moim zdaniem najgorszy CSI, o ile sprawy sa ciekawe, tak cala reszta jest skopana.
Gra aktorska,
Horatio Caine - pseudo macho z tymi okularkami. stawanie bokiem do rozmowcy, przyciszony glos kiedy mowi cos wedlug nich odkrywczego typu :
"A co jesli zamiast 2 + 2 zrobimy, 2*2"
Byc moze taka ma role, to wtedy gra aktorska na wysokim poziomie ale serial odpycha od siebie.
Calleigh Duquesne - ladna kobieta ktora chodzi chyba nadziana na kij od miotły
Patolog (kobieta) - zawsze ubrana na bialo, na miescu zdarzenia, kleczy itd i nigdy sie nie ubrudzi
Ogrom minusow zwiazanych z aktorami + robienie z widza debila, i tlumaczenie banalnych rzeczy.
Ja uwielbiam ten CSI z wszystkich. Może trochę wyidealizowany obraz świata i pracy Horatia przedstawia. A sentencje są dobrze dobrane i wypowiedziane i to bardzo dobrze zrobili. Czasem przeginają, ale na chwilę obecną im wybaczam.
A ja właśnie za tą "głupotę" kocham to CSI. Niektóre sceny są naprawdę rozbrajająco śmieszne, a z samego Horatia po prostu kocham naśmiewać się podczas oglądania serialu. xD
Moim zdaniem serial z odcinka na odcinek jest coraz głupszy, a szczytem było to, jak zakończono wątek Kyle'a.
Co do Davida Caruso, to trzymał się świetnie w "Nowojorskich gliniarzach" i trzymał tamten serial w ryzach. Teraz i jedno i drugie jest do niczego.
Mi jakoś to CSI najbardziej przypadło do gustu.;] NY też są dobre, ale jakoś od początku zainteresowałam się Miami.
Może i postać Horatia jest irytująca, ale osobiście mi to nie przeszkadza. Sprawy są ciekawie pokazane i dzięki temu czuję zainteresowanie serialem.
Co do Horatia to postać bardzo ciekawa. Być może nie ma być zabawny ale te teksty i twarz są rozbrajające. Serial jest bardzo ciekawy i to moja ulubiona seria chociaż wąteka Kyle'a to porażka.
Pozostali kryminolodzy też są dobrze pokazani.
Bez Horatia ten serial nie miałby racji bytu, moim skromnym zdaniem. Bardzo specyficzna i charakterystyczna postać.
CSI na początku uwielbiałam, z czasem mój podziw zaczął maleć głównie za sprawą schematyczne fabuły. O ile pierwsze sezony były ciekawe i wciągające, ostatni zwyczajnie mnie nużył.
Co do wątku Kyle'a- naciągany i głupkowaty. Ale przynajmniej była kupa śmiechu ;-)