PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=480993}

BrzydUla

6,4 57 295
ocen
6,4 10 1 57295
5,6 5
ocen krytyków
BrzydUla
powrót do forum serialu BrzydUla

Nie rozumiem dlaczego prawie wszyscy tak narzekają na odcinki po przemianie Ulki.
Ja zdecydowanie je wolę (a konkretnie od odcinka, w którym Ula zostaje prezesem F&D)

Ula staje się od tego momentu naprawdę fajną babką - nie dość, że wygląda i ubiera się świetne to
stała się bardziej pewna siebie, nie daje sobą pomiatać, ale jednocześnie nadal jest dobra i miła.
Poza tym ciekawsze zrobiła się też fabuła (Piotr, Marek starający się odzyskać Ulę, ciągłe kłótnie
Sebastiana i Violetty)

Dla mnie jakość serialu zdecydowanie się poprawiła.

chromczan_fw

Ogólnie uważam, że serial jest świetny, tylko przydałoby się jeszcze może z 15-20 dodatkowych odcinków :D

ocenił(a) serial na 5
chromczan_fw

Gdyby serial wyglądał tak od samego początku na pewno nie miałby takiej oglądalności.
Dużo ludzi mówi że najlepsi są tu Violetta(jak dla mnie zaledwie odegrana przez Sochę, w przeciwieństwie do Hirsch, który była tu wredną jędzą) czy Pshemko, ale odcinkom po przemianie Ulki brakuje tego co moim zdaniem było kośccem tego serialu-czyli tych wszystkich chwil Marka z Ulką(szczególnie tak odcinki ok.40-ok.100).
Cieplakówna wygląda inaczej to fakt, ale moim zdaniem gorzej niż w odcinkach 150-170(dopiero w ostatnim odcinku jest naprawdę dobrze)
Wiadomo, że nie mogło być tak różowo między nimi jak wcześniej, ale Cieplak w stosunku do Marka urządza sceny takie jak kiedyś Paulina(a może i jeszcze bardziej histeryczne), zachowuje się lepiej w stosunku do tych którzy na to nie zasługują(Adam), a gorzej w stosunku do tych "mniej gorszych"(wystarczy porównać zachowanie w stosunku do Violi przedtem a potem).
Nie mówiąc już o zwichrowaniu emocjonalnym w stosunku do Piotrka-notabene największy burak w tym serialu(może z winy aktora?).
Kompletnie zwalony został też wątek Pomywacza-Ekonomisty, ograniczając go do starań o recepcjonistkę. Zresztą przez ostatnie circa 30 odcinków ich rozmowy toczą się wyłącznie w kręgu Piotr-Marek-Anka.
Gdyby po przemianie postać Adama Turka nie zostałaby tak wyeksponowana("yyyy Vezuvio" :D) naprawdę niewiele zostałoby z wcześniejszej konwencji serialu.
Najkrócej rzecz ujmując w moich oczach Cieplak utraciła wszelkie cechy za które polubiłem tą postać wcześniej(cywilizuje się dopiero tak na 10 końcowych odcinków).

Mieli 3 wyjścia-wcześniejsze pogodzenie postaci(pod koniec te niedopowiedzenia zrobiły z tego niemal zwykły romantyczny tasiemiec), skrócenie serialu o kilkanaście odcinków, lub...zrobienie kontynuacji na chociaż kilkanaście odcinków wyjaśniających pozostałe wątki.
I kto wie może się uda, na FB jest już 6300 popierających którzy piszą kartki i maile do dyr. programowego TVN, akcje poparli też Kamińska i Bobek(nawet już scenariusze jakieś robią).

użytkownik usunięty
chromczan_fw

Dla mnie największym problmem odcinków po przemianie Uli była postać Piotra - kompletnie zniszczył dla mnie ten serial. Myślę, że w rękach lepszego aktora byłaby to lepsza rola, ale wyszło jak wyszło. W każdej historii miłosnej potrzebny jest adwersarz głównego bohatera (oraz przeciwniczka głównej bohaterki - w tym serialu Paulina i inne nastające na Marka panny), by wprowadzić do fabuły konflikt i tym samym wzbudzić zazdrość w głównych bohaterach. Ale takie postacie łatwo spieprzyć czy to fatalnym scenariuszem czy też słabą grą aktorską lub nijaką chemią (Kamińska i aktor, który grał Piotra w ogóle nie mieli chemii). Tutaj oprócz fatalnej chemii dały się we znaki również braki scenariusza oraz równie fatalna gra aktorska, jak już wspominałam. Naprawdę nie rozumiałam czemu Ulka trzyma go przy sobie (chyba tylko po to, żeby pokazać Markowi wała) albo czemu jej "przyjaciółki" tak jak chciały z nim swatać.

Ponadto mi osobiście nie podobała się nowa charakteryzacja Uli - wyglądała, jakby za bardzo chciała upodobnić się do Pauliny.

I tak jak wyżej wspomniane zostało - najlepsze relacje Marka z Ulką były w odcinkach 40-100, kiedy naprawdę zawiązała się między nimi prawdziwa przyjaźń. Później wszystko zaczęło się powoli psuć, aż Ulka stała się kompletną histeryczką w odcinkach po przemianie...

