x]
Zgadzam się z przedmówcami... odcinek rewelacyjny, nie spodziewał bym się tak ostrych wydarzeń. Pogratulować realizacji...
Scena, w której Hank zakrwawionymi palcami ładuję "kulę ostatniej szansy" chyba zostanie mi w pamięci do końca życia.
Ten gość grający Hanka jest rzeczywiście świetny,cholernie ,cholernie autentyczny.Zauważyłem to już dawno.
A co do tych dwóch małomówiących cwaniaków ,to wcześniej czy później musieli zginąć z takim refleksem.
Ten film w ogóle jest jakiś pozytywnie inny ,zwróciliście uwagę ,że nie ma w nim odgłosów otoczenia jak w innych filmach tylko ta uspokajająca cisza i odgłosy ptaków jakby nie było innych ludzi -genialne.
to się zgadza, nawet w tej scenie na parkingu słychać tylko wyjący alarm :) to jest coś niesamowitego, jak realistycznie i nieefekciarsko nakręcili tą scenę...bez żadnego bujdy w stylu GI Joe czy innych gówien...tylko zwykłą realistyczną strzelaninę.
Hank rzeczywiście się od tego sezonu wybija na pierwszy plan i to jest świetne. W pierwszych epizodach to był taki wesoły nieporadny grubasek, natomiast teraz to już jest niemal upadłym gliną nie cofającym się przed niczym...
Mam nadzieję, że na sezonie trzecim się nie skończy ! Nie może się skończyć.
Czwarty sezon to pewniak. Myślę, że na 5-tym się zakończy.
A Hank musi się w finale dowiedzieć o Heisenbergu, będzie miazga!
Szef Walta, ten cały kierownik fast foodu.
Kolejny genialny odcinek - końcówka niesamowita, Hank to prawdziwy niezniszczalny madafaka.
Jedyny który o tym mogł wiedzieć (według mnie) to Pollos, tylko nie rozumiem dlaczego miałby to robić....
Pozdrawiam wiernych fanów Breaking Bad,
do następnego odcinka:)
no co nowy odcinek to nowy komentarz:)ale końcówke oglądałem obgryzając paznokcie, no naprawdę będzie gorąco. Niech lepiej Pinkman da sobie spokój z Hankiem, bo to sie skończy tak samo jak z kuzynami Tuca:0
Jak widać po flashbacku z ostatniego odcinka sytuacja między Gusem, a kartelem była zawsze napięta i po prostu nie chce, żeby wchodzili mu oni w drogę. Zrobi większy biznes z Waltem. Chociaż coś plan z Gale'em mu nie wyszedł.
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego twórcy wybrali nazwę Heisenberg dla Walta? Mniemam, że chodzi o fizykę kwantową i teorię nieoznacznośći, więcej informacji na wiki, ale czytając można znaleźć kilka ciekawych faktów na jego temat. Inną formę mechaniki kwantowej, a dokładnie falową odkrył Erwin Schroedinger i później wykazał zgodność z nią.
Główną zasługą Schrödingera było ujęcie problemu kwantowania jako problemu wartości własnych. Wszystko ładnie i można rzec, że Hank idzie podobnym torem, jak Walt. Dla Walta aktywatorem całego procesu był rak, dla Hanka PTSD. Ogólnie cała gadka-szmatka jego szefa w 2. sezonie na temat rekina sugeruje, że Hank kiedyś dowie się o Heisenbergu i ogólnie każdy nas miał to poukładane w głowie, ale teraz nas twórcy mogą zaskoczyć.
Teraz cytat: "W momencie napaści Niemiec na Danię w 1940 roku Heisenberg przebywał już w Niemczech. Został przez Otto Hahna ściągnięty do jego zespołu opracowującego na specjalne zlecenie Hitlera bombę atomową. Po roku zastąpił Hahna w kierowaniu tym zespołem."
Hahn, to może być Gus i pasowałoby to do narcosong z 2x07 o Heisenbergu, który opanował Nowy Meksyk.
Akurat wyjaśnienie jest prostsze. Po angielsku jest "uncertainty principle", "zasada niepewności". Akurat to skojarzenie wydaje się być o tyle trafne, że Hank, jako nauczyciel chemii (czyli osoba, która musiała się spotkać z tym terminem i wiedzieć, choćby mniej więcej, o co chodzi) wybrał sobie ksywę odwołującą się do niepewności właśnie, na zasadzie "nie wiadomo, kim jestem".
zgadzam się w 100%. w trakcie szóstego prawie dostałam ataku serca, a siódmy doprowadził zniszczył już mnie totalnie. już boję się ósmego...:D:D:D:D:D:D dwa ostatnie odcinki są chyba najlepsze ze wszystkich trzech sezonów!
Kilka spraw.
Siekiera, którą niósł bliźniak nie była atrapą. Centralnie wbiła się w beton. Co prawda widać, że upadek był kontrolowany (było widać zmianę ujęcia), ale generalnie fajnie to wyglądało. Poza tym była taka fajna, błyszcząca. Bliźniaki musiały ostro ją polerować :D.
Jeśli chodzi o bliźniaków, jakby tak zrobić z nich fuzję i dać im dwa razy lepszy refleks niż mieli byliby groźnymi zabójcami. Tak, wyszło na to, że byli aż nazbyt spokojni i śpieszyli się zbyt powoli jak na zabójców. Serio, żeby dać się rozjechać albo dać kolesiowi załadowac pistolet i wystrzelić to już zakrawa o kpinę. Lamusy jakich mało. Coś słabo ich wytrenował ten dziadek na wózku.
Jesse z przygłupa stał się wyrachowanym i wygadanym gangsterem. Chemię też załapał w trymiga. Trochę brakuje mi tu spójności, ale widać, że po prostu miał ukryte talenty ;).
