Gdyby w rzeczywistości życie... wyglądało tak jak w tej kreskówce...
Prawa natury uległy by załamaniu. Entropia i związane z nią procesy również przestałaby mieć jakiekolwiek znaczenie... I tak można by powtarzać, co jest nie tak. Wiem, to tylko bajka ,,niby proedukacyjna", ale... nie ma w niej oprócz kilku uproszczeń i heheszków skierowanych do najmłodszych, niczego logicznego. Erytrocyty nie mówią, a sygnały elektrochemiczne wędrujące wzdłuż neuronów nie przekazują ,,centrali" karteczek (skąd ten papier?) z rozkazami fizjologicznymi, które mają poustawić procesy w ciele na danym poziomie. Dzieci można tą animacją zachęcić - ale jedynie zachęcić! - do nauki, odkrywania wiedzy, poszerzania horyzontów. Niczego jednak "Było sobie życie" ich nie nauczy.
Czy, ty jesteś chora na głowę? doszukujesz się logiki w bajce, która tylko w jakimś tam znaczeniu ma edukować.Wiesz, jaka jest różnica, między Tobą a dziećmi? dzieci wiedzą, że erytrocyty nie mówią, a sygnały nie przekazują, karteczek, każdy, nawet 10 letni chłopczyk, to wie i potrafi, odróżnić rzeczywistość, od fikcji, tak samo jak każde, dziecko wie że lisy w prawdziwym życiu, nie mówią ludzkim głosem oraz króliki nie toczą bitew, na tarcze i dzidy o samice. To, że TY, w tak prosty i prymitywny, sposób, widzisz, tę bajkę, nie znaczy że dziecko, jest takie głupie i ma tak niskie horyzonty myślenia. Bajka z założenia, to fikcja literacka, gdyby, "Było sobie życie" było dokumentem, to nie miało by formy animowanej, i nie było w kategorii, bajek. Dziecko, oglądając tą animację, doskonale, zdaję sobie sprawę z tego, co ogląda, to Ty masz, z tym problem i pewnie ze sobą również. Słaba, prowokacja z Twojej strony, lecz może, nie tyle prowokacja, co ignorancja. Dzieci, są mądrzejsze, bardziej niż Ci się wydaję.