zbyt piękne, doskonałe, przekoloryzowane, cukierkowe, nieprawdziwe... Coś rodem z doskonałej, najlepszej i najdroższej światowej elity. CSI: Miami kiedyś zajmowało czołową pozycję w całej serii CSI. Niestety po 3 sezonie zrozumiałem, że te ciepłe barwy, ta kolorystyka, scenografia... nie jest dla mnie. Owszem, ma to swoje dobre strony - wieczne słońce i pogoda, ładne dziewczyny i samochody, każdy bogaty i szczęśliwy... Ale przecież w rzeczywistości nie jest, nawet w tej American dream. Nie można oglądać serialu, bo jest on ucztą dla oka i ucha... nie w moim przypadku. CSI: NY wprowadził lepszą innowację, wprowadzając widzów w prawdziwy Nowy Jork, podobnie jest zresztą z Las Vegas. Już zbrodnie stamtąd są mi o niebo bliższe, zachowanie morderców zrozumiałe i intrygujące... Co jednak nie oznacza, w mojej ocenie CSI: Miami mają mieć ocenę niższą. Serial jak serial - nigdy się nie znudzi, jednak dla Waszej wiadomości - to nie to samo co wcześniej.