I służbiści,nie naginający prawa którzy codziennie walą nadgodziny a przyjaciela (niby)który nawet przypadkowo zatai dowody zbrodni są w stanie zapuszkować aby pokazać jakim trzeba być lojalnym pracownikiem .oglądam ten i resztę CSI naprawdę ciekawe są te sprawy które prowadzą,niekonwencjonalne rozwiązania ale kompletny brak luzu tym wszystkim detektywom wszystko jak pisze w regulaminie.....a może oni naprawdę tacy są jak ta ich Ameryka???czasami aż przykro patrzeć a mógłby być naprawdę bardzo dobry serial!!
Ale to jest po pierwsze amerykański serial, więc ma jakąś manierę z góry narzuconą i na to trzeba wziąć poprawkę. A dwa: pracoholicy? A co? Wolisz oglądać serial o spasionym, zarośniętym facecie, co leży na kanapie, ogląda mecz, w jednej ręce trzyma piwo, a drugą drapie się po zadku? Chcesz dobry kryminalny serial zrobiony w Europie? Polecam "Case Histories" wyprodukowany przez BBC. I nie jestem złośliwa, w sumie Twój post mnie rozbawił. Pozdrawiam.
Złośliwa może nie jesteś ale trochę ograniczona wystarczy spojrzeć na mój profil aby wiedzieć jakie seriale oglądałem bądź oglądam nie ma tam zapasionych facetów, a po drugie sugerowałem tylko o ile przyjemniej oglądało się CSI gdyby byli bardziej ludzcy bo przypominają bardziej roboty nienagannie skonstruowane ale oceniłem je wysoko 7/10 (też można zobaczyć) ze względu na to jak bardzo jest ciekawy i podejrzewam że te wszystkie scenariusze powstają na podstawie akt policyjnych czyli wydarzenia są bardzo podobne do tych które miały miejsce gdzieś tam kiedyś .Osobiście mam faworytów którzy trochę wykraczają poza te normy które wymieniłem wcześniej jak choćby Don Flack trochę się różni od reszty....ale i w sumie to i jemu też nie brakuje dużo doskonałości, a to że mam coś narzucone z góry to nie znaczy że mam to akceptować ,chciałem się podzielić moimi uwagami z osobami które się zastanawiają czy warto oglądać.
Jestem ograniczona? Zażartowałam z Twojej wypowiedzi i jestem ograniczona? Cokolwiek sama napisałam, nawet nie próbowałam Cię obrażać i wybacz, że swojego posta nie ubrałam w "uśmieszki", ale uznałam, że w wymianie zdań przez dwie dorosłe osoby, to jest to zabieg zbędny. Gratuluję braku dystansu i dobrego wychowania.
A bo piszesz tak że nie wiadomo czy kpisz czy żartujesz jeżeli cię uraziłem to przepraszam
Przyjęłam do wiadomości i jest ok.
Nie kpię z ludzi, nie mam takiego zwyczaju i drażni mnie, że na forach (nie tylko na filmwebie) ludzie z góry zakładają, że inni mają wyłącznie złe intencje i że każdy post jest zaraz zamachem na ich wolność wyrażania własnych opinii, dlatego zaczęłam się bronić.
Zażartowałam, bo Ty napisałeś o "urzędowych" policjantach, a mnie przed oczami stanął Al Bundy z twarzą Maca Taylora. Przyznasz, że to zabawne.
Właśnie oglądnąłem 20 odcinek 7sezonu i zaczęło się od 5minuty jak Jo podchodzi do Maca i prosi go aby po 3 dniach siedzenia w pracy poszedł w końcu do domu,ale to już było nie chce już wracać do tego tematu ,ale chciałem dowiedzieć się co was wciąga w tym serialu (tam obok są posty i masę fanów tego serialu strach cokolwiek pisać bo by mnie zakrakali)że dajecie aż 10,osobiście wolę "Rudego" z Miami jeśli chodzi o CSI bo dzisiaj oglądnąłem również 1 odcinek "Spartakusa" ale serial zrealizowany jak "300" a fabuła wzięta z "Gladiatora" także nic specjalnego.No oczywiście Bandi to najbardziej wyluzowany gość w Ameryce,ale i on grał role detektywów
"No oczywiście Bandi to najbardziej wyluzowany gość w Ameryce,ale i on grał role detektywów"
Owszem i ma na koncie kilka ciekawych ról, ale mnie się akurat skojarzyło z tą kanapą i ręką w spodniach.