To, że Pollos zadzwonił do Hanka było oczywiste. Bliźniaki za bardzo bruździły mu, a do tego zbytnio podskakiwali. Tym telefonem nie mógł nic zepsuć, a mógł wiele zyskać.
Co do geniuszu scenarzystów, generalnie się zgadzam, ale jednak mały minusik jest. Mianowicie sporo zbiegów okoliczności. Pocisk upadający pod nos Hanka, pistolet wpadający mu pod rękę, itp.
Ogólnie cała sprawa się rypła, od teraz, po ataku na agenta DEA rozpęta się piekło. Stanie się oczywiste, że Hank natrafił na grubszą sprawę, a Jessiego pewnie jeszcze nie raz odwiedzą panowie w mundurach. Nie mam pojęcia jak zakończą ten sezon, ale jest to zdecydowanie najlepsza część Breaking Bad. 2-gi sezon prawie wcale mi się nie podobał (pierwsza połowa była dobra, później kiepsko, za dużo obyczajówki i skupienia na rodzinie Walta), pierwszy był bardzo dobry i pomysłowy, ale ten jest mega od początku do końca. Nie czaję tylko pierwszego odcinka, w nim bliźniaki się czołgały nie wiadomo po co i wyglądało że oddawali cześć Waltowi (a to tylko był ich taki rytualik gdy chcieli zapolwoać na następną ofiarę). Myślałem, że okaże się, że Walt wyjedzie nie wiadomo gdzie i zostanie narkotykowym bogiem, ale scenarzyści mile mnie zaskoczyli.
"Nie czaję tylko pierwszego odcinka, w nim bliźniaki się czołgały nie wiadomo po co i wyglądało że oddawali cześć Waltowi (a to tylko był ich taki rytualik gdy chcieli zapolwoać na następną ofiarę)."
Ale to nie tylko oni się czołgali, z tego co pamiętam więcej ludzi tam było. Razem doczołgali się do tej chatki gdzie, mieli swojego bożka (a żeby nie było ot tak, że będą go prosić o swoją sprawę, muszą się tam czołgać, pokazać jacy są w porównaniu z tym bożkiem). Co od oddania cześci (chyba tak to napisać można) Walterowi, myślę że dali tam ten rysunek aby było jasne z jaką prośbą przybyli do tego miejsca.
Co do odc. to naprawdę super to wyszło :D
Zanim Hank dostał telefon z ostrzeżeniem, miałem wrażenie, że Gale był podstawiony. Po jakimś czasie gdyby cały proces gotowania opanował (a przecież był moment, w którym wykazał własną inicjatywę aby zrobić daną rzecz związaną z gotowaniem jeszcze przed przyjściem Waltera (co można było zauważyć nieźle go zdenerwowało bo to zawsze on wszystko robił :D) mogliby pozbyć się Waltera. Pisząc to zastanawiałem się jeszcze przez chwilę i tak myślę, czy aby na pewno Gale nie był podstawiony :D A Hank ostrzeżony tylko ze względu na Waltera, który po jego śmierci mógł się nieźle załamać i przestać gotować.
Też mi się to rzuciło w oczy i dziwiłem się, że Walter był taki chętny do pracowania z innym doktorem nauk chemicznych. Skoro Pinkman mógł się nauczyć całego procesu to chemik tym bardziej. Wychodzi jednak z tego, że Chicken Man jest lojalny (mógł go się tak naprawdę pozbyć wcześniej). Pewnie Gale to było jego koło ratunkowe, 3 mln dolców i tak miał zamiar wydać na pracowników, a w razie gdyby jednak Walterowi się coś stało musiałby istnieć ktoś kto kontynuowałby jego pracę.
Cały odcinek kapitalny i aktor grający Hanka rzeczywiście dał radę. Nie wiem tylko czemu prawie nikt nie zauważył świetnej gry aktorskiej Pinkmana. Te dwie sceny w szpitalu i jego monologi to było coś!
Dziwi mnie czemu tacy profesjonaliści jak bracia we dwójkę nie dali sobie rady z Hankiem. Ileż to kul przeleciało obok niego z rąk zabójców którzy w sekundę zabiją przechodniów strzelem między oczy.
bo scenarzyści nie chcieli kończyć postaci Hanka :) a mówiąc serio, przecież Hank swoje dostał, nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Po drugie przecież [ spojler ] nie wiadomo czy Hank przeżyje (pewnie tak) ani co z drugim bliźniakiem...
drugi bliźniak chyba też zmarł,w ostatniej scenie widać jak leży i się nie rusza
Goral, to jest kult Santa Muerte często spotykany w Meksyku i to było oddanie hołdu. Czarne świeczki, to wiadomo, że raczej nie modlili się za zdrowie Walta.
Właśnie sezon drugi był również znakomity, ten serial jest mocno zbudowany na relacjach rodzinnych, więc nie ma co narzekać, to ważny aspekt tego serialu i dodaje mu dużo.
"Ogólnie cała gadka-szmatka jego szefa w 2. sezonie na temat rekina(...)"
kiedy ktoś mówił coś o rekinie? nie pamiętam już tego.
Po powrocie Hanka z El Paso,szef mówi do niego,że jest jak rekin,który goni swoją ofiarę dotąd aż ją złapie.Często pokonując przy tym wiele km.
Po tym odcinku zmieniłem ocenę BB z 8 na 9. Po prostu miazga. W głowie na długo zostaną dwie rzeczy: syrena wyjąca podczas ostatniej sceny oraz kadr, na którym widać zakrwawioną dłoń Hanka, pistolet i nabój. Genialny odcinek, genialny serial.