chromczan_fw

Dla mnie zachowanie Uli po przemianie było do przewidzenia już w momencie, gdy w serialu pojawia się Bartek. Zastanówmy się, jaki był właściwie cel wprowadzania tej postaci do produkcji? Na pewno nie chodziło o to, by Ula sobie uświadomiła swoją brzydotę w rozmowie z nim, gdy ten szantażuje ją, że powie o niej i Marku Paulinie. To można było pokazać w inny, o wiele prostszy sposób niż sprowadzanie zza granicy jej byłego chłopaka. Tak samo nie chodziło o kolejnego "rywala" dla Marka- sam Maciek wystarczał do podsycania intrygi, na upartego można było do tego wątku wykorzystać kogokolwiek innego- choćby np. wrócić do postaci Michała, który mógłby natknąć się na aukcje sprzedaży starych kolekcji i chcieć wejść z Ulą w biznes. Taki przykład jedynie.
Bartek był po to, by pokazać, jak zachowuje się zraniona Ula. Ula wykorzystana, oszukana, będąca tylko środkiem do osiągnięcia celu. Tak na prawdę to, co zrobił jej Bartek było bardzo podobne do tego, co zrobił Marek. I Ula pokazuje, że drugi raz nie jest już taka naiwna. Że potrafi być bardzo stanowcza (sytuacja na urodzinach, gdy mówi Bartkowi, że ma sobie pójść, rozmowa z nim w firmie w momencie szantażu, itp.). Scenarzyści idealnie pokazali, gdzie leży granica wybaczania u Uli, jakby przygotowali nas na to, co nadejdzie, gdy intryga Sebastiana i Marka się wyda.
Ponadto trzeba pamiętać, że Ula stopniowo budowała swoją pewność siebie, a po przemianie nastąpił istny wybuch tej pewności. Do zranionego serca dołącza wściekłość- na pewno po części też związana właśnie z niedawną wizytą byłego chłopaka, o którym Marek wiedział, jakie świństwo jej zrobił, po czym sam wykorzystał ją i to znacznie gorzej- Bartek od Ulki ciągnął kasę i złamał jej serce, Marek- dwa kredyty, oszustwo w raporcie, zabawa jej uczuciami- nawet, jeśli później zorientował się, że ją kocha... Mechanizm bardzo podobny, prawda?
Nie dziwię się, że Ula po przemianie zachowywała się tak, jak się zachowywała. Granica została przekroczona i wcale nie było to za ostre i złe. W krótkim czasie przeżywa powrót kogoś, kto oszukał ją kiedyś i chciał to zrobić ponownie, po czym dowiaduje się, że przez ostatnie pół roku ktoś, kogo kochała- pewnie jeszcze mocniej niż Bartka- i dla którego tyle była w stanie zrobić i poświęcić robi jej to samo.
No i co do końcówki, to dla mnie jest nieudana, bo za długo rozdmuchiwało się wściekłość i urażenie Uli, a za mało czasu poświęcono na pogodzenie się bohaterów. Dodałabym dwa odcinki- aktualnie ostatni ucięłabym w momencie, gdy Marek prosi Ulę na wybieg, następny- 236 poświęciłabym na to, czego najbardziej zabrakło: SZCZERĄ ROZMOWĘ tych dwojga, wyjaśnienie sobie wszystkiego po kolei- intrygi, listów, Piotra, chciałabym w końcu zobaczyć Sebastiana przepraszającego Ulę na prawdę i szczerze, można by było pokusić się o oświadczyny np. Pana Józefa. Spokojnie można byłoby wypełnić cały odcinek. 237 natomiast- większą część mogłaby zająć prosta scena- Ula siedząca przy stole w swoim pokoju, czytająca pamiętnik- tutaj gra mimiką głównie, widz widziałby tylko twarz Kamińskiej i zbliżenia na zapisane kartki w papieru. Swoista retrospekcja- ukazanie losów par Seba&Wiola, Józef&Ala, Jasiek&Kinga, Maciek&Ania itp, można byłoby też pokazać kilka scen z Markiem i Ulą- wszystko opowiedziane przez Ulę w sposób, jak gdyby czytała pamiętnik i przypominała sobie wydarzenia, powiedzmy sprzed roku. Na koniec- oddalenie od twarzy Uli i pokazanie, że siedzi przy stole w sukni ślubnej, a wcześniej wyciszony dźwięk (wiecie, sytuacja z zamyśleniami Uli- nie słyszy i nie widzi świata wokół siebie) nagle rozbrzmiewa gwarem przygotowującego się do ślubu domu- zbierający się domownicy, Beatka szukająca bucików, druhny- czyli Violka, Iza, Ela, Kinga- krzyczące na Ulę, że ma wracać na ziemię. Marek podjeżdżający pod dom z rodzicami, symboliczne błogosławieństwo rodziców. Końcowa scena- sakramentalne tak w obecności świadków- Sebastiana i Ali.
Można było to jakoś lepiej zakończyć, mniej gwałtownie.

ocenił(a) serial na 7
Alexias

Bardzo podoba mi się Twój pomysł na dwa ostatnie odcinki :) Genialnie :)

chromczan_fw

A dziękuję, bardzo mi miło ;)