Ok, napiszę co mnie w nim pociąga, ale pamiętaj, że to moja subiektywna ocena (a nie fachowa recenzja), ale napisana bez ironii, sarkazmu i wycieczek osobistych.
CSI tak w ogóle zaczęłam oglądać od LV. Obejrzałam kilka lat temu 2 może 3 sezony, nie całe nawet i z tym serialem jest tak, jak z takim filmem "Kochanice króla" - film ze świetną obsadą, zrobiony z rozmachem, a po kilku dniach od obejrzenia, ktoś mnie zapytał jak mi się ten film podobał i okazało się, że jedyne co z niego pamiętam to ...szum sukien. Z LV jest tak samo, z tamtych pierwszych sezonów pamiętam tylko, że Gil bardzo łatwo się wzruszał i ronił łezki. I do dziś nic więcej nie potrafię powiedzieć o tej części. W ogóle nie potrafię się do niej ustosunkować. Potem obejrzałam kilkanaście odcinków Miami i tu już coś mogę powiedzieć: nie lubię tej części. Drażni mnie obsada, szczególnie: Caruso (do niego jeszcze wrócę), Rodriguez i ta blondynka, nie pamiętam nazwiska, drażni mnie sceneria - szczególnie jaskrawe kolory, ale to akurat przez nadwrażliwość oczu na światło - wiesz, duży ekran telewizora, zgaszone światło i ból i coś na kształt kaca gwarantowane. Ale wracając do Caruso: nie uważam go za dobrego aktora, czasami wręcz widzę jak się męczy w tym serialu. To jest taki zwierz telewizyjny, rzemieślnik, ale do G. Sinise`a mu daleko.
CSI NY zaczęłam oglądać mniej więcej 4 lata temu i to co mnie wciągnęło to głównie obsada, a właściwie to wspomniany Sinise, wg mnie jeden z najlepszych aktorów amerykańskich swojego pokolenia a przy tym i bardzo niedoceniony. Zauważ, że w jakimkolwiek filmie by nie grał, nawet jakimś badziewiu, to chyba nigdy nie dostał jakiejś krytycznej recenzji za swoją grę. Reprezentuje taki typ aktora, który odchodzi już chyba w zapomnienie, bo teraz wszyscy podniecają się aktorami, którzy w filmach raczej nie grają tylko wyglądają. Dla mnie Sinise jest z tej samej półki co Martin Sean, Alan Alda czy Michael Douglas itd. Nie że lubię starszych panów, ale jak idę do kina, czy siadam przed telewizorem, to chcę obejrzeć prawdziwe aktorstwo a nie pozerstwo.
Drugim trafionym członkiem obsady wg była Melina Kanakaredes, kolejny zwierz telewizyjny, ale za to jaki..., a i Sela Ward w niczym jej nie ustępuje. Chodzi mi o to, że obie grały babki z klasą, z zasadami i a nie takie amerykańskie neurotyczne kobieciątka. Co do reszty, to właściwie każda postać została na tyle dobrze obsadzona, że nie dostrzega się zgrzytów, poza Sheldonem (przyznam, że do dziś nie wiem, co Harper właściwie na planie tego serialu robi). Nie mniej jednak, od początku do końca, jest to serial Sinise`a, który ponoć żeby zagrać Taylora zrezygnował z roli dr Housa (postać Housa powstała z myślą, że zagra ją właśnie Sinise) i postawił na serial, który w całości został pomyślany pod jego osobę i tylko w ten sposób CBS udało się go w ogóle przekonać do projektu. Odpowiada mi też, że oglądam serial, który nie obraża mojej inteligencji, trzymają swój poziom i to mi pasuje.
Inną rzeczą, która mi odpowiada, to tempo narracji, zdjęcia i ta cała otoczka. To, że serial jest aż tak bardzo "amerykański" w ogóle mi nie przeszkadza, bo to jest amerykański serial i niczego innego po nim się nie spodziewałam. Pod tym względem mnie ani nie zaskakuje, ani nie drażni. Drażni mnie kiedy np. Francuzi kręcą serial po "amerykańsku".
Co do reszty seriali, które wymieniłeś, to kojarzę tylko tytuły, ale nigdy ich nie oglądałam. W ogóle obejrzałam w życiu bardzo mało seriali, zazwyczaj porzucam po kilku odcinkach, z których i tak nic nie pamiętam. Moja lista jest krótka:
MASH, X Files, Millennium, Twin Peaks, CSI NY i może jeszcze Criminal Minds i Wallander BBC.