Nie dość, że twórcy nie dają na koniec rozwiązania tego „śledztwa”, to jeszcze niektóre argumenty są tak potwornie naciągane. Mnie najbardziej uderzył ten z odcinka pierwszego, jak córce się śniło, że Jim ja gw***ił, no rzeczywiście w sądzie na pewno by od razu uznali za winnego.
Już pomijam masę innych głupot w stylu „bałam się, ale do niczego nie doszło” albo nie wysiadałbym tu z samochodu (jechali polną drogą w słoneczny dzień).