ocenił(a) serial na 9
Alexias

Alexias praktycznie się z tobą zgadzam, tylko mam parę uwag. Też uważam że po to był Bartek by pokazać, że "dobrotliwa" Ula nie jest taka dobrotliwa i tak łatwo nie przebacza. Przy okazji upiekli drugą pieczeń przy ogniu, bo obok Maćka Marka zżerała zazdrość o ekschłopaka. Też pisałam w innych wątkach, że początkowe krzyki Uli mnie nie irytują. Naprawdę ją skrzywdzili i sama bym się tak zachowywała. Trochę mam problem z tym, że praktycznie wyrzuciła Marka z jego firmy, ale niech tam, uczciwie postawiła sprawę. Ale nie podobało mi się, że im było w las tym gorzej. Ona go gorzej traktowała około 220 odcinka niż dwusetnego, mimo że już wtedy Markowi sporo zawdzięczała. To on uratował jej pokaz, targi, pomógł, a jej postawa była strasznie niewdzięczna. A totalnie odepchnęła mnie Ula od siebie kłótnią o kwiatki, przecież ona mu wtedy ubliżyła. Ale przynajmniej ta scenka ma dla mnie jakiś pozytyw, Marek powiedział sobie dość, nie pozwoli się tak taktować i potem już nie był ani tak wiernopoddańczy na każde skinienie, ani ciągle przepraszający. Podoba mi się jak jej przyciął gdy drugi raz wyjeżdżał na urlop, że "sobie poradzi a on przecież ma się nie wtrącać, wyraźnie to podkreśliła". Coś tam Ulka, ona już była po przeczytaniu listu, próbowała tłumaczyć, że nie to miała na myśli, przecież wie itd, ale on jej przerwał że nic się nie stało, wiedział dobrze że sobie poradzi, nie mam jej tego za złe że tak powiedziała, uczciwie postawiła sprawę. Aż Ulce łzy w oczach stanęły, a mnie jej za grosz nie było żal, bo często ta jej "pewność siebie" to bezczelnością była i słusznie została ukarana. Zresztą wtedy nadeszło takie katharsis Ulkowe bo sama po powrocie za biurko powiedziała sobie że ma to co chciała, by się nie wtrącał, trzymał z dala, nic nie mówił, więc to robi. Zawsze w tym momencie przychodzi mi piosenka Ani Dąbrowskiej "tego chciałam" idealnie pasuje, cały jej tekst do jej sytuacji i postawy. Ulcia sądziła że zawsze będzie miał tak przepraszająco- wiernopoddańczą postawę, a tu klops, Marek postawił się i z klasą pokazał dumę, już nie leży u jej stóp.
Wiesz ja nawet zniosłabym krzyki Ulki podczas róż, całą bierność i niesprawiedliwość, całą postawę Piotra, który za każdym razem obgadywał go, a ona jak nie usprawiedliwiała Marka nie wiedzieć po co, to milczała, nawet raz nie przerwała potoku słów, gdyby ich pogodzono po wypadku, dla mnie to był ostatni moment. Wszystko co potem było nie miało sensu, ja chyba nawet przestałam w jej miłość uwierzyć, skoro ona nie zadzwoniła nawet do niego i nie spytała jak się czuje, tylko tyle i aż tyle. Wiem co było w szpitalu i co powiedziała Paulina, ale ona ją również znała. Zwykli znajomi pytają się o zdrowie, a ona nie. Wcale tym nie mniej skrzywdziła Marka, niż Sebastian ją Malediwami. Stąd podczas zarządu ja jej najbardziej współczuję, ale podczas wypadku Markowi, niestety nie wzruszają mnie jej łzy, naprawdę moja postawa wygląda tak, że ma to na co zasłużyła. I nawet te dwa odcinki co napisałaś byłyby świetnym uzupełnieniem, ale złego wrażenia chyba jednak u mnie by całkowicie nie przykryły. Często czytałam o teorii lustra, że wypadek to takie odbicie zarządu. W tym wypadku okazało się, że to krzywe lustro, ponieważ nie mając nadziei już w trakcie zarządu Marek walczył o Ulkę, mimo że spóźnił się te kilka dni i nie był w stanie zatrzymać katastrofy. Natomiast po wypadku Ulka nie zrobiła nic, przecież nie musiały podczas tego telefonu paść jakiekolwiek deklaracje, mogła zostawić inicjatywę Markowi, a sama zapytać się o zdrowie. Wrzucę to kamyk do przyjaciółeczek, że żadna z nich nie powiedziała Uli by zadzwoniła do Marka i właśnie spytała go jak się czuje, nadawały się do plot, ale do prawdziwej pomocy średnio. Pogodzenie podczas pokazu niestety dla mnie tandetne, mało fajna powtórka z rozrywki.
Mała tylko uwaga, te dwa Markowe kredyty to był jej pomysł, on ich nie chciał, jak słusznie powiedział w rozmowie z ojcem, ona by mu pomóc prawie mu je wcisnęła i on postąpił z nią nader uczciwe, przecież w zamian za nie oddał jej weksle na dopiero co przepisane udziały. Szkoda że Ulka w swoim urażeniu nie pamiętała ile razy był wobec niej uczciwy, jak ją bronił i wybaczał błędy, praktycznie od początku, jak nie pozwolił upokarzać. Sama to powiedziała kiedyś Maćkowi, że jest jedyną osoba w firmie, która jej broni i ... szybko o tym zapomniała. Choćby ze względu na to zasłużył na wysłuchanie i powiedzenie swojej wersji. Nie na uwierzenie, bo za bardzo skrzywdził by mu na słowo uwierzyć, ale na wysłuchanie.
Odnośnie Sebastiana i jego przeprosin jestem jak najbardizej na tak.

Agamnik

Agamnik, więcej o moich odczuciach powiem jak skończę oglądać całość, aktualnie jestem na 170 którymś odcinku- ostatnio rok temu przypomniałam sobie tylko odc od przemiany do końca i teraz nie pamiętam poszczególnych sytuacji. Ale na pewno do tego wrócę :)
Co do tych odcinków po przemianie to mnie w nich wnerwia stosunkowo wydłużona akcja w stosunku do odcinków przed przemianą, zdecydowanie na niekorzyść tych pierwszych. O wiele bardziej podoba mi się wartka akcja tak od 115 i pocałunku aż do zarządu. Po przemianie rozwlekli niepotrzebnie wątki Piotra i konfliktu Marek-Ula. Wydaje mi się (ale to jeszcze będę musiała potwierdzić jak już dobrnę do końca tegorocznego maratonu z BrzydUlą), że gdyby tempo akcji pozostało na poziomie tempa sprzed przemiany, to odcinków na pewno byłoby mniej a koniec może by nie przypominał aż tak bardzo telenoweli- bo te niedopowiedzenia, mijanie się na końcu bohaterów było tak wkurzające, że aż przykro.
Inna sprawa jeszcze, ja jako tako niezbyt lubię motyw listu w całym serialu. Inaczej- taki motyw fajny byłby gdyby bohaterowie byli nastolatkami, a nie dorosłymi ludźmi na wysokich stanowiskach, wykształconymi. Gdyby Marek od razu po zarządzie zamiast Sebastianowi to Ulce oznajmił, że odwołuje ślub, że już postanowił... Ile razy go ona o to pytała i ile razy zarzucała, że tego nie zrobi? On już wtedy był pewny swoich uczuć do niej, inaczej nie powiedziałby tego Sebastianowi w podsłuchanej przez Ulę rozmowie- trzeba było od razu też powiedzieć to jej, nawet szybciej niż Sebastianowi- dobry moment moim zdaniem to ten, gdy przyjeżdża do niej w noc przed zarządem, wie dobrze, co czuje- ale czemu nie walczy, to nie wiem. I znów nie mówi nic na zarzut, że nie odwoła ślubu, a to był do tego najlepszy moment- tylko musiałby wyraźnie zaznaczyć, że odwoła ślub bez względu na to, jaki raport Ula przedstawi, bo ją kocha. To też mnie denerwowało- facet 33 lata na karku, a nie umie w oczy powiedzieć dziewczynie, że ją kocha. Słyszymy tylko ciągłe 'to między nami to coś wyjątkowego' etc. Oczywiście wiem, że na raporcie zależało mu bardzo, ale w moim odczuciu o wiele mniej niż na niej.
Dobrze, że poruszyłaś wątek 'przyjaciółek'. Jak dla mnie to Iza i Ela są jedynie kumpelami do plot i kawki. Ala- nie bez powodu w serialu jest 50latką, bo odgrywa tu rolę nie przyjaciółki, a przybranej matki Uli, przynajmniej ja ją tak odbieram. W przypadku Ali to zwyczajnie jestem zła- znała Marka najlepiej i dawno powinna się zorientować, że Ula to nie jest kolejna Joaśka czy Lidka. Że facet w końcu kogoś na prawdę kocha. Nie pamiętam teraz, w którym momencie Ala nakłania Ulę do telefonu do Marka, ogółem nie pamiętam, jak do dokładnie było z listem itp, bo jeszcze tam z oglądaniem nie dotarłam. Ale wydaje mi się, że Ala powinna Ulką potrząsnąć o wiele szybciej, widząc, że Piotra nie kocha i wiedząc, że to nie jest żadna fanaberia ze strony Marka.
Co do kredytów, to masz rację, nie chciał wziąć, ale tu chodzi o sam fakt zauważenia i wykorzystania tego, jak bardzo oddana była mu Ulka, że wgl chciała je wziąć dla niego. Różnica tylko taka, że Bartek wziąłby od razu i bez zastanowienia, Marek jest na to zbyt szlachetny. Ale suma sumarum bierze... I wie, jakie są Ulki pobudki i w tym momencie wykorzystuje to jej uczucie do niego. I dla mnie już ma małe znaczenie, że on nie chciał i dał jej weksle itp. bo wtedy ewidentnie żerował na jej uczuciu i wiedział, że przynajmniej w tym momencie nie może jej zapewnić, że odwzajemnia jej uczucia. Ulka była naiwna, to fakt, z drugiej strony Marek święty nie był i osoba, która miała tak małe doświadczenie w kontaktach damsko-męskich łatwo poddała się tym kilku pocałunkom i rozmowom, dopowiadając sobie resztę po swojemu. Marek miał świadomość ile to dla Uli znaczy, ciągle widzimy to w rozmowach z Sebastianem, a mimo to brnie, świadomie.
Na innych wątkach piszecie o jego zakochiwaniu się i tym, że gdy całuje Ulę nad Wisłą całuje już ją na prawdę- dla mnie nie do końca, bo gdy wkłada ją do auta i zamyka drzwi znów robi skwaszoną minę- ostatnią już. Prawdziwie pocałunki to już wyjazd do SPA. To już robi sam i z własnej woli. Ale to chyba kwestia własnych odczuć ;)

ocenił(a) serial na 9
Alexias

Absolutnie nie zgadzam się z tym kredytem, zobacz że wziął go dopiero wtedy, gdy godnie mógł ją zabezpieczyć. On dał jej weksle na firmę, którą jego ojciec budował 40 lat i dopiero co na niego przepisał. Dopóki nie miał udziałów nawet nie chciał słyszeć o kredycie. Nawet niech Ulka wzięła te 150 tys. to jakby mu się podwinęła noga, to za tylko tyle pieniędzy (w tym wypadku tylko tyle) straciłby firmę. Aż Maciek był w szoku jak bardzo zabezpieczył Ulę i jak bardzo uczciwie postąpił, ona sama nie chciała tych weksli, ale to był jego warunek zgody na pożyczkę, więc ja mam tu totalnie odmienne zdanie.
To samo z uświadomieniem sobie miłości. To już nie jest kwestia zdania, on jasno to w liście Ulce napisał, że uświadomił sobie że ją kocha nad Wisłą. Cyt. z listu "I jeszcze jedno chciałbym ci wyznać, że cię kocham, Spotkajmy się nad Wisłą w miejscu, gdzie to wszystko zacząłem sobie uświadamiać". Możemy się spierać kiedy Marek zaczął się zakochiwać, ale wiemy z jego niemalże ust na pewno kiedy zdał sobie sprawę z uczucia. A że miał dziwną minę? powody mogą być różne. Nawet to, że ta świadomość go przerosła, że nie wiedział jak sobie z nim poradzić, że dotarło to w końcu do niego i już dłużej nie mógł uciekać, bo moim zdaniem zakochiwać zaczął się jeszcze przed pocałunkiem, ale tchórzliwie uciekał od tego, mógł tez pomyśleć że zarząd i jego własny ślub za pasem (dosłownie kilka tygodni) a on to musi jakoś odkręcić i pogodzić. Ponadto ówczesny Marek sama zauważyłaś był dość konformistyczny i słaby, mógł nawet się zastanawiać czy ma siłę na walkę o to uczucie i czy tego chce, może lepiej płynąć z prądem rzeki, zamiast pod prąd. Późniejsze odcinki jak był sam, bo nawet jego rodzina z matką na czele się od niego odwrócili (a nie zrobili tego jak był totalnym łajdakiem i zdradzał na lewo i prawo) dowodzą, że mógł zastanawiać się czy ma dość siły, energii i charakteru, by dosłownie o to uczucie iść na walkę z całym swoim światem. Mógł sobie uświadomić, że jeśli pójdzie za uczuciem, to postawi całe swoje życie na głowie i przewróci je, stąd ta mina.
Co do wyznania miłości to Marek próbował, oczywiście jak to on za późno, ale spójrzmy na to też z innej strony. Gdy przestał uciekać od uczucia i je sobie uświadomił zaraz był wybór dystraktora finansowego i zarząd decydujący o jego dalszym losie. Marecki nie był przywiązany do stanowiska, ileż on razy naprawdę szczerze chciał zrezygnować z fotelu prezesa. Według mnie po to była ta cała afera z podsłuchem, by zmienił postawę. Uświadomił on sobie przy jej okazji, że Alex nie cofnie się przed niczym, że to o co go podejrzewał, sprzedawanie tajemnic handlowych, umów itd to jest tylko czubek góry lodowej. Że jeśli odda mu się fotel prezesa, to on z nienawiści do niego zniszczy firmę. Według mnie to jest jeden z głównych motywów dlaczego tak bardzo na tym nieszczęsnym raporcie zależy Markowi. Oczywiście że są inne, chęć zdobycia uznania ojca, niezdrowa rywalizacja, przekonanie że firma idzie w dobrym kierunku itd. ale według mnie najbardziej Markowi zależało by nie dopuścić Alexa do władzy. Zresztą w którejś z kłótni po zarządzie z Sebastianem coś w tym stylu do niego mówi, że co jeśli się mylił i że Alex rzeczywiście ma plan.
Wracając do zarządu sądzę że Marek po pierwsze stchórzył jak nie pierwszy raz, po drugie uważał że to przeczeka, że ma jeszcze czas. Że skoro wytrzymał i ukrywał się z Ulą prawie pół roku to i przetrzyma te kilka dni (tygodni) i rozwiąże to wszystko po zarządzie. A może to jakoś samo się rozwiąże (pisałam o tchórzostwie). I dla mnie w Spa był naprawdę z Ulą szczery mówiąc jej, że po zarządzie już ani on ani ona się z Paulą nie spotkają. Tylko że wcześniej nastąpił efekt domina i zaczęło się jedno po drugim walić, a on nie był w stanie ani temu zapobiec, ani tego zatrzymać. Naprawdę próbował, ten nieszczęsny prezent dał Uli, bo się nagle oddaliła jak jeszcze nigdy od niego, a on chciał ją panicznie zatrzymać przy sobie, to samo zresztą z kłamstwem o lunchu z Pauliną. On wcale nie chciał okłamać Uli, naprawdę los Pauli już wtedy był przesądzony, nie chciał tylko sprawić jej przykrości informacją że wychodzi z Paulą stąd skłamał, co miało katastrofalne skutki. Im bardziej chciał zatrzymać katastrofę, tym mocniej się pogrążał, ale to dobrze.
Tak samo z tym wyznaniem, dużo racji jest w tym co napisałaś, ale po zarządzie, a nawet tuż przed nim (oddałbym wszystko by móc cofnąć czas, wszystko bym zrobił inaczej) był gotów nie tylko na to wyznanie, niestety było za późno. Weź pod uwagę że dzień przed zarządem on przyszedł do Ulki, przyznał się do wszystkiego i wyznał że to co było między nimi było prawdziwe, w zamian usłyszał (słusznie) że ona mu nie wierzy i nawet "jeśli by mówił całą prawdę i tylko prawdą, to ona dla niej już zawsze będzie kłamstwem" i że robi to "dla raportu, cały czas tak postępuje". Więc jakiem znaczenie wtedy miało powiedzenie kocham cię, Ula nie uwierzyłaby i byłoby to dla niej kłamstwem w celu przekabacenia jej na swoją stronę. Potem zaraz pojechał do niej po zarządzie, ale Ula nie chciała go widzieć, ojciec łagodnie acz stanowczo przegnał. Mimo to w końcu okazał odwagę, poszedł na drugi dzień znowu, zostawił ten nieszczęsny list bo jej nie było i poprosił o spotkanie i rozmowę w cztery oczy. Wtedy też Józef mu powiedział, by nie czekał na Ulę, bo nie chce by go tu została, więc jak miał jej to wszystko zamiast listownie przekazać. Weź pod uwagę że po jej powrocie znów się u niej pokazał z wyznaniem i miał odwagę, nawet jeśli usłyszał od Uli, że "nie wie czy to chce słyszeć, a raczej wie że nie chce". Musimy też wsiąść pod uwagę to, że on sądził że Ulka czytała list i jego wyznanie że ją kocha. To dlatego później nie ponawiał, skoro tyle razy odrzuciła to znaczy, że jest tak jak mówiła, że "zawsze to co powie będzie kłamstwem". Według mnie też dlatego ona tak późno przeczytała ten list, bo mimo wyznania miłości i tak by nie uwierzyła. W sumie to nawet Ala musiała ten list potwierdzić.
A co do rozmowy listami, nawet jeśli to niedojrzałe, to ja uwielbiam ten motyw, nic na to nie poradzę. A tak spojrzawszy po prawdzie, czy oni oboje są dojrzali? I cóż z tego że Marek miał tyle kochanek i ma 32 lata, zachowywał się jak nastolatek, który chce zaliczyć jak najwięcej dziewczyn. A Ula, naiwna jak 12 latka, jak sobie przypomnę jak na początku teli się zachowywała (coś mi strzykło) to aż mi się coś robi. I to według mnie jest najgorsze, bo Marek w końcu dojrzewa i się zmienia, ale czy to samo dotyczy się Uli. Zobacz jej mechanizm postępowania z Piotrem jest taki sam jak z Bartkiem i Markiem. Znów jest naiwna jak gęś, wierzy mu na słowo, pozwala sobą manipulować a Piotr to perfidnie wykorzystuje. Przecież po historii z Markiem miała zmądrzeć, a tu jest tylko bardziej pyskata, zarozumiała i pewna się stała, a nie mądrzejsza. Ja osobiście nie mogę znieść jak Piotr nią manipuluje czy to wyjazdem do Bostonu, czy nawet głupim brakiem wyjazdu Marka. Ulka musi przepraszać, że Marek zmienił zdanie. O kurcze, a z jakiegoż powodu on musi się tłumaczyć tej parce czy wyjeżdża czy nie, to jego sprawa, może co pięć minut zdanie zmieniać a im guzik do tego. Ulka ślepa jak w początkowych odcinkach tego nie widzi i to nie ma nic wspólnego z dojrzałością. To też dla mnie wielki minus odcinków po przemianie.

Agamnik

No o kredytach to chyba będziemy mieć inne zdanie, ale już nie będziemy się spierać ;) Choć rozumiem, o co Ci chodzi.
Co do miłości to zwracam honor- dooglądałam akurat właśnie do tego odcinka, to i masz rację, wg listu to tam zaczął "wszystko rozumieć". Nie pamiętam dokładnie niestety wszystkich odcinków, muszę dokończyć oglądanie całości.
Jeśli o SPA chodzi, to ja uważam tak samo, dla mnie to po prostu był wyjazd dwojga kochanków, gdzie Marek już wie, co czuje. Tak samo zgadzam się co do Pauliny.
A względem tego spotkania przed zarządem... Wiadomo, reakcja Uli jest z góry przez scenariusz zaplanowana. Bardziej przez pryzmat życia patrzę- gdyby facet tam przede mną padł na kolana, rozpłakał się i wyznał, że ma w d... cały raport i że mnie kocha, to raczej bym uwierzyła (a może jestem tak naiwna jak Ula :P). Ale tu nie ma co gdybać, miało to wyglądać tak, jak wyglądało. Dla mnie Marek w tej scenie po prostu jest mało przekonujący.
A co do listu, to sytuacja z nim dla mnie taka trochę śmieszna... Jeśli o życie chodzi- gdy wchodzę do swojego pokoju, to raczej pamiętam, czy nie zostawiałam jakiejś kartki na biurku. Ba, jak jest złożona na cztery, to wg. mnie naturalnym odruchem każdego człowieka jest otwarcie takiej kartki, szczególnie kiedy ma się zamiar na niej notować- żeby sprawdzić, czy aby nie piszesz na jakimś dokumencie, czy czymkolwiek ważnym. A tu Ulka wchodzi, ba- zanim dzwoni telefon ma się wrażenie, że tę kartkę zauważyła, a potem pisze na kartce niewiadomego pochodzenia, w dodatku złożonej- no dla mnie dziwne zachowanie. Nie podpadłoby, gdyby kartka leżała w kuchni/salonie, ale we własnym pokoju...
Nie wypowiadam się o odcinkach po 175, bo jeszcze nie doszłam, a nie pamiętam.
Co do kochanek- Marek się zmienia, a kochanki to dla mnie inna kwestia niż rozmowa. Sam wątek romantyczny i przyjemny, no ale jak widać- zawodzi. Zawiódł w momencie, gdy Ula pisze 'świński" list i potem trzeba cudować, żeby go odbić z rąk Pauliny, kiedy Ula składa rezygnację i list znajduje Violka i nakręca Paulinę, no i w ostatniej sytuacji tak samo. A tak jeszcze myślę... Nie odbierała telefonów, okej, ale to samo co w liście szło napisać SMSem- może nie tak romantycznie i wgl, ale na to samo wychodzi. W obu przypadkach Marek nie mógł mieć pewności, czy Ula przeczyta- bo list też mogła wywalić do kosza razem z kwiatami. A tak to by chociaż Marek był pewny, że się Ula w odpowiednim czasie dowie, że na nią czeka o 15 :P
Co do Uli to masz rację, z facetami sobie tak samo nie radzi, jak sobie nie radziła. Jedynie przestaje być taką szarą myszą.

ocenił(a) serial na 9
Alexias

Jasne rozumiem twoje zdanie i odnośnie kredytów i odnośnie listów nawet jeśli mam inne. Z dobrych źródeł wiem i mam żal do twórców że wycięli, a raczej nie zmieściła się do odcinka scenka czytania wypowiedzenia i listu przez Marka, a weszły do tego odcinka niezłe głupoty. Strasznie mnie to wkurzyło, bo na pewno musiała być wymowna i dobra. Tak samo mam żal do twórców że tyle scenek ze Spa wycięli, a trzeba przyznać, że w scenkach miłosnych raczej oszczędni byli. Mogli je przecież do wspominków Marka lub Uli z późniejszych odcinków dać, a nie wciąż to samo powtarzać.
Nawet kupiłam to dodatkowe dvd licząc na sceny które nie weszły do serialu i guzik z tego mam, bo samo dvd też mnie rozczarowało, nic w nim nie było.
Te wszystkie scenki miała charakter komediowy i takie były, więc ja je tak traktuję.

Agamnik

O widzisz, to ja nawet nie wiedziałam o tych wyciętych scenach. Cóż no, może scenarzyści za bardzo wczuli się w Ulkę i jej "dobrze, jak nie za dobrze...". Chociaż w tym przypadku rzeczywiście, serial świetnie się toczył do tej przemiany, a potem już coś komuś odbiło i się stopniowo sypało.
Można by było zrobić remake tych ostatnich powiedzmy 35 odcinków- skrócić wątek wkurzającego Piotra, doprowadzić do szczerej rozmowy, a nie pogodzenia się w ostatniej minucie serialu itp. Chociaż po tych 6 latach, to chyba już trochę za późno ;)

ocenił(a) serial na 9
Alexias

ja mam zdjęcie z tej wyciętej sceny i nawet na nim widać, jak bardzo Marek jest zdruzgotany. W ogóle dla mnie to trochę przesadzili z tym zebraniem, wszystko skumulowanie w jednym dniu i cały świat na raz mu się wali, wszystko traci. Firma, szacunek ojca, Ula, wydaje się prawda o romansie. Nawet moja mama, która jakąś wielka fanką Marka nie była uważała, że na raz za dużo mu się zawaliło i zamiast jakiś refleksji że sam do tego doprowadził, widz zaczyna mu współczuć, tym bardziej ze widzi że w niektórych sprawach (kredyty, miłość do Uli) nie kłamał i chciał dobrze, a wszystko przeciwko niemu się obróciło. Przez to że dostaje za mocno i niewspółmiernie do popełnionych (wtedy) win, zamiast tak obiektywnie, emocjonalnie się go ocenia i mu współczuje.

Agamnik

Z tym współczuciem to jednak też mimo wszystko jeszcze inna kwestia- widz przede wszystkim widzi, że Markowi w końcu na prawdę zależy, że w końcu się na prawdę zakochał. I racja, wcześniej nie był święty, ale też już przed zarządem wiemy, że uczucia Marka do Uli są prawdziwe, wiemy, że ona też go kocha- dlatego zaczynamy współczuć, kibicować, itp. Wiadomo, będą i tacy, co powiedzą- masz czegoś chciał, teraz wypij piwo, któreś sobie nawarzył, ale jednak mimo wszystko każdy wie, że ta dwójka jest sobie przeznaczona i każdy jednak chce, by się zeszli ;)
Z tym, że wszystko naraz no to inaczej się raczej nie dało... Utrata firmy była spowodowana wyszukaniem przez Aleksa imienia i nazwiska inwestorki, stąd też utrata zaufania ojca. Zdemaskowanie Uli i podsłuchana rozmowa=> jej rezygnacja z funkcji=> rewizja przy wyjściu=> odkrycie romansu. Jak dla mnie to nie trzeba było tego bardziej rozciągać, bo jak? Na upartego można było przełożyć na później podsłuchaną rozmowę i zdemaskowanie romansu, ale myślę, że postrzeganie Marka przez widzów by się raczej nie zmieniło, co już opisałam wyżej.

ocenił(a) serial na 9
Alexias

wiesz nie wiem, może tu trochę trzymam się oryginału. Tam Betty dużo wcześniej dowiedziała się o intrydze Armando, sprawdzała go, a ten (nie tak jak Marek) nie wykazał żadnej skruchy, to ona go zdemaskowała na zebraniu. Chociaż też na fałszywych założeniach, bo ten się dosłownie w dzień zarządu zmienił i miała miejsce podsłuchana rozmowa (w części) tak jak w Brzyduli.
Zarząd też nie był taki dramatyczny, mimo że Armando był w 100% winny, nie tak jak Marek gdzie kredyty (które spłacał z własnej kieszeni, to ważne) to głównie wynik intryg, sprzedawania tajemnic handlowych Aleksa. Armando natomiast sam w bagno firmę wpakował, Daniel to żaden villan. On z premedytacją kupił kontrabandę, kazał lewą firmę Betty założyć, tą kontrabandę mu skonfiskowali celnicy, to po raz drugi kupił tanie materiały i oszukał Hugo (projektanta) pokazując mu dobre, a na pokaz i do sklepów wstawiając podróbki. Jak się to tuż przed pokazem wydało i Hugo groził skandalem, to musiał po raz trzeci do tego samego pokazu kupić materiały i to przepłacić, po zawyżonych cenach i ekstra szybko szyć, jednocześnie wycofując te tanie.
mimo to na zarządzi było mniej dramatycznie, nie stracił wszystkiego, zarząd nie przejął władzy, a rodzina nie odwróciła się od niego.
Dlatego trochę za mocno Marecki dla mnie dostaje.

Agamnik

Ale należało mu się. Choćby za tchórzostwo:)
Jeszcze dzień przed zarządem, przed znamienną rozmową z Ulką w parku, podczas rozmowy z Sebastianem ciągle traktował Ulę przedmiotowo. Bo zachowywała się dziwnie, bo nie wiedział biedaczek, co ma robić, bo kwiatuszek trzeba podlewać, inaczej zwiędnie, bo wydawało mu się, że Ula będzie zawsze, bo ciężko mu było przyznać się przed Sebastianem, a zwłaszcza przed samym sobą, że cholernie mu na niej zależy...
Dopiero w momencie, kiedy Ula powiedziała mu, że znalazła prezenty od Sebastiana i że nie chce go znać, coś dotarło. Zauważcie, że dopiero wtedy przestał za nią gonić i się gęsto tłumaczyć. Nie było to pokazane w serialu, ale możemy się domyślić, iż Ula odeszła bez słowa. Odcinek kończy się właśnie słowami „Nie chcę cię znać”, w następnym odcinku widzimy Ulę, jak wysiada z windy, sama, a Marek też wraca sam z 'samotnego lanczyku', bo takimi słowami przywitał go Sebastian, kiedy spotkali się przed firmą.
To był dla Marka rzeczywiście ciężki dzień. Ja myślę, że szok, który przeżył po zerwaniu Uli jeszcze do końca nie pozwolił mu na trzeźwą ocenę sytuacji, dlatego w trakcie wieczornej rozmowy z Ulą w jej domu nie potrafił ubrać w słowa to, co tak naprawdę chciał jej powiedzieć. Dlatego nie padły jeszcze wtedy słowa 'kocham cię', bo wtedy jeszcze nie był na nie gotowy. Musiał do tego dojrzeć, a przede wszystkim spojrzeć sobie głęboko w oczy i uświadomić, co tak naprawdę jest dla niego najważniejsze. Na drugi dzień, podczas zarządu już wiedział, jego słowa przed salą konferencyjną: „to (czyli raport) jest teraz dla mnie najmniej ważne' i późniejsze, do Sebastiana „żadnego ślubu nie będzie” świadczą, że Mareczek w końcu zrozumiał. Ale lawina już ruszyła i nic nie mogło jej powstrzymać...

Co do wyciętych scen, to ja się nawet kiedyś natknęłam na youtube na filmik ze zdjęciami z Brzyduli, w którym było parę zdjęć właśnie ze SPA, takich bardziej łóżkowych, a których nie było w serialu. Nawet więcej. Jakiś czas temu krążył po sieci filmik, w którym ktoś fajnie zmontował urywki ze SPA z Brzyduli z ujęciami kochającej się namiętnie pary. Nie były pokazane twarze, ale w zamgleniu mogło się wydawać, że to Ula z Markiem:) Dziewczyna miała długie włosy, a mężczyzna też przypominał Marka. Niestety, nigdy więcej nie znalazłam tego filmiku. Może został usunięty.
A swoją drogą, Agamnik, świetny pomysł z tą retrospekcją, w której można było zamieścić właśnie te sceny, dla których zabrakło miejsca w w odcinkach. Szkoda, ze nikt z decydentów, producentów i scenarzystów na to nie wpadł:)

A tak w ogóle, to fajnie, że ta stronka jeszcze nie umarła i ciągle ktoś podejmuje, lub próbuje podjąć jakąś dyskusję, bo to oznacza, że serial naprawdę poruszył serca i umysły widzów...
Mam parę uwag co do waszych ostatnich komentarzy, ale muszę się bardziej wgłębić w temat. Na razie odrabiam zaległości w pracy przed urlopem, czyli brak czasu, brak czasu, brak czasu. Ale i na Brzydulę przyjdzie pora:)
W każdym razie poruszacie tu znowu problem odcinków po przemianie Ulki. No, nie ze wszystkim się zgadzam. Rozumiem osoby, które wolą odcinki z Ulą po przemianie, ale dla mnie zawsze to będzie inny serial z inną bohaterką. I cały czas jestem zła na scenarzystów, że tak a nie inaczej poprowadzili postać Uli. Oczywiście wiem, iż po tym wszystkim, co Ula przeszła, miała prawo być wściekła na Marka i na cały świat, ale zbyt dużo niekonsekwencji jest w tej Uli po przemianie, abym mogła to łyknąć bez słowa. Przed przemianą Ula była naprawdę mądrą, pracowitą, inteligentną, dowcipną, bystrą dziewczyną, co nawet w innym, równolegle toczącym się teraz wątku dyskutantki podkreślają i o czym sam Marek niejednokrotnie wspominał w rozmowach z Sebastianem. Po przemianie objawiła się nam pusta, głupio – naiwna (w kontaktach z Piotrem i nie tylko), kobieta, której w głowie tylko plotki i gadanie o facetach, niewiele różniąca się od Violetty, a nawet nie zawaham się stwierdzić, ze Viola przerosła ją w tych odcinkach mądrością i poglądami na otaczający świat. Że nie wspomnę o histerii. Scenarzystom wybitnie zabrakło pomysłu na nową Ulę, skupili się na niepotrzebnych wątkach, a przy okazji spartaczyli też inne postacie, z Alą na czele niestety, bo do czasu przemiany Ala, tak, była prawdziwą przyjaciółką. Bardzo szybko domyśliła się słabości Uli, ale nigdy nikomu o tym nie powiedziała, ani Józefowi, ani Izie, o co ta miała przecież do niej pretensje. Była wobec Uli brutalnie szczera, ale to wynikało tylko i wyłącznie z troski o dziewczynę. Scenarzyści to zawoalowali, ale z różnych sytuacji można się domyślić, że kiedyś coś łączyło ją z Krzysztofem i skończyła tak samo, jak wszystkie poprzedniczki Uli z Markiem. Wiedziała, jak prawdopodobnie skończy się miłość Uli, dlatego nie owijała w bawełnę i starała się Ulę odciągnąć od Marka jednocześnie trzymając się na uboczu i tylko obserwując. Owszem, parę razy zbytnio ingerowała w uczucia Uli, jak przy rozmowie w trakcie zakupów prezentów świątecznych czy w sytuacji, gdy przyjechała po nią do domu po świętach, aby zawieźć ją do pracy i wymusić na niej rozmowę z Markiem, a potem robiła wszystko, by Ula odeszła z Febo-Dobrzański i trzymała się od firmy i Marka z daleka, ale to naprawdę była tylko troska o nią. Później wytonowała i tylko od czasu do czasu próbowała coś napomknąć na ten temat, ale dyskretnie i z wyczuciem.
Wielka szkoda, że w drugiej części serialu tak ja zaniżono do poziomu Eli czy Violi. A już te akcje z Piotrem... bez komentarza. Naprawdę szkoda. Rozmawiała z Markiem przed wyjazdem do Uli na Mazury, rozmawiała po przyjeździe, zauważyła, że Markowi naprawdę zależy, widziała, co się z Ulą dzieje, ze jest pogubiona, poraniona, ciągle zakochana w Marku, a mimo to pakowała ją w ramiona Piotra. Nie potrafię zrozumieć toku myślenia scenarzystów, dlaczego z fajnej, mądrej, doświadczonej życiowo kobiety zrobiono kolejną idiotkę...
Co prawda, reflektuje się w ostatnim odcinku, ale na ten odcinek chyba jednak lepiej spuścić zasłonę miłosierdzia:)

ocenił(a) serial na 9
ariana_FB

Ariana z tym że mu się należało nie do końca się zgadzam. Należało mu się, ale nie aż tyle. Jak ktoś dostaje za mocną karę, to zamiast wniosków co do słuszności kary pojawia się współczucie i myśl, ze na to nie zasłużył. W ten sposób wiele osób podczas zarządu myśli o Marku. Gdyby kara była mniej dotkliwa, bardziej zasłużona, to by było mniej współczucia, a więcej głosów, że odpowiada za swoje winy. Tak uważam.

ocenił(a) serial na 8
chromczan_fw

oglądało sie to fajnie, bez poczucia smutku a komedii było dużo

ocenił(a) serial na 9
chromczan_fw

Nie wiem czy lepsze są odcinki po przemianie, bo to są inne historie (przed i po), ale na pewno oglądało się je równie dobrze